Był czas siewu, teraz nastał czas zbiorów

wywiad_z_prezydentem

O sprawach bardzo ważnych i tych nieco mniej, nie tylko dla mieszkańców Grodu Staszica, z Piotrem Głowskim, prezydentem Piły rozmawia Marek Mostowski.

Zacznijmy od tego co jest motorem napędowym rozwoju, nawet najmniejszej ojczyzny – czyli od gospodarki. W pierwszym swoim przedwyborczym, tak to nazwę, expose deklarował Pan, że użyje wszystkich możliwych środków żeby do Piły sprowadzać jak najwięcej inwestorów. Czy faktycznie efekt pańskich starań jest pana zdaniem zadowalający, a może można zrobić cos więcej?

– Myślę, że słowa dotrzymałem, bo jeżeli popatrzymy wstecz – to był czas przygotowania: zarówno dokumentacyjnego jak i infrastrukturalnego. Ostatnie miesiące szczególnie pokazują, że ta kilkuletnia praca rodzi dzisiaj owoce. Był czas siania, teraz nastał czas zbiorów i te zbiory wyglądają nie tylko dobrze, ale są też – i to chyba bardzo ważne – bardzo różnorodne. Udało nam się ściągnąć nowych inwestorów, ale również stworzyliśmy naszym pilskim firmom warunki rozwoju. I to w różnorodnych, a zarazem nowoczesnych i innowacyjnych branżach, które nie zostawiają po sobie śladów w środowisku w postaci zanieczyszczeń. Myślę, że jak ukaże się najbliższy numer Tętna Regionu, będzie już wiadomo o kolejnej, historycznej dla Piły inwestycji. Efektem są już utworzone i planowane, nowe miejsca pracy. Liczone w tysiącach! Wpłynie to niewątpliwie pozytywnie na wysokość oferowanych wynagrodzeń. Należy podkreślić również, że w ostatnim czasie rozwinęły się usługi i handel. Powstały kawiarnie, restauracje i to w takiej ilości, że dzisiaj nie ma problemu, żeby znaleźć sobie miejsce, w którym można dobrze zjeść, czy też wypić dobrą kawę.

Wyprzedził pan trochę moje kolejne pytanie, mianowicie – miejsca pracy. Czy biorąc pod uwagę aktualny wskaźnik bezrobocia, pana zdaniem, może dojść do sytuacji, że to pracodawcy będą mieli problem ze znalezieniem pracowników.

– Tak już jest od jakiegoś czasu, chociażby patrząc na nasz portal PRACA na stronach INWESTPARKU, gdzie mamy mnóstwo ofert pracy. Takie sygnały mamy już od dłuższego czasu. I tak jak kiedyś szukaliśmy pracodawców pomagając pilanom w znalezieniu pracy, tak teraz będziemy wspierać pracodawców – prowadząc kampanie informacyjne wspierające nabory pracowników. To szansa dla miasta i mieszkańców – tych obecnych i tych nowych. Liczymy, że wiele osób będzie chciało na stałe przeprowadzić się do naszego miasta. To dotyczy nie tylko mieszkańców subregionu, ale też całego kraju. Taka zmiana to oczywiście same plusy.

Zdaję sobie sprawę, że mówienie o zgodzie, która buduje powoli staje się banałem, ale bez owego truizmu trudno jest efektywnie funkcjonować. Jako, że nie widać, żeby między dwoma ośrodkami władzy ulokowanymi w Pile istniała sztama – tak to określę – czy ma Pan dobrą wolę, aby zmienić ów stan rzeczy i aby pozytywnie zaiskrzyło pomiędzy Starostwem a Ratuszem?

– Między Starostwem a Ratuszem, czyli między urzędami, odbywa się normalna praca. 99% spraw rozwiązywanych jest na poziomie normalnych procedur, które odbywają się i dotyczą z reguły pracowników, nawet nie dyrektorów. Może 1 % to są sprawy, które rozwiązuje prezydent Krzysztof Szewc z panem wicestarostą Piechockim. Mamy 100% rozwiązanych spraw administracyjnych, które się pojawiają. Cała reszta to kwestia principiów i tego w co wierzymy. Czy władzę zdobywa się po to, by zapewnić sobie i znajomym miejsce pracy, czy po to by zmieniać otaczający nas świat? Czy dzień poświęcać na robienie sobie zdjęć, czy realnie pozyskiwać środki na kolejne projekty i kolejnych inwestorów?

Aby dogonić peleton polskich miast, a nawet być w jego w czołówce (a taka jest dzisiaj nasza ambicja) – potrzebna jest codzienna, ciężka praca. I to nie tylko w Pile, ale w moim przypadku – w Warszawie, Poznaniu… i różnych miejscach w Europie. Wszędzie tam, gdzie trzeba pojechać, by pozyskać kolejne pieniądze dla miasta: ministerialne, wojewódzkie, unijne. Takich inwestycji jakie mamy w tej chwili, nigdy po 1989 nie mieliśmy! Drugi zakres aktywności to współpraca z przedsiębiorcami. Tymi już działającymi w Pile i tymi, którzy decyzje podejmują w naszych sprawach obecnie w Londynie, Singapurze, w Szwajcarii, Niemczech, Holandii i jeszcze w paru innych państwach, bo tam są właściciele pieniądza, który ma być w Pile zainwestowany.

Odpowiadając na pytanie: Trudno współpracować z osobami, które blokowały niedawno rozwój Piły w Sejmie i Senacie. Miasto mogłoby się zmieniać dużo szybciej gdybyśmy byli powiatem grodzkim. Moglibyśmy pozyskiwać jeszcze więcej pieniędzy, szybciej i sprawniej podejmować decyzje, gdyby udało nam się wydzielić Piłę ze struktur powiatu. Przy tym nie chcieliśmy likwidować powiatu – miał pozostać strukturą łączącą pozostałe gminy. Zmiana taka była również korzystna dla całego subregionu, bo to oczywiste, że warto mieć jeszcze bogatszego sąsiada w postaci Piły niż obecnie. Współpraca na poziomie samorządu gminnego jest zresztą w naszym subregionie bardzo dobra.

Jak jeszcze dodamy do listy grzechów oddanie lotniska bez naszej wiedzy, w dziwnych okolicznościach i podobne decyzje podejmowane na terenie miasta bez jakichkolwiek konsultacji – trudno oczekiwać, że będziemy wierzyć w słowa, którym zaprzeczają czyny!

Kolejnym problemem jest sposób działania Porozumienia Samorządowego rządzącego powiatem. W PIS i w PS (który nota bene uważam za lokalną przystawkę PIS) decyzje nie podejmują faktycznie sprawujący urzędy. Jest to swoista powtórka z warszawskich rozwiązań. Wygląda to mniej więcej tak, że jak bym chciał uzgodnić coś z Porozumieniem Samorządowym, to bym musiał do Ratusza zaprosić pana Stokłosę, a nie sprawujących urzędy, czyli np. starostę. Dlatego sprzeciwiamy się takiemu sposobowi rządzenia i mamy nadzieję, że ta władza w powiecie, po wyborach samorządowych się zmieni. Mamy również zastrzeżenia w stosunku do informowania mieszkańców i wydawania decyzji administracyjnych. Mieliśmy sytuację, gdy starosta publicznie kłamał, informując pilan o rzekomej, niebezpiecznej dla nich inwestycji w środku miasta, a nie reaguje zgodnie z oczekiwaniami Miasta Piły wobec przygotowywanej inwestycji w Śmiłowie (spalarni niebezpiecznych odpadów zwierzęcych).

Podobno spalarnia ma spełniać wszelkie normy.

– Wszystkie taka zapewnienia, które przez lata słyszeliśmy, nijak się miały do tego, co czuliśmy nosem i wdychaliśmy! Oczywiście technologicznie jest to możliwe, tylko trzeba to zrealizować, a potem na co dzień wykorzystywać.

„Piła miastem sportu”. Panie prezydencie, to hasło funkcjonuje już od wielu lat, czy miasto dostatecznie przykłada ręce do jego wcielania w życie, czy owo hasło jest zwykłym liczmanem?

– Myślę, że Piła jest miastem różnych sportów. Widać to na ulicach, w parkach, na ścieżkach rowerowych. Widać to na boiskach, które zbudowaliśmy, na stadionach, które odbudowaliśmy. Mieszkańcy są absolutnie aktywni, a my robimy niezwykle dużo, żeby im to umożliwić. Staramy się pomagać na każdym etapie – poczynając od szkół. Pomagamy tym, którym jest najtrudniej – czyli młodzieży działającej w klubach – poprzez różnego rodzaju inwestycje, które realizujemy i bieżące dofinansowanie. Zmieniliśmy obiekty, które nie nadawały się do niczego – począwszy od stadionu przy ul. Żeromskiego, Płotek. Budujemy nowy, zastępując stary basen. To elementy infrastruktury, bez której trudno mówić o uprawianiu sportu. Kolejnym przykładem jest stadion żużlowy, który też się zmienia. Zrobiliśmy nawet ostatnio rachunek sumienia, ile wydajemy. Na przykład Ostrów Wielkopolski wydaje ok. 5% budżetu miasta, natomiast my prawie 10 % na różnego rodzaju inicjatywy sportowe. Adresujemy je przede wszystkim w stronę dzieci i młodzieży. Zawsze będzie za mało pieniędzy na sport zawodowy i to czasami budzi emocje, ale ja zawsze powtarzam i będę powtarzał, że sport zawodowy powinien być w całości utrzymywany z pieniędzy prywatnych, z biletów. Często słyszę takie głosy, że ktoś sobie wręcz nie życzy, żeby z podatków utrzymywane były kluby, w których rządzi komercja, bo przecież zawodnicy nie są wolontariuszami, tylko otrzymują wynagrodzenie. Staramy się to godzić, ale nie jest to łatwe i budzi wiele emocji w każdym mieście. Ale póki ze sponsoringiem jest, jak jest, to możemy jedynie próbować wspierać kluby zawodowe na tyle, na ile nam pozwalają posiadane środki publiczne.

Teraz o estetyce. Faktem jest, że przez lata pańskich rządów miasto zmieniło się nie do poznania. Jak powiedział ostatnio jeden ze znajomych warszawiaków – przed 20 laty jeszcze pilanin – „ledwie, JĄ (Piłę) poznałem. Stała się prawdziwą bombonierką.” Ponieważ w pilskiej beczce miodu znalazła się również łyżka dziegciu – nie mogę nie zadać pytania, które wielokrotnie zadawane jest przez naszych czytelników. Co z byłym Domem Handlowym Stokłosa? Zgodzi się pan, że to „straszydło” w centrum miasta, uroku mu nie dodaje…

– To oczywista oczywistość – cytując klasyka – ale może odpowiem optymistycznie. Kilka takich punktów, jak np. dworzec PKP, stadion na Żeromskiego, które mieliśmy na liście takich „straszydeł”, udało nam się jednak zmienić. Jak popatrzymy na inne miasta, to takich nie tyle pojedynczych budynków, ale nawet całych dzielnic jest mnóstwo. Trzeba zawsze patrzeć na tło, a wtedy okazuje się, że mamy naprawdę krótką listę.

Ale za to w centrum miasta, panie Prezydencie…

– Tak, to prawda, ale staramy się o tyle, o ile jest to możliwe, na ile prawo pozwala być „uciążliwym” dla właściciela. Z jednej strony szanujemy własność prywatną i nikt z nas nie chciałby, żeby ktoś mu wchodził do ogródka i się tam panoszył. Z drugiej strony to samo prawo chroni takie sytuacje. Wszczęliśmy wszelkie możliwe postępowania – w stosunku do właściciela. Jesteśmy mocno otwarci na zmianę tego terenu, łącznie ze zmianą planu zagospodarowania. Zapewniam, że nie przestaniemy oddziaływać na właściciela, dopóki nie uda się doprowadzić tego miejsca do stanu oczekiwanego nie tylko przez mieszkańców, ale też przez nas – wadze miasta.

Powoli będziemy kończyć naszą rozmowę. Na koniec, jako że znajdujemy się u progu Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, czego chciałby Pan życzyć pilanom na te wyjątkowe święta?

– Faktycznie są wyjątkowe. Wiosna budzi życie, nadzieję… więc chciałbym życzyć waśnie tej nadziei, że w skali kraju nadejdzie niedługo taki moment, w którym przestaniemy się denerwować tym, co dzieje się w Warszawie. Życzę, aby sprawy Polski szły w zupełnie innym kierunku, niż obecnie – tylko w takim, który będzie nas utrzymywał w dobrej pozycji na mapie Europy. A w naszym lokalnym wydaniu – oprócz tych widocznych zmian w mieście – żebyśmy też sami się zmieniali. Byśmy na co dzień, w stosunku do innych dodali więcej uśmiechu i życzliwości.

Dziękuję za sympatyczną rozmowę i życzę panu przede wszystkim zdrowia i samozaparcia w dążeniu do tego, żeby Gród Staszica z dnia na dzień stawał się jeszcze piękniejszy, a nam – pilanom – żyło się tu coraz lepiej.