Dwanaście diamentów na złotym łańcuchu – Zelgniewo

Zelgniewo – wieś urokliwa i zasobna

Przedostatnim przystankiem naszej wycieczki po Gminie Kaczory było Zelgniewo. Wjeżdżając do tej miejscowości, z góry zakładaliśmy, że będzie ona pasująca pod każdym względem do wysokiego standardu pozostałych sołectw gminy. I nie pomyliliśmy się nawet na jotę. Zelgniewo to wieś urokliwa i dobrze zarządzana.

Zelgniewo leży na północnym krańcu gminy Kaczory, ma ok. 470 mieszkańców. Dojeżdża się do niego drogą z Piły przez Płotki lub od strony Śmiłowa. Granica sołectwa i gminy przebiega po linii brzegowej jeziora Wapieńskiego (zwanego też Wakunterem). Zelgniewo już na pierwszy rzut oka wygląda na zasobną wieś. Domy są tu duże (w większości przedwojenne), a zagrody solidne i zadbane. W Zelgniewie znajduje się kaplica pw. św. Rafała Archanioła. Zajmuje ona część dworu, którego właścicielem przed I wojną światową był Niemiec Meller – największy właściciel ziemski w owym czasie w Zelgniewie. Pierwsza Msza św. odprawiona została 20 grudnia 1981 roku, tydzień po wprowadzeniu stanu wojennego. Kaplicę erygował 2 czerwca 1982 r. prymas Polski ks. kardynał Józef Glemp.

SOŁTYS… niczym żywe srebro

Bogdan Pszczółka sołtysem jest już trzecią kadencję. Do objęcia tej odpowiedzialnej funkcji nakłaniali go mieszkańcy. – Po długich namysłach zdecydowałem się wystartować na jedną kadencję, a jest już trzecia. Trochę to się przedłużyło – mówi pan Bogdan.

Chociaż był przez lata aktywnym społecznikiem i uczestniczył w wioskowych imprezach, dopiero po objęciu funkcji zdał sobie sprawę jaki ogrom pracy wiąże się z sołtysowaniem. – Ludzie pierwsze kroki kierują do sołtysa. Ze wszystkimi sprawami tutaj przychodzą w pierwszej kolejności. A jest jeszcze Turniej Wsi, Dzień Kobiet, Dzień Dziecka, Dzień Lata, Dożynki, i mnóstwo innych imprez, którymi trzeba się zająć. Naprawdę trzeba dużo własnego wkładu pracy, nawet rodzina jest w to wciągnięta – wyjaśnia sołtys Pszczółka.

Po okrzepnięciu na nowym stanowisku zaczęły się rodzić pomysły, co by we wsi zrobić. – Dom kultury, remiza, boisko sportowe również do piłki siatkowej i do koszykówki. Korzystając z dopłat unijnych zrobiliśmy wiatę, plac zabaw w przedszkolu, tak że praca jest non stop. Wykonaliśmy też na dzwonnicy pamiątkową tablicę poświęconą naszym mieszkańcom, którzy zginęli w pierwszym dniu wojny, we wrześniu 1939 roku – wylicza pan Bogdan. Poprawiła się również infrastruktura drogowa. – Wspólnie z powiatem położyliśmy nowy chodnik, w całej wiosce jest teraz polbruk. Asfalt do Piły jest dobry, do Śmiłowa również – dodaje pan sołtys. – W czasie pierwszej mojej kadencji położyliśmy w kaplicy 160 metrów płytek. Mieszkańcy na to się złożyli, pomogła straż pożarna. Sami o tą kaplicę dbamy, mamy ustalone dyżury, kiedy która rodzina sprząta – uzupełnia Bogdan Pszczółka

Aby wszystko się udawało, a wieś piękniała, zaś mieszkańcom żyło się coraz lepiej, potrzebna jest dobra współpraca. – Bardzo aktywnie działa rada Sołecka, która pomaga realizować przedsięwzięcia. Blisko współpracujemy z jednostką OSP, klubem sportowym, Kołem Gospodyń Wiejskich, czy z panią dyrektor przedszkola. Łatwiej jest coś zrobić, gdy więcej osób się angażuje – twierdzi sołtys i chwali dobrą kooperację z wójtem. – Współpraca z wójtem jest wręcz wzorcowa i życzyłbym następnemu sołtysowi i radnemu, żeby mieli podobnie. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko da się zrobić. Pomału, bo wiadomo, jest 12 sołectw i trzeba wszystkich pogodzić. Tak jak w rodzinie. I wójt umie to robić.

Na pytanie, czy będzie kandydował na sołtysa w kolejnych wyborach, pan Bogdan odpowiada, że zależy to od mieszkańców, i to oni zdecydują.

Bogdan Pszczółka pracuje zawodowo w Zakładach Mięsnych Henryka Stokłosy – z zawodu jest masarzem. Posiada żonę, troje dzieci, pięć wnuczek. Wnuka nie ma, ale dziewczynki z powodzeniem go zastępują. Jest również myśliwym – członkiem Koła Łowieckiego nr 17 KACZOR w Śmiłowie – bowiem łowiectwo to jego pasja. W ramach rozrywki także wędkuje.

RADNY… nie tylko od ważnych inwestycji

Grzegorz Puchała jest radnym Gminy Kaczory pierwszą kadencję. Do kandydowania namówił go wójt. Jako, że był starostą dożynek w 2014 roku, wójt zaproponował mu miejsce na liście. Po namyśle się zgodził, żona też nie miała nic przeciwko temu. Chociaż miał dwóch kontrkandydatów, mieszkańcy wybrali jego.

Dlaczego to właśnie panu Grzegorzowi wójt zaproponował kandydowanie? – Od dawna jestem społecznikiem, od najmłodszych lat udzielam się w straży pożarnej. Jestem naczelnikiem OSP w Zelgniewie, także w Zarządzie Gminnym Straży w Kaczorach, a w powiecie należę do Komisji Rewizyjnej. Widocznie wójt uznał, że w Radzie Gminy potrzebni są tacy ludzie i postanowił dać mi szansę – wyjaśnia radny Puchała.

W wyborach startował z programem Komitetu Brunona Wolskiego „Stabilna Gmina”, dotyczącym całej gminy, jednak jako reprezentant Zelgniewa zgłasza potrzeby jego mieszkańców. Ale jak twierdzi, nie może działać na zasadzie „bliższa ciału koszula” i myśli o całej gminie, biorąc pod uwagę wszystkie wioski.

Grzegorz Puchała w radzie jest przewodniczącym Komisji Rozwoju Gospodarczego, Praworządności i Budżetu. Jest aktywnym i odpowiedzialnym radnym, który na każdą sesję jest zawsze solidnie przygotowany.

Jak zauważa pan Grzegorz, poza odnowieniem remizy strażackiej i domu kultury w Zelgniewie, w całej gminie dzięki wykorzystaniu środków unijnych zrobiono mnóstwo rzeczy. – Widać, że idziemy z postępem. Naszą gminę można dawać, jako wzór do naśladowania.

Marzeniem radnego Puchały jest poprawa jakości dróg lokalnych, a także żeby bardziej uczęszczane drogi gruntowe były pokryte dywanikami asfaltowymi. Liczy, że ono spełni się w nie za długim okresie – bo przecież każdy chce jeździć po dobrej drodze.

Czy będzie kandydował na kolejną kadencję? – Tak, nie można być tchórzem i po upływie jednej kadencji się wycofać. Kandyduję ponownie z Komitetu Brunona Wolskiego „Stabilna Gmina”. Niech mieszkańcy podliczą wszystkie za i przeciw, i zdecydują czy będę dalej pchać ten wózek – odpowiada pan Grzegorz.

Kilka słów o sobie: żonaty, dwoje dzieci, wnuków jeszcze nie mam (śmiech).

Z zawodu jestem rolnikiem i ten zawód wykonuję prowadząc z ojcem gospodarstwo nastawione na produkcję roślinną: rzepak, pszenica i inne zboża. Dodatkowo społecznie działam w straży pożarnej. W ramach hobby lubię zajmować się mechaniką.

Marek Mostowski
Fot. Sebastian Daukszewicz

zelgniewo00

zelgniewo13 zelgniewo01 zelgniewo02 zelgniewo03 zelgniewo04 zelgniewo05 zelgniewo06 zelgniewo07 zelgniewo08 zelgniewo09 zelgniewo10 zelgniewo11 zelgniewo12