Kaczory, czyli serce całej gminy

W czasie peregrynacji po gminie Kaczory musiała nadejść pora na wizytę w stolicy gminy, czyli sołectwie Kaczory. Ta wieś, przypominająca bardziej ładne miasteczko, z roku na rok rozwija się i pięknieje. Wszystko co się w niej dzieje – kolejne inwestycje i przedsięwzięcia – ma pozytywne znaczenie dla całej gminy, ułatwiając życie jej mieszkańcom. Wieś Kaczory to serce bijące dla całej gminnej społeczności.

Obecnie Kaczory liczą prawie 2900 mieszkańców, a ilość ich stale się powiększa. Wyraźnie widać, że jest to miejscowość, która autentycznie pełni funkcję głównego ośrodka gminy. Posiada pełną infrastrukturę komunalną. Działają tu liczne placówki handlowe (około 20 sklepów) i usługowe (m.in. stacja paliw, 2 bary, 2 apteki, 3 zakłady fryzjerskie, kilka zakładów mechaniki pojazdów). O finanse mieszkańców troszczy się Bank Spółdzielczy, który funkcjonuje w nowoczesnym obiekcie. O ,,strawę duchową” i rozrywkę dba Centrum Kultury Kaczory. Nad zdrowiem czuwają lekarze pracujący w Przychodni Lekarskiej.

SOŁTYS – … pełen wigoru maksymalista

Henryk Witt sołtysem jest pierwszą kadencję, ale sprawy Kaczor od zawsze były mu bliskie i od dawna udzielał się społecznie. Jego kandydaturę na sołtysa zgłosił przewodniczący komisji rewizyjnej Henryk Kalka. – Zgodziłem się, ale moim warunkiem było, że będę sołtysem wszystkich mieszkańców, a nie tylko wybranej grupy. Założyłem sobie, że będę szczęśliwy, jeżeli uda mi się w ludziach wywołać więcej radości, uśmiechu i to będzie dla mnie satysfakcja, znak że właściwie wypełniam swoją funkcję – mówi pan Henryk.

Pan Henryk zdaje sobie sprawę, że sołtys to nie decydent, lecz funkcja służebna. Jednak przy współpracy z radą i wójtem pozwala pewne zamysły realizować. I tak się dzieje. – Od początku starałem się nawiązać kontakty z wszystkimi podmiotami, które prowadzą tutaj jakąś działalność. Staramy się wzajemnie sobie pomagać. Współpracujemy m.in. ze szkołami, OSP Kaczory, Kołem Gospodyń Wiejskich, LZS-em, Stowarzyszeniem Przyjaciół Kaczor i Okolic, proboszczem naszej parafii. Organizujemy różne spotkania, na które zapraszamy przedstawicieli tych podmiotów, by można było usiąść przy jednym stole, powiedzieć o swoich zamysłach czy chociaż sobie podziękować – wyjaśnia sołtys Witt.

Mottem przewodnim sołtysa i Rady Sołeckiej jest hasło „Zgoda buduje”, dlatego pan Henryk zabiega o dobrą współpracę z kim tylko się da, bowiem zdaje sobie sprawę, że sam nie byłby w stanie dokonać tylu przedsięwzięć. – Mam naprawdę dużą pomoc ze strony Rady Sołeckiej. Cała rada jest ze mną, współpracuje w taki sposób, że nawzajem się uzupełniamy. Raz w miesiącu, a jeśli trzeba to częściej spotykamy się i wymieniamy pomysłami. Czasami prosimy przewodniczącego Rady Gminy i wójta żeby sprawy, które są ważne dla naszej miejscowości omówić i na bieżąco je realizować. Pragnę im wszystkim za to podziękować i wyrazić nadzieję, że nadal współpraca będzie się tak dobrze układać – konstatuje Henryk Witt.

Z dużą atencją sołtys mówi o kaczorskim stadionie, który w ostatnich latach zmienił się nie do poznania. – Jako Rada Sołecka wymieniliśmy trybuny na tzw. małym boisku do kosza, angażując przy tej okazji lokalne firmy – FRUNAX i Heniu Kalka pomogli nam sprzętowo i dali siłę roboczą. Trybuny na głównym boisku też zostały wymienione. Wprawdzie decyzję podjął wójt i zabezpieczył środki finansowe, ale inicjatywa była nasza. Zabiegaliśmy o plac zabaw dla dzieci i siłownię, które powstały w obrębie boiska. Chcemy również doprowadzić do używalności nieczynny kort tenisowy. Będzie to prawdziwa perełka, jeśli uda się to zrealizować – informuje sołtys Witt

Ważną kwestią dla sołtysa jest konsolidowanie lokalnej społeczności, i trzeba przyznać, że czyni to niezwykle skutecznie. – W ramach integracji mieszkańców cyklicznie robimy różne imprezy plenerowe. Wymyśliliśmy sobie hasło „Piknik Świętojański” i teraz była już trzecia edycja tej zabawy nad jeziorem Kopcze. Drugie, podobne przedsięwzięcie to „Pożegnanie Lata”, tak zwane święto pyry. Są to spotkania z mieszkańcami, podczas których organizujemy różnego rodzaju konkursy, kończy się to wszystko zabawą taneczną. Nie są to może tłumy, ale widać że ludzie tego potrzebują, a ci którzy z tego korzystają są zadowoleni i zachęcają do kolejnych tego typu imprez – mówi pan Henryk.

Znając potencjał, urok i piękno gminy Kaczory, pan sołtys apeluje: Chcę zachęcić wszystkich, którzy jeszcze nie mają swojego miejsca na ziemi żeby zdecydowali się zamieszkać w gminie Kaczory, bo tutaj mamy naprawdę wszystko co jest potrzebne młodemu człowiekowi do życia. Są szkoły, basen, boiska, także przedszkole, żłobek, służba zdrowia. Są działki budowlane, pojawiają się nowe drogi, więc będzie gdzie sobie to miejsce wybrać. Serdecznie zachęcam do podjęcia takiej decyzji.

Henryk Witt urodził się 19 grudnia 1949 roku. Od 2015 roku jest emerytem. Ma żonę Irenę, dwie córki – Małgosię i Agnieszkę oraz trzech wnuków i wnuczkę. A jeszcze w tym roku rodzina powiększy się o prawnuka. Stanowią kochającą i szczęśliwą rodzinę.

RADNY… niepotrafiący bezczynnie usiedzieć

Kazimierz Załachowski radnym Rady Gminy Kaczory jest od 1990 roku z jednokadencyjną przerwą. Od 2002 roku mieszkańcy gminy nieprzerwanie powierzają mu zaszczytną godność reprezentowania ich w radzie gminy. – Teraz dobiega końca moja szósta kadencja, niektórzy twierdzą, że jestem radnym przez zasiedzenie, że czas na zmiany, jednak większość docenia moją wiedzę o sprawach gminy, doświadczenie w rozwiązywaniu problemów – mówi pan Kazimierz, wiceprzewodniczący rady.

Dlaczego zdecydował się zostać radnym? – Szczerze mówiąc to ja się nad tym w ogóle nie zastanawiam, po prostu wychodzę z założenia, że jeżeli mieszkańcy powierzają mi mandat zaufania, to ja nie mogę nic nie robić, muszę działać. Naturę mam taką, że cicho nie usiedzę, a do zrobienia jest mnóstwo, choćby takich codziennych drobiazgów, o których się nawet nie mówi, ani na radzie, ani na komisjach, bo to trzeba po prostu załatwić od ręki. Czasem trzeba pogodzić ogień z wodą, bo każdy mieszkaniec coś widzi, czegoś chce i zdarza się, że są to rzeczy sprzeczne. My musimy wybrać co jest lepsze dla mieszkańców, dla danej ulicy czy dla miejscowości. Staram się patrzeć na gminę jako CAŁOŚĆ. Nigdy nie czułem się radnym tylko z Kaczor i nic poza tym. Od samego początku uważałem, że w jakiś sposób obliguje mnie ta funkcja do reprezentowania całej gminy i tak jest do dzisiaj – wyjaśnia radny Załachowski.

Pan Kazimierz twardo stąpa po ziemi i zdaje sobie sprawę, że każdy kto staje do wyborów i chce zrealizować coś dobrego dla mieszkańców i całej gminy, musi mieć większość w radzie, bowiem nie powstałyby ponadczasowe inwestycje na terenie gminy, gdyby owej większości nie było. – Startowałem, jako reprezentant „obozu wójta” jak to się potocznie u nas mówi. Zarówno wójt jak i każdy z radnych mają swoje plany, coś by chcieli zrobić po swojemu, ale na to trzeba patrzeć szerzej. Radny nie może widzieć tylko czubka własnego nosa, musimy mieć na uwadze dobro całej gminy. Ludzie myślą, że cała nasza praca to głosowanie na sesji, ale zanim jakiś temat idzie pod głosowanie, nawet zanim pójdzie na komisję, trzeba go obrobić, przygotować, przedstawić, przedyskutować, rozważyć wszelkie za i przeciw i wtedy dopiero można przystąpić do realizacji. Oczywiście, jeśli jest aprobata większości rady. I tutaj udawało nam się debatować w taki sposób, że nie skakaliśmy sobie do gardła, ale staraliśmy się dojść do porozumienia, bo żeby osiągnąć cel trzeba ten wóz gminny ciągnąć w jedną stronę, a nie rozrywać na boki – konstatuje pan Kazimierz.

Wielkimi krokami zbliżają się wybory samorządowe, a Kazimierz Załachowski jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji czy stanie w szranki wyborcze. – Sądzę, że radni powinni się wymieniać… ale sukcesywnie. Potrzebni są nowi, młodzi, lecz starsi, doświadczeni też są niezbędni. Jeśli zmiany są stopniowe, przy każdych wyborach wchodzi kilku nowych radnych, z ochotą do pracy, wnosząc ze sobą nowe pomysły, świeże spojrzenie na różne sprawy i oni wiele mogą się od nas nauczyć. Korzyść jest jednak obopólna, bo i my uczymy się od nich, zmienia się nasze podejście do życia. My jesteśmy z pokolenia, które musiało się wszystkiego dorabiać samodzielnie, ciężką pracą, młodzi by chcieli mieć wszystko szybko, od razu i to trzeba umiejętnie pogodzić, znaleźć złoty środek – mówi nieco enigmatycznie radny Załachowski.

Kazimierz Załachowski jest mieszkańcem Kaczor od urodzenia. Urodził się 19 lutego 1958 roku. Jest żonaty, ma czwórkę dzieci – trzech synów i córkę, wszyscy dorośli. Z zawodu jest elektrykiem. Pracował 21 lat w ZNTK, potem w prywatnej firmie 6 i pół roku, pozostałe lata w Energetyce Poznańskiej – teraz ENEA. Aktualnie jest kierownikiem Pogotowia Energetycznego w Pile.

RADNY… przewodniczący od dwóch dekad

Stefan Kowal radnym Gminy Kaczory jest od 1998 roku, także od tego czasu pełni funkcję przewodniczącego. A jak to wszystko się zaczęło, co podkusiło pana Stefana, żeby zostać radnym? – W 1987 roku trafiłem do Kaczor i tak się złożyło, że moim sąsiadem był Kazimierz Załachowski, wówczas przewodniczący Rady Gminy. I od niego złapałem bakcyla. W pierwszych wyborach w 90-tym roku nie tyle mnie namówił, co zachęcił do kandydowania. Skończyło się to przegraną, bo byłem tu nowy. Jeszcze nie zdążyłem w to środowisko wejść, a już startowałem i dostałem prztyczka w nos. Zostałem członkiem rady spoza rady. Taki był wtedy układ, że byli członkowie komisji, którzy nie należeli do rady. Przez dwie kadencje w tym uczestniczyłem, pozwoliło mi to okrzepnąć, spojrzeć na wszystko w sposób realny, nabyłem doświadczenia no i w 1998 roku wystartowałem w wyborach. Stało się tak, że z sąsiadem się zamieniliśmy – ja zostałem przewodniczącym i do dnia dzisiejszego nim jestem. Myślę, że znalazłem swoje miejsce na ziemi i nie wyobrażam sobie żeby zamieszkać gdzieś indziej niż w Kaczorach – z nostalgią wyjaśnia pan Stefan.

Gmina Kaczory prężnie się rozwija i stanowi przykład dla wielu gmin z całego kraju. Żeby tak się działo, należy mieć własny program i fizycznie wprowadzić go w życie. Ów plan działania nie jest jednak wzięty z kapelusza. – Przede wszystkim trzeba słuchać mieszkańców. We wszystkich miejscowościach organizowane są zebrania wiejskie. Mieszkańcy wypowiadają się na różne tematy i proponują różne rozwiązania. Bierzemy pod uwagę ich potrzeby i sugestie, dokładamy do tego własne pomysły i staramy się to realizować.

– Z mojego dotychczasowego doświadczenia wiem, że na początku kadencji to co ma być zrobione zawsze wydaje się niemożliwe, a potem mijają cztery lata i okazuje się, że to jednak było realne – mówi przewodniczący Kowal.

Gmina Kaczory to swoiste inwestycyjne eldorado. Inwestycja goni inwestycję. A które są kluczowe? – Spore środki skonsumowała oczyszczalnia. Jest jak mały mercedes, który doskonale funkcjonuje i myślę, że na kolejne kilkanaście albo kilkadziesiąt lat zaspokoi potrzeby mieszkańców gminy w tym zakresie. Nie można pominąć Domu Kultury. W tej chwili inwestycja jest już zakończona i doskonale służy mieszkańcom. Udało się pani dyrektor i wszystkim pracownikom tak to rozkręcić, że zajęć jest naprawdę sporo. Jak na warunki kaczorskie bardzo dużo tu się dzieje – informuje Stefan Kowal. – Weszliśmy mocno w ścieżki rowerowe, które w tej chwili już widać. Jest ścieżka do Śmiłowa, powstaje do Piły, będzie do Morzewa, Krzewiny no i droga z Kaczor do Dziembowa, która też będzie realizowana w tym roku. To będzie taka droga spacerowa, która oprócz tego, że skróci odległość między Kaczorami a Dziembowem, posłuży też mieszkańcom do celów rekreacyjnych – dodaje przewodniczący rady gminy.

Czy Stefan Kowal podejmie się kontynuacji funkcji radnego, słowem, czy wystartuję w jesiennych wyborach? – Trudno by było podjąć decyzję o niestartowaniu, tak dużo jest jeszcze do zrobienia. Mamy tu wspaniałą ekipę radnych, wspólnie staramy się, żeby gmina Kaczory w kwestii realizacji różnych inwestycji i zaspokajania potrzeb mieszkańców była liderem nie tylko na skalę lokalną. Funkcja, którą pełnię wymaga wielu poświęceń, mimo to bardzo się zaangażowałem w działalność dla dobra gminy i mieszkańców, i mam jeszcze mnóstwo planów do zrealizowania – mówi pan Stefan.

Stefan Kowal urodził się w 1960 roku. Ma cztery córki i pięcioro wnucząt. – W ubiegłym roku miałem taką wspaniałą sytuację, że urodziło mi się troje wnuków. Myślę, że trudno to będzie pobić – mówi ze śmiechem dziadek Stefan. – Cała moja kariera zawodowa związana jest z leśnictwem. Technikum leśne, później studia leśne, no i do dnia dzisiejszego pracuję w lasach państwowych. Jestem Sekretarzem, ale proszę nie kojarzyć tego z Sekretarzem KC, jestem Sekretarzem Nadleśnictwa Zdrojowa Góra – informuje przewodniczący rady gminy Kaczory.

dwanascie_diamentow_kaczory00

dwanascie_diamentow_kaczory18 dwanascie_diamentow_kaczory01 dwanascie_diamentow_kaczory02 dwanascie_diamentow_kaczory03 SONY DSC dwanascie_diamentow_kaczory05 dwanascie_diamentow_kaczory06 dwanascie_diamentow_kaczory07 dwanascie_diamentow_kaczory08 dwanascie_diamentow_kaczory09 dwanascie_diamentow_kaczory10 dwanascie_diamentow_kaczory11 dwanascie_diamentow_kaczory12 bty dwanascie_diamentow_kaczory14 dwanascie_diamentow_kaczory15 dwanascie_diamentow_kaczory16 dwanascie_diamentow_kaczory17