Maciej Skowyra – lekarz weterynarii o cechach „Człowieka Renesansu”

Czym powinien charakteryzować się człowiek renesansu? Powinien być wszechstronnie wykształcony i samodzielnie poszukiwać drogi do rozwoju, powinien się nieustannie kształcić, interesować wieloma rzeczami.

Znany pilski lekarz weterynarii, dr Maciej Skowyra, właściciel przychodni weterynaryjnej AS, jest właśnie takim człowiekiem. Nie dość, że w dziedzinie weterynarii – głównej specjalności, którą się zajmuje – każdego dnia uzupełnia wiedzę, wprowadza szereg nowości i poszerza arsenał metod leczniczych, dopingując do tego samego swój personel, posiada szereg pasji i zainteresowań. Doktor Skowyra pomaga nie tylko zwierzętom, ale także stara się – i czyni to niezwykle skutecznie – wspierać ich właścicieli, zarówno w sferze cielesnej, jak i mentalnej.

Doktor Maciej Skowyra jest również prawdziwym guru i mentorem dla swego niezwykle uzdolnionego w dziedzinie judo syna Dominika, dla którego jest prawdziwą studnią wiedzy związanej z prawidłowym, nienachalnym treningiem, niezwykle ważną fizjologią czy psychologią.

Maciej Skowyra poza tym, że jest współczesnym Człowiekiem Renesansu, jest nade wszystko CZŁOWIEKIEM, obdarzonym niezwykłą empatią, nieprzechodzącym obojętnie obok nieszczęścia drugiego człowieka!

Właśnie z tym współczesnym Człowiekiem odrodzenia, dr Maciejem Skowyrą rozmawia Marek Mostowski

Panie doktorze, jest pan niezwykle cenionym lekarzem weterynarii nie tylko w Pile i okolicy, ale także w kraju i za granicą. Co trzeba zrobić, posiadać, żeby osiągnąć taką – nie boję się użyć tego słowa – sławę? Niewielu jest lekarzy, do których pacjenci ze wszystkich stron świata przysyłają życzenia świąteczne, noworoczne czy urodzinowe!

– Przede wszystkim należy być uczciwym i myślę, że od tego trzeba zacząć. Nie ma człowieka, który wie wszystko. Często przyznaję się, że czegoś nie wiem i że muszę się zastanowić jak dane schorzenie wyleczyć. Niektórzy klienci tego nie rozumieją, ale większość takie podejście sobie ceni. Ja nie chcę leczyć samych objawów. Zawsze staram się odkryć przyczynę i ją wyeliminować, co pozwala mieć nadzieję na trwałe wyleczenie pacjenta. Często zdarza się, że chory pacjent po wielu miesiącach, czy latach chorowania z dnia na dzień wraca do zdrowia, gdyż udało się znaleźć przyczynę danej choroby i wtedy jest ta radość i pewność, że robi się coś profesjonalnie.

Poza główną dziedziną, którą się pan para i stał się w niej prymusem, ma pan niezwykle szerokie zainteresowania. Które z nich jest panu najbliższe?

– Trudne pytanie. Myślę, że w ostatnim czasie przeważa medycyna mitochondrialna. Na pewno jest to kierunek, w który chciałbym pójść. Medycyna mitochondrialna jest jeszcze mało znaną dziedziną nauki, ale pozwala leczyć, a przede wszystkim zapobiegać większości chorób. W październiku zeszłego roku miała miejsce pierwsza w Polsce konferencja medycyny mitochondrialnej, którą poprowadzili najwybitniejsi specjaliści na świecie, no i w której dane mi było uczestniczyć wraz naukowcami i lekarzami medycyny. Same mitochondria komórkowe są dla mnie zadziwiające, a jeszcze bardziej ogromne możliwości jakie drzemią w zdrowych mitochondriach, a także metodach ich leczenia.

Oprócz coraz bardziej nowoczesnego sprzętu diagnostycznego, wprowadza pan do swojej codziennej praktyki szereg nowości, które mają poprawić skuteczność terapii. Ostatnio zaczął stosować pan tzw. efektywne mikroorganizmy. Czy mógłby pan powiedzieć na czym polega ich działanie?

– Idea efektywnych mikroorganizmów przyszła do nas z Japonii już dawno. Są to bardzo pożyteczne mikroorganizmy, wykorzystywane w rolnictwie do poprawy wydajności gleby i nie tylko. Ja miałem to szczęście, że udało mi się skontaktować w Niemczech z firmą, która na bazie idei efektywnych mikroorganizmów stworzyła preparaty, do stosowania u ludzi i zwierząt, o zupełnie innych szczepach bakterii, grzybów i drożdży, Dają one niesamowite efekty zdrowotne. Od pół roku stosuję je u siebie i swoich pacjentów, i jestem pod ogromnym wrażeniem ich skuteczności. Dzięki ich zastosowaniu często nie trzeba leczyć zwierząt, gdyż mikroorganizmy te nie dopuszczają do namnażania chorobotwórczych bakterii czy grzybów. Jest to chyba najskuteczniejsza alternatywa dla stosowania często nadużywanych antybiotyków.

Wiadomo jak długo czeka się na badania diagnostyczne w formie rezonansu magnetycznego czy tomografii komputerowej. Podobno niedługo stanie się pan posiadaczem sprzętu, o dużo mniejszych gabarytach, za pomocą którego będzie mógł pan zdiagnozować – w ciągu paru minut – cały organizm. Może pan przybliżyć co to za cudo i co dokładnie potrafi?

– Sprowadziłem już takie urządzenie. Działa ono na zasadzie drgań. Badanie trwa półtorej minuty i określa przeszło trzysta parametrów, od witamin, minerałów, aminokwasów, metali ciężkich, po hormony i stan poszczególnych narządów. Dodam tylko, że firma, która je produkuje odkupiła licencję od kosmonautów, którzy w ten sposób są badani w kosmosie, gdyż w warunkach kosmicznych nie da się pobrać np. krwi. W Niemczech tym urządzeniem badani są np. piłkarze Bayernu Monachium z Robertem Lewandowskim. W najbliższym czasie będę – w porozumieniu z producentem – prowadził badania testowe na zwierzętach, celem wprowadzenia też tego biorezonansu do badania zwierząt.

Jest pan ojcem niezwykle utalentowanego judoki – Dominika. Także drugi syn, Bartłomiej posiada spore uzdolnienia w tej dziedzinie. Olbrzymie nadzieje na światowe, ba, olimpijskie sukcesy wiąże z Dominikiem zarówno pan, jego osobisty trener – mistrz Zieniawa, a także Tętno Regionu, które patronuje i sponsoruje Dominika. W jaki sposób prowadzi pan i wszechstronnie wspomaga swego syna?

– Jest to moja tajemnica. Mogę jednak powiedzieć, że mamy plan, który skrupulatnie realizuje Dominik. Jest on przede wszystkim dobrany indywidualnie do jego konkretnych możliwości fizjologicznych. Wsparty jest odpowiednią regeneracją i bardzo dokładną suplementacją, w której dużą pomocą jest diagnostyka biorezonansem. Korzystamy z wiedzy i doświadczenia najwybitniejszego polskiego trenera judo Ryszarda Zieniawy, który czuwa przede wszystkim nad doskonałą techniką Dominika.

Na zakończenie nie zadam stereotypowego pytania: Czego panu życzyć, ponieważ znam na nie odpowiedź. Życzę panu dalszego pogłębiania wiedzy, którą wspomoże pan Dominika w osiągnięciu najwyższych sportowych celów… a także będzie wspierał pan wszystkich potrzebujących owego wsparcia, a jest ich niemało. Wszystkiego najlepszego!

Dziękuję za sympatyczną rozmowę.

wywiad_ze_skowyra00

wywiad_ze_skowyra04 wywiad_ze_skowyra01 wywiad_ze_skowyra02 wywiad_ze_skowyra03