Władca, rodem z PANOPTIKUM

pod_lupa_sierpien_2017

Nasza Matka Ziemia zachwyca nieprzebraną ilością cudów i wspaniałości… ale także dziwactw. Jednym z takich osobliwych miejsc jest księstwo noszące cudaczną nazwę Liptowski Pitak. Może poza nazwą, owo księstwo nie jest samo w sobie dziwaczne, bowiem jest pięknie położone, pokryte cudną zielenią i nieźle prosperujące, choć ostatnio owa dobra passa nieco się pogarsza. Zapewne dzieje się tak miedzy innymi za sprawą ekscentrycznego, by nie powiedzieć, wręcz surrealistycznego władcy rządzącego tą krainą. Jego poprzednicy z mozołem doprowadzili Liptowski Pitak do rozkwitu, a ich następca – zwący się nomen omen Pitak I – miast kontynuować owo zbożne dzieło, lubił pokazywać się pośród swego ludu, przemawiać doń sloganami, zaś jego nadworny malarz/portrecista utrwalał na płótnie te „historyczne” chwile. Pitak I jest wielkim zwolennikiem igrzysk, które przedkłada nad szeroko pojęty CHLEB. Wielu mieszkańców radowała owa postawa, dająca chwilową uciechę. Nie potrafili myśleć perspektywicznie, a cieszyło ich „tu i teraz”.

W Liptowskim Pitaku istnieje gazeta, która informuje społeczeństwo o tym co było i ma się zdarzyć, a także jest źródłem rozrywki i rzeczowych porad. Owo czasopismo stara się także, aby być pośrednikiem łączącym czytelników z władzą. Jako, że cieszy się z dnia na dzień rosnącą popularnością, przedstawicielka dworu Pitaka I, odpowiedzialna za rozstrzyganie sporów mieszkańców z handlarzami, poprosiła szefa Hejnału Liptowskiego – bo taki tytuł nosi gazeta – aby ten pro bono udostępnił jej jeden z łamów na udzielanie porad nieświadomym swoich praw obywatelom. Pomysłowi temu również, choć nie bez oporów, przyklasnął Pitak I, zezwalając łaskawie na wcielenie idei w życie, z czego niezwykle kontenci byli lipto-pitakowianie.

Jednak radość ich nie trwała długo, ponieważ znany ze swych kaprysów oraz obrażania się o nic, dąsalski władca ni z tego, ni z owego… zabronił zamieszczania na łamach Hejnału Liptowskiego tych jakże przydatnych porad.

Zrobił tak, bo takie było jego widzimisię, ale przede wszystkim aby „ukarać” szefa liptowskiego periodyku. Taki to był z niego chimeryczny i karykaturalny władca, który myśląc, że robi na złość innym, w rzeczywistości dopieka swemu ludowi! Dobranoc państwu.

Marek Mostowski