Wojna czy pokój?

„Si vis pacem para bellum” – jeżeli chcesz pokoju, gotuj się do wojny.

Zbliża się okres szczególny w życiu każdego człowieka – święta Bożego Narodzenia. Każdego, bez względu na światopogląd, te sielskie dni zmuszają do refleksji i kontemplacji. Ich specyficzna atmosfera i familiarność staje się swoistym balsamem na codzienne „okaleczenia”. Zapominamy o swadach, troskach i zadrażnieniach – stajemy się bardziej wyrozumiali, wyciszeni i tolerancyjni. Rodzina przechodzi pozytywną metamorfozę, powracając do jej prawdziwej definicji. Święta „Pańskich narodzin” przywracają w nas człowieczeństwo.

Grudzień to jednak nie tylko „Boże Narodzenie”. Już od 33 lat 13-go grudnia obchodzimy rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Okresu, który dla większości Polaków był czasem kaźni i martyrologii. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Rada Państwa wprowadzając stan wojenny i powołując Wojskową Radę Ocalenia Narodowego (WRON) postąpiła nie do końca w zgodzie z zapisami konstytucji. Jakby na ów okres nie patrzeć, mógł on przebiegać w zupełnie inny sposób. Nie musiało być aktów bestialstwa, kopania, czy nawet dobijania „leżących”. Nie musiało być casusu kopalni Wujek i wielu innych przekleństw tamtych dni. Czy w ogóle stan wojenny musiał mieć miejsce? Od wielu lat naród jest w tej kwestii podzielony. Stan jest prawie dokładnie fifty-fifty. Nie bez kozery, jako motto dzisiejszego felietonu wybrałem znaną rzymską maksymę „jeżeli chcesz pokoju, gotuj się do wojny”. Podobnego zdania był w IV wieku naszej ery Wegitius, który zamieścił w swym dziele De re militari, znane zdanie „Qui desiderat pacem, praeparet bellum” – kto pragnie pokoju, niech się gotuje do wojny. Czy zatem aby utrzymać pokój, spokój i praworządność należy czynić to przy otwartym arsenale? Czy chcąc okiełznać odmiennie myślący naród, należy to robić demonstrując militarną siłę? Myślę, choć jest to subiektywne zdanie, że nie zawsze. Ale jakby się skończyła rewolucja, choć przecież pokojowa, Solidarności – tego nie wie nikt. Nie można przewidzieć jakby zareagował „Wielki Brat”. Czy rozgniótłby „motłoch” gąsienicami tanków, czy wywiózłby krnąbrnych do specjalnie stworzonych gułagów? Tego nie wie nikt! Może zamiast 91 udokumentowanych ofiar byłoby tych ofiar dziesiątki tysięcy. Tego do końca nie wie nikt!!!

Wiem natomiast, że mogło być inaczej – bardziej ludzko! Nie musiało spuszczone z łańcucha ZOMO dokonywać jatek. Ale byłoby to niezwykle trudne. Przecież w ich szeregach służył prosty ludek, który dostawszy władzę musiał dawać upust swoim dewiacjom i wcześniej skrywanym wynaturzeniom. Mogło być inaczej – ale czasu się nie cofnie.

„Trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe…” – zgadzam się ze słowami Adama Asnyka, ale jednocześnie należy pamiętać o tamtych dniach oraz ludziach, którzy dali zaczyn nowym czasom i nowej Polsce.

I dlatego napawa mnie pesymizmem fakt, iż bardzo wielu młodych Polaków nie wie co wydarzyło się 13 grudnia 1981 roku. Nie jest to budujące.

Może zatem rację miał George Orwell zamieszczając w powieści „1984”poniższe słowa:

„Wojna to pokój
Wolność to niewola
Ignorancja to siła”

Pomimo tego życzę Wszystkim Wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego 2015 Roku.

Marek Mostowski

pod_lupa_gru_201410

pod_lupa_gru_201412 pod_lupa_gru_201411

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *