Zacięty mecz w Pile… dla pilanek
Środowe zmagania w ramach 3. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet zakończyło starcie Enei PTPS-u Piła z #Volley Wrocław. Spotkanie bardzo dobrze, od pewnej wygranej w pierwszym secie, rozpoczęły pilanki, ale potem inicjatywę przejęły przyjezdne, które wyszły na prowadzenie 2:1. Gospodyniom udało się jednak doprowadzić do tie-breaka i to one postawiły w nim kropkę nad „i”.
Wykorzystany kontratak z szóstej strefy przez Olgę Strantzali pozwolił jej drużynie wyjść na prowadzenie 6:4. Pilanki odczytywały zamiary Natalii Gajewskiej i w początkowym fragmencie seta dobrze grały elementem bloku i wybloku. Przyjezdne miały duże problemy, żeby zmieścić piłkę w pomarańczowe i w dużej mierze dzięki błędom własnym ich rywalki powiększały przewagę. Po autowym ataku Aleksandry Rasińskiej na tablicy wyników było 11:6. Różnica czterech czy pięciu punktów utrzymywała się długi czas w środkowej części premierowej odsłony meczu. Dopiero po punktowej zagrywce Weroniki Wołodko wrocławianki zmniejszyły ją do trzech „oczek”, ale wydawało się, że miejscowe w pełni kontrolowały przebieg tej partii. Duża liczba błędów własnych popełnianych przez obie ekipy sprawiała, że kibice zgromadzeni w hali w Pile nie byli świadkami emocjonującego widowiska. Po autowym zagraniu Rasińskiej gospodynie miały siedem piłek setowych, a kiedy Magdalena Soter nie przebiła się przez podwójny blok zawodniczki Enei PTPS-u mogły się cieszyć z wygrania pierwszego seta.
W drugiego seta lepiej weszły zawodniczki Volley Wrocław i po przebiciu się przez blok Roksany Wers na tablicy wyników było 1:4. W ekipie trenera Guillermo Hernandeza gra w ataku opierała się głównie na Oldze Strantzali i to po jej dwóch mocnych zbiciach pilanki zbliżyły się do swoich rywalek na jedno „oczko”. Jednak i ona musiała zostać w końcu zablokowana, co miało miejsce przy stanie 5:8. Punktowa zagrywka dołożona przez Magdalenę Soter sprawiła, że przyjezdne odskoczyły na pięć punktów. Poprawa skuteczności ataku w zespole prowadzonym przez Marka Solarewicza przy gorszej dyspozycji atakujących gospodyń zrobiła dużą różnicę. Do gry włączyły się przede wszystkim Wers i Rasińska, które bardzo dobrze wyglądały w każdym elemencie w tej partii. Gra pilanek całkowicie się załamała i w niczym nie przypominały drużyny z pierwszego seta. Zmiany dokonane przez szkoleniowca na niewiele się zdały, a partia przegrana do 11 chluby z pewnością nie przynosi. Ostatni atak Natalii Murek wprawdzie został wybroniony, jednak dotknięcie siatki zakończyło tę część meczu.
Po skutecznym bloku ustawionym przez pilanki prowadziły one 3:1. Jednak cztery kolejne „oczka” padły łupem siatkarek z Dolnego Śląska, co niejako wymusiło na trenerze Hernandezie wzięcie czasu. Na niewiele się to zdało, gdyż zaraz po nim zapunktowała Roksana Wers, a chwilę potem pilanki popełniły błąd ustawienia (4:8). Miejscowe nie były w stanie nawiązać walki z lepiej dysponowanymi rywalkami, a zmniejszenie liczby błędów przez przyjezdne w zupełności wystarczyło do kontrolowania przebiegu tego spotkania. Wprawdzie po ataku ze środka wprowadzonej chwilę wcześniej Kamili Kobus różnica zmalała do dwóch punktów, ale chwilowy przestój, jaki przydarzył się wrocławiankom, szybko został zażegnany. Po asie serwisowym Weroniki Wołodko oraz wygraniu długiej akcji przez Natalię Murek na tablicy wyników zrobiło się 11:16, a kiedy przechodzącą piłkę skończyła Aleksandra Rasińska – 13:19. W tym secie nic się już nie zmieniło. Piłki setowa atakiem blok-aut dała siatkarkom Volleya Wrocław Murek i to także ta zawodniczka zakończyła tego seta pewnie wygranego przez jej drużynę do 18.
Pilanki nie zamierzały jednak poddawać się tak łatwo i czwartą partię rozpoczęły z dużo większym zaangażowaniem niż poprzednie. W efekcie tego zatrzymały Natalię Murek, a kiedy zawodniczka ta nie trafiła w boisko, zrobiło się 8:4. W ataku zaczęła się mylić także Aleksandra Rasińska, ale nie tylko ona straciła skuteczność. Problemy z przyjęciem, a co za tym idzie także w ataku wrocławianek spowodowały, że miały do odrobienia sześć punktów. Kiedy z podwójnym blokiem poradziła sobie Roksana Wers, różnica ta zmalała do trzech „oczek”, a po asie serwisowym tej zawodniczki – do dwóch. Dodatkowo atak w siatkę Klaudii Kaczorowskiej oraz szczęśliwa akcja Magdaleny Soter sprawiły, że wrocławianki doprowadziły do remisu po 15. Podwójny blok, na którym zatrzymała się Natalia Murek, ponownie dawał gospodyniom trzypunktową przewagę. Wprawdzie kolejny raz były bliskie jej roztrwonienia, ale ostatecznie im się to nie udało. Atak po rękach blokujących Olgi Strantzali oraz dotknięcie siatki przez Wers zakończyło czwartego seta i zwycięzcę tego bardzo nierównego pojedynku miał wyłonić tie-break.
Dwukrotny szczelny blok ustawiony przez pilanki na Roksanie Wers dawał im prowadzenie 5:3. Kiedy w kolejnej akcji Olga Strantzali uderzyła po prostej i trafiła w boisko, trener Solarewicz wziął czas, gdyż w tej krótkiej partii trzypunktowa różnica mogła okazać się niemożliwa do odrobienia. Po raz kolejny o zwycięzcy seta decydowała mniejsza liczba błędów popełnionych przez wygrywający zespół. W tie-breaku mniej miały ich gospodynie i to one wygrały 3:2 ,kontrolując przez całego seta jego przebieg. Ostatni punkt zdobyła atakiem z obejścia Anna Stencel,ale pomimo zwycięstwa gra pilanek nie mogła się podobać. Wrocławianki nie tylko przegrały spotkanie, ale wracają do domu z kontuzjowaną Magdaleną Soter, co wobec tak okrojonego składu może okazać się większym problemem.
MVP: Olga Strantzali
Enea PTPS Piła – #Volley Wrocław 3:2
(25:17, 11:25, 18:25, 25:21, 15:8)
Składy zespołów:
Enea PTPS: Strantzali (19), Stencel (11), Azizowa (12), Kaczorowska (9), Piotrowska (1), Szpak (5), Pawłowska (libero) oraz Kobus (3) i Chrzan
#Volley: Wers (17), Rasińska (17), Soter (10), Murek (15), Gajewska (1), Łozowska (6), Kuziak (libero) oraz Felak (2), Piśla i Wołodko (4)
Izabela Dadak – Strefa siatkówki – www.siatka.org
Fot. Sebastian Daukszewicz