Reakcja, czerwiec 2020

W czerwcowej edycji Państwa rubryki interwencyjnej, by nie powiedzieć swoistego Hyde Parku, zajmiemy się – nie, nie i tu się Drodzy Czytelnicy mylicie – nie estetyką, nie tumiwisizmem politycznej braci, ani różnego rodzaju zaniechaniami ze strony instytucji odpowiedzialnych za konkretny stan rzeczy, znajdujący się w ich jurysdykcji, lecz czymś, co jest „modne” w okresie rozbuchania bojaźni ludzi przed… epidemią koronawirusa. Ale nie będę się niepotrzebnie rozwodził, po prostu, najzwyczajniej w świecie, oddajmy głos Czytelniczce, która przysłała do redakcji epistołę poniższej treści:

Szanowna Redakcjo!

Od pewnego czasu, ponad trzech miesięcy wszystko zostało podporządkowane zjadliwemu wirusowi, rodem z Chin, który rozpanoszył się po całym świecie, zbierając obfite żniwo. Podobno jest on dużo łagodniejszy od wirusa ptasiej grypy, SARS, a nawet od zwykłej influenzy sezonowej, tak mówią światli wirusolodzy. Ale podobno, dużo łatwiej się rozprzestrzenia. Ja na szczęście, nie miałam wątpliwej przyjemności z nim spotkania. I tak niech zostanie. Ale – może w mniejszym stopniu jak wielu z rodaków – jednak uległam pewnemu strachowi przed tym mikroskopijnym skurczybykiem. Wiem, może wpływ na to ma epatowanie nas z ekranów TV, radioodbiorników i innych internetów. Jak co pięć minut mówią „ZOSTAŃ W DOMU”, a głównymi informacjami są wieści, co zdziałał SARS-CoV-2, no wybaczcie, nawet najsilniejszy psychicznie nie wytrzyma i zacznie się poddawać fali strachu, ba, nawet paniki. To co prawda nie ja. Ale jak mamy przestrzegać „przepisów” to ich przestrzegajmy. W ostatnich dniach, kiedy zdjęto z naszych twarzy sławne maseczki na otwartej przestrzeni, ale nakazano je nosić obowiązkowo w pomieszczeniach zamkniętych, chociażby sklepach, wiele osób chadza sobie między sklepowymi regałami bez zakrytych ust i nosa. Ja, pomimo, że trudno mi się oddycha, noszę na pysku to akcesorium. Konkluzja jest taka: Nie może być równych i równiejszych, jak wszyscy to wszyscy. Podobno – tak poinformował jedną z kierowniczek pilskiego sklepu Sanepid – personel placówki handlowej nie powinien, ba, nie ma prawa zwracać uwagi osobom nie noszących maseczek. Więc pytam: kto ma przywołać takich lekkoduchów do porządku? Niech ktoś to robi. O co zabiegam – wasza stała Czytelniczka

Nie jestem zwolennikiem maseczek, które utrudniają nie tylko oddychanie pełną piersią, a jednak noszę, co prawda nie maseczkę, lecz komin. Może warto, aby od czasu do czasu do sklepu zawitali „tajemniczy pracownicy Sanepidu”, lub „tajemniczy policjant” po cywilnemu. Nie powinno być, równych i równiejszych! Choć to zapewne jest marzenie ściętej głowy.

Jeżeli gnębią Cię podobne lub poważniejsze problemy, masz jakiekolwiek niejasności czy kłopoty – napisz do nas! Nie miej żadnych oporów, możesz pisać o wszystkim. My spróbujemy Ci pomóc – reagując piorunująco!

Pisz na adres redakcji: „Tętno Regionu”, ul. 11 Listopada 40 pokój 101, 64-920 Piła z dopiskiem: „REAKCJA”.

Marek Mostowski

reakcja1_01

reakcja1_02