Besserwisser, czyli wszechwiedzący!
O tempora, o mores! Chciałoby się zakrzyknąć słowami Cycerona, z jego pierwszego wystąpienia przeciwko Katylinie, gdy się widzi, co dzieje się wokół nas. „O czasy, o obyczaje” to chyba najtrafniejsze zdefiniowanie otaczającej nas rzeczywistości, której obraz kreują postawy ludzkie. Jest wielu mędrków, stawiających sobie za cel maksymalne spolaryzowanie polskiego społeczeństwa, jakby nie zdawali sobie sprawy, że nigdy dzielenie narodu nie wychodziło na dobre państwowości. Czynią to przede wszystkim ci, którzy starają się udowadniać, że są omnibusami i wiedzą wszystko. Potrafią – w ich odczuciu – wyjaśnić każdy postępek, obojętnie jakiej dziedziny by on dotyczył. Słowem, są to właśnie besserwisserzy. Według Wikisłownika ów besserwisser to ktoś bezkrytycznie przekonany o swojej wiedzy, o tym że zna się na czymś najlepiej. Natomiast słownik języka polskiego PWN besserwissera definiuje tak: człowiek, który sądzi, że wie wszystko najlepiej. A dosłownie, tłumacząc z języka Goethego, besserwisser znaczy: wiedzieć to wszystko!
A przecież ktoś, kto wie wszystko, nie wie nic! Nawet motto słynnego podbostońskiego uniwersytetu Harvarda brzmi: Coś niecoś o wszystkim. Wszystko o czymś konkretnym.
Pewnie się zgodzicie, że do awangardy besserwisserów bez wątpienia należy starosta pilski, Eligiusz Komarowski. Jego „wszechwiedza” jest godna pozazdroszczenia. Zamiast zajmować się działalnością przypisaną piastowanemu przezeń urzędowi, wiedzie prym w social mediach, jest spikerem i lektorem w „telewizji starostwa” i lansuje się gdzie się tylko da. Ma pretensje do wszystkich… tylko nie do siebie. Za to, że mający powstać w pilskim szpitalu oddział ONKOLOGICZNY, nie powstał do tej pory – i taki nie powstanie, bowiem zmodernizowany zostanie, istniejący oddział chemioterapii – obwinia prezydenta Piły i Jacka Bogusławskiego z Urzędu Marszałkowskiego. Gdyby nie jego fanaberie i kwestionowanie podpisanych porozumień między 5 podmiotami nt. utworzenia oddziału ONKOLOGICZNEGO, ów oddział dawno by istniał. Dla niego i jego plastrów odział onkologiczny jest tożsamy z oddziałem chemioterapii! Jeżeli tak jest, to po co używać dwóch różnych nazw?! Poddanie tych określeń analizie semantycznej, jednoznacznie wskazuje na różnicę!
To, że imć starosta jest besserwisserem, przeżyjemy! Ale tego, że nazywa lekarza z podległego sobie szpitala bucem, prezydenta Piły „wójtem”, a jedną z bardzo dobrych lekarek linczuje – nie da się rozgrzeszyć. Howgh!
Marek Mostowski