Dobry marketing to podstawa. Manna nie spadnie sama z nieba

Z Tomaszem Gapińskim, aktualnie żużlowcem Ostrovii, rodowitym pilaninem i w sezonie 2017 i 18 kapitanem pilskiej Polonii rozmawia Marek Mostowski.

Na początek. Jak oceniasz miniony sezon w swoim wykonaniu, w nowym klubie z Ostrowa Wielkopolskiego?

– Jak widać po wyniku, wyglądało to lepiej niż w Polonii. Jak się okazało fundusze są ważne w tym sporcie. Sezon pokazał, że jak się ma zaplecze finansowe, to ma się dobry sprzęt, czystą głowę, i wtedy inaczej się rywalizuje na torze. Ogólnie z sezonu jestem zadowolony, poza końcówką gdzie poważnie zachorowałem – zapalenie zatok, czego powodem przez 3 tygodnie była walka z gorączką, W tym roku było blisko Ekstraligi i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie uda nam się ten cel osiągnąć. A tak sezon oceniam na 4+. Oby przyszły sezon nie był gorszy od tego.

Jak wypada według ciebie porównanie organizacji w Ostrovii i Polonii Piła?

– Przede wszystkim w Pile brak było organizacji. Moi sponsorzy z Piły – Maciej Witt i Damian Pufahl – będąc na meczu w Ostrowie, zauważyli i mówili, że w Ostrowie organizacja zawodów wypada na 5+. Wszystko jest poukładane. W Ostrowie bardzo dobrze funkcjonuje marketing, a w Pile jego wyraźnie brakowało. Brakowało także łączności między klubem, a kibicami. Natomiast w Ostrowie działa bardzo dobrze. Będąc w Pile mówiłem nie raz, aby robić spotkania z kibicami. Może jedno, czy dwa się udało, ale to stanowczo za mało. Nie ukrywajmy, że w Ostrowie jest dużo lepsze zaplecze finansowe, niż było w Pile. Narzekaliśmy w Pile na poprzedni zarząd, że nic nie robi, tylko siedzi i czeka. A obecny zarząd w tym zakresie działa podobnie. Dobry marketing to podstawa, bo manna nie spadnie sama z nieba.

A jakie środki na żużel przekazuje UM Ostrowa Wielkopolskiego?

– Bardzo znikome. W dużo większym zakresie trafiają na młodzież, niż na pierwszy zespół. Wiadomo, że w latach wcześniejszych były problemy w klubie, był rok karencji. Teraz klub buduje swoją wiarygodność, a miasto remontuje za niemałe pieniądze stadion miejski.
Cała sytuacja, która wybuchła w połowie mojego ostatniego sezonu w Polonii, miała wpływ na nas wszystkich, bo odechciało się rywalizować na torze, ponieważ wiedzieliśmy, co będzie. Można powiedzieć, że to była dobra wola i chęć, aby sezon odjechać do końca… dla kibiców. I to się udało.

Byłeś zawodnikiem niejednego klubu. Czy według ciebie opcja, że prezesem klubu jest biznesmen, podobnie jak w Łodzi, który wykłada własne środki na klub, nie byłaby idealna?

– To byłaby idealna sytuacja. W Ostrowie pan prezes jeden i drugi ma swoje niemałe firmy (salon Mercedesa Garcarków, Arged Malesa) i w żużlu oni chyba działają charytatywnie, a na pewno robią to z pasji.

Jesteś rodowitym pilaninem. Czy żałujesz, że u schyłku kariery zawodniczej na dwa sezony wróciłeś do Polonii?

– Trudne pytanie. Nigdy nad tym się nie zastanawiałem. Jak wiesz przychodząc do Piły, miałem nadzieję, że dojadę w tym klubie do końca kariery. Gdyby nie sytuacje, które wydarzyły się w Pile, i byłoby tak jak w moim pierwszym sezonie po powrocie do Polonii, to może do dzisiaj w tym klubie bym jeździł. Ale zatelefonowali do mnie Jan i Andrzej Garcarkowie – którzy od wielu lat mi pomagają, pomimo tego, że nigdy nie byłem zawodnikiem Ostrowa – i zapytali czy nie chcę jeździć dla TŻ Ostrovii. Przyjąłem ich ofertę i na dzisiaj mogę powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę i nie żałuję przejścia z Polonii do TŻ Ostrovii.

Tomek, czy twoim zdaniem istnieje szansa, aby w obliczu nawarstwiających się problemów żużel w Pile mógł jeszcze, że tak powiem rozkwitnąć?

– Bardzo bym tego chciał i tego życzę pilskim kibicom. Tym bardziej za te pełne trybuny z dawnych lat, które tak tłumnie zapełniali, żużel im się należy. Nie potrzebnie my, jako klub mieszaliśmy się w politykę i na tym wizerunek klubu ucierpiał. Szkoda, że to wszystko nie mogło pójść w dobrą stronę. Wtedy mielibyśmy przynajmniej pierwszoligowy, na dobrym poziomie żużel w Pile. Choć z drugiej strony, sięgając głęboko wstecz, gdy za sprawą pana Marka Borowskiego pilski klub brylował w najwyższej lidze, kto wie czy nie należy poprosić polityków opcji rządzącej o pomoc. Dla dobra żużla w Pile trzeba się chwytać różnych sposobów. Ale podstawą jest dobry marketing.

Na koniec naszej rozmowy, powiedz czy widzisz szansę na powrót do pilskiej Polonii?

– Nigdy nie mówię nie, i może jeszcze nastanie czas powrotu. Bardzo mocno trzymam kciuki, żeby żużel w Pile przetrwał, aby nasi wierni kibice mieli co oglądać. Chciałbym, aby klub wyszedł na prostą i zaczęło w nim wszystko funkcjonować jak w innych klubach żużlowych. Oczywiście gorąco pozdrawiam pilskich kibiców!

Dziękuję za rozmowę i życzę zdrowia oraz wielu sukcesów.

dobry_marketing1_01

dobry_marketing1_04 dobry_marketing1_02 dobry_marketing1_03