Dobry przełożony jest silny siłą zespołu
Z mł. insp. Piotrem Skrzypkowiakiem, nowym Powiatowym Komendantem Policji w Pile, rozmawia Marek Mostowski
Panie komendancie jest pan nowym człowiekiem w Pile, choć to nie pierwszy kontakt pana z Grodem Staszica, prawda?
– Tak. Przez wiele lat realizowałem zadania w Komendzie Wojewódzkiej Policji i to dało mi możliwość współpracy z różnymi komendami powiatowymi czy miejskimi na terenie całego garnizonu wielkopolskiego. Również w Pile często dane mi było współpracować z policjantami, szczególnie pionu kryminalnego. Przez niespełna cztery lata byłem szefem wydziału narkotykowego w Komendzie Wojewódzkiej, a wiemy, że na terenie Piły ten proceder jest dość aktywny i w tym zakresie współpracowaliśmy również w rejonie pilskim.
Niedawno podczas jednej z imprez spotkał pan swojego znajomego sprzed lat. Myślę o prezesie PBK TARCZA, Eugeniuszu Osesku.
– Teraz powoli poznaję ludzi, staram się uczestniczyć w życiu publicznym. Spotkaliśmy się podczas strzelania Bractwa Kurkowego. Okazało się, że się znamy. W 1998 r. kończyłem w Pile szkołę podoficerską na kursie specjalistycznym. Wówczas pan Osesek był tam instruktorem strzelectwa. Teraz jak go zobaczyłem, od razu pana Eugeniusza poznałem. Bardzo pozytywna postać, cieszę się, że mogłem się z nim zobaczyć w zupełnie innych okolicznościach.
Społeczność powiatu pilskiego jeszcze pana nie zna. Czy mógłby pan dokonać autoprezentacji?
– Jestem człowiekiem wymagającym, zarówno w stosunku do siebie, jak i współpracowników. Zawsze stawiałem na zespół ludzki, na atmosferę w tym zespole, ale też na realizację zadań, które sobie stawiamy. Lubię słuchać. Uważam, że dobry przełożony powinien umieć słuchać podwładnych, aczkolwiek musi mieć zdolność asertywnego podejmowania decyzji. Wydaje mi się, że taką posiadam. Niewątpliwie dobry przełożony jest silny siłą zespołu. Taki zespół chciałbym stworzyć w Pile. Realizowałem zadania praktycznie od szczebla komisariatu po Komendę Główną. Dało mi to możliwość dotknięcia tej pracy od strony roboczej, poznania jakie są problemy. Bardzo cenny okres mojej pracy to też czas spędzony w Komendzie Głównej Policji, gdzie te zadania wyglądają troszkę inaczej. To są bardzo bogate doświadczenia, które można w dalszej pracy wykorzystać.
A tak bardziej prywatnie?
– Liczę sobie 38 wiosen, mam żonę, która również pracuje w Policji, wychowujemy 13-letniego syna. Jestem spod znaku ryb.
Jest pan tutaj już od około miesiąca. Czy wyrobił pan sobie opinię o schedzie, którą pan przejął?
– Jest to proces, który cały czas trwa. Zespół ludzi jest dosyć duży i w tej chwili poznaję ich, poznaję poziom realizacji wykonywanych przez nich zadań, to jeszcze wymaga trochę czasu, abym mógł wyrobić sobie pełny obraz sytuacji.
Z roku na rok w różnych zawodach coraz więcej pojawia się płci nadobnej. Czy uważa pan, że jest to dobry kierunek? Jak ocenia pan działania kobiet w pana firmie?
– Osoby, które ze mną pracowały wiedzą, że bardzo lubię pracować z kobietami. Kobiety mają takie cechy, których mężczyźni nie posiadają, mają bardziej analityczne umysły, potrafią bardzo zaangażować się w temat. To są cechy, które w służbie policyjnej można bardzo pozytywnie wykorzystać. Niemniej ja zawsze mówię tak: praca w Policji wymaga często cech fizycznych i psychofizycznych, których kobiety nie mają. Nie stawiałbym tezy, jaka jest w tej chwili modna, że Policja powinna składać się z prawie samych kobiet. Kobiety powinny pracować, ale nie stanowić większości. To tak jak miałbym firmę budowlaną i zgłaszał pretensję do pracownicy, że nie nadąża ładować do betoniarki. Są określone zadania, które ustawowo są nałożone na Policję, chociażby te związane z różnego rodzaju interwencjami, gdzie wymagana jest siła fizyczna. Czasami spotykamy się z nagraniami pokazującymi nieporadność policjantów. Bardzo często, jak się przyjrzymy, okazuje się, że w tych patrolach są kobiety. Teraz pytanie: czy można mieć pretensję do policjantki, która nie mogła poradzić sobie z pijanym facetem, który ważył 130 kg? Ja bym takich pretensji nie miał. Polityka kadrowa powinna być prowadzona zdroworozsądkowo, żeby zadania były realizowane na możliwie wysokim poziomie.
Ale nie uważa pan, że kobieta w Policji jest li tylko ozdobnikiem?
– Na pewno tak nie uważam, ani w Policji, ani w życiu. Mało tego, kobiety w pewnych obszarach lepiej się sprawdzą niż mężczyźni. Realizowałem przez lata pracę w pionie kryminalnym i tworząc chociażby wydział narkotyków nie wyobrażałem go sobie bez kobiet. Są pewne zadania, które tylko kobieta może wykonać dobrze.
Największym zaufaniem społecznym cieszą się strażacy. Na ponad 50 instytucji, które zostały poddane tej ocenie, Policja znajduje się w trzeciej dziesiątce. Czy zazdrości pan trochę strażakom?
– Tu trzeba rozgraniczyć jedną rzecz, Straż Pożarna jest instytucją z gruntu rzeczy i szyldu przyjazną społecznie. Policja też, bo jesteśmy po to, żeby społeczeństwu pomagać, jesteśmy jego częścią, niemniej jednak my jesteśmy organem represji. Nakładamy mandaty, zatrzymujemy osoby, realizujemy takie zadania, które powodują, że nie zawsze społeczeństwo nas kocha. W kwestii budowania wizerunku zawsze mówię policjantom, że powinniśmy być bardziej otwarci, wykazywać się czasami większą empatią. Wsłuchuję się w głosy społeczeństwa i czasami mogę mieć wątpliwości, czy ten policjant nie spogląda na daną sprawę tylko przez pryzmat przepisów. Czasami wystarczy być po prostu człowiekiem. Jestem zwolennikiem takiego podejścia, ale żeby to wykształcić, zwłaszcza u nowych policjantów, potrzeba czasu.
Czy takie a nie inne zaufanie do Policji nie jest wynikiem czasów PRL-u?
– Nie stawiałbym takiej tezy. Oceniając swój kontakt ze społeczeństwem mam wrażenie, że większy szacunek policjanci mają u osób starszych, które pamiętają dawne czasy i mogłyby mieć uraz do instytucji Policji czy wcześniej Milicji. Gorzej jesteśmy chyba oceniani przez młodzież, która tych czasów nie pamięta. Taki jest mój pogląd. Mamy coraz większą liberalizację życia. Jest wolność czasami źle pojęta w naszym systemie demokracji. To również kwestia wychowania, tego co wynosi się z domu. Te wszystkie czynniki wpływają na to, że młody człowiek jest wrogo nastawiony, gdy mu się czegoś zabrania. A my jako Policja nie możemy pozwalać na zbyt szybką jazdę czy nadużywanie wszelkiego rodzaju używek.
Czy uważa pan, że Policja jest do końca apolityczna?
– Myślę, że tak. Nie spotkałem się z przykładami uwikłania w kwestie polityczne. Realizujemy zadania na podstawie przepisów, które obowiązują w danym systemie prawnym i w danym momencie.
Chciałbym nawiązać do pewnego incydentu, który niedawno miał miejsce. Chodzi o pobicie młodego człowieka przed restauracją „Barka”, która dotychczas była dość dobrze oceniana pod względem bezpieczeństwa. Jaka powinna być w tym momencie, według pana, rola ochrony?
– Każdy musi sobie zdawać sprawę, szczególnie pracownik ochrony fizycznej, że przekroczenie pewnych granic, czy to obrony koniecznej, czy granic w ogóle zachowania, może skutkować tym, co tutaj miało miejsce. Bo nie dość, że mamy do czynienia z poważnym uszkodzeniem ciała pokrzywdzonego, to wiąże się z poważnymi konsekwencjami prawnymi. Został aresztowany na trzy miesiące, zostaną mu przedstawione zarzuty ciężkiego przestępstwa, co może skutkować nawet więzieniem. My jako Policja nie możemy na coś takiego pozwalać i tu jest też kwestia odpowiedniego doboru pracowników ochrony.
Z moich informacji wynika, że ten który pobił był zawodnikiem judo, MMA, czyli można powiedzieć, że stanowił sam w sobie pewnego rodzaju broń.
– Tym bardziej taka osoba powinna posiadać wiedzę na temat ewentualnych konsekwencji takiego, a nie innego zachowania. Jeżeli ktoś świadomie uderza kogoś kilka razy we wrażliwe części ciała, to powinien znać tego skutki, nie tylko w stosunku do tej osoby, ale i siebie.
Chciałbym jeszcze powrócić do „sławnego” pościgu ulicami Piły za 21-letnim „rajdowcem”. Pan jeszcze nie pełnił tutaj funkcji. Czy uważa pan, że można to było inaczej zorganizować?
– Nie. Mówiłem już wielokrotnie, że nie można było tego inaczej zrealizować. Oczywiście można teoretyzować, np. można było skierować pościg na inne ulice miasta. Ale to tylko rozważania teoretyczne. Często musimy podejmować decyzje pod presją czasu. Policjanci, którzy podjęli działania pościgowe dwa razy próbowali zatrzymać tego kierowcę (sprawca ciężkich przestępstw, notowany za rozboje, za kradzieże pojazdów). Oglądałem całe zdarzenie i 80% działań odbywało się poza terenem zabudowanym. W ostatniej chwili, sprawca jadąc 200 km/h nagle skręca w ulicę Bydgoską i jedzie w kierunku miasta. Nie chciałbym stawiać tutaj tezy, że policjanci w tym momencie powinni odpuścić i przestać go gonić. Byłoby to niewłaściwe. Oczywiście nikt nie chciał, żeby on się rozbił. Zawsze mówię, że jest to intencja uciekającego, nie policji. Naszą rolą jest zatrzymanie sprawcy przestępstwa. Dlatego uważam, że policjanci postąpili właściwie, taka jest też opinia Komendy Wojewódzkiej.
Czy ma pan już zarysowane plany na najbliższą przyszłość? Czy coś chce pan zmienić, usprawnić?
– Teraz jest okres przyglądania się przeze mnie i strukturze, i zakresom działania. Obecnie nie mam takiego planu, gdzie mógłbym powiedzieć, że widzę potrzebę zmiany w takim czy innym obszarze. Na pewno będziemy realizowali zadania w obszarach kryminalnych i prewencji, tak jak robiła to moja poprzedniczka, żeby zachować pewną ciągłość dowodzenia. Jeżeli potrzeba zmiany zajdzie, na pewno taką decyzję podejmę. Mówiłem też niejednokrotnie, że tu jest taki obszar, którym chciałbym się zająć, taka moja ambicja, związany z remontem budynku Komendy Powiatowej, bądź z budową nowego. Jest taka potrzeba, co zresztą widać. Czy znajdą się na to środki finansowe, pomysły wykorzystania funduszy pomocowych, czas pokaże. Wiem, że będę miał w tym zakresie wsparcie nowego zastępcy Komendanta Wojewódzkiego, który 1 października objął stanowisko w Komendzie Wojewódzkiej. Nad tym zadaniem będziemy się wspólnie pochylali i rozmawiali też z władzami miasta i powiatu, czy jesteśmy w stanie w tym temacie coś zrealizować.
Czego panu życzyć oprócz powodzenia?
– Szacunku podwładnych i społeczeństwa.
Dziękując za rozmowę, tego właśnie panu życzę.