Druciar(k)a, czy jednak lepiej DRUCIARZ?!

Świat się zmienia, to nie jest teza, którą trzeba udowadniać. To jest swoisty aksjomat. Przecież oczywistym jest, że nie unikniemy ewolucji, która obejmuje prawie każdą dziedzinę życia. Ale czy owe przemiany zawsze są korzystne i wpływają dodatnio na życie i rozwój człowieka? I tu już zaczynają się schody, bowiem gros homo sapiens uważa, że jak metamorfoza, czy adaptacja, to tylko prorozwojowa i poprawiająca egzystencję istot rozumnych. Ja jednak – a myślę że również wiele osób niebojących się samodzielnego myślenia – mam zdanie zgoła odmienne.

Szczególnie bodzie mnie istniejący już od kilku ładnych lat trend, lansowany przede wszystkim przez feministki, polegający na – nieraz wręcz na siłę – nadawaniu nazwom zawodów męskich form żeńskich. I nie jest to naruszeniem reguł językowych, które stwierdzają, że nazwy zawodów i tytułów naukowych w rodzaju żeńskim tworzymy przez dodanie do nazwy zawodu w rodzaju męskim feminatywnego przyrostka „-ka” bądź „-ini”/„-yni”, np. kelnerka, wizażystka, nauczycielka, pisarka, dozorczyni, wychowawczyni, sprzedawczyni.

Jednak na Boga, warto by robić to z umiarem i z dbałością o estetykę języka Reja! Gdy wyzwolona niewiasta przedstawia się, jako profesora, ministra, czy nie daj boże PREMIERA (co to znaczy, wszyscy wiemy), albo – o zgrozo – górniczka, czy chirurżka, bądź chirurżkini, to nie tylko uszy więdną, a wręcz śmiech ogarnia!

A jak brzmi kowalka, elektryczka, kołodziejka, bednarka, rymarka, kaflarka, ceglarka, foluszniczka, konwisarka, hutniczka, kierowczyni, a może kierownica, pilotka i druciar(k)a? Tak, wszystko utworzone jest poprawnie, ale czy nie brzmi przynajmniej śmiesznie i bez szacunku? My choć Słowianie, nie jesteśmy Czechami! Przecież już Rosiewicz w swoim przeboju twierdził: Czeszka tylko mnie rozśmiesza, chociaż lubię Czechów – Gdybym wydał się za Czeszkę, umarłbym ze śmiechu! 

Drogie Feministki, szczególnie te językowe, powiadam Wam: nie jestem MIZOGINEM, a wręcz przeciwnie, jestem miłośnikiem płci przeciwnej. Do tego stopnia, że nie miałbym nic przeciwko Kobiecie Papieżowi. A podobno, jak głosi legenda, już w IX wieku na krótko na tronie piotrowym zasiadła, jako Jan VIII, Papieżyca Joanna.

Marek Mostowski

pod_lupa_11_191_01

pod_lupa_11_191_04 pod_lupa_11_191_02 pod_lupa_11_191_03