Jarosław Maciejewski. Wrzesień 2024 r.

Wakacje minęły, czas wracać do rzeczywistości, realiów polityki lokalnej, naszych problemów i planów. Czy tradycja Święta Plonów na zakończenie żniw, a więc tradycyjnie „Dożynki czy Okrężne” przetrwa, czy to święto rolników czy również konsumentów?

 

Wracam do Państwa po wakacyjnej przerwie, z przemyśleniami, pomysłami, z tym co po czasie „kanikuły” mobilizuje nas do działania.

 

Ostatnie tygodnie to czas dożynkowych imprez, to tradycyjnie Święto Plonów – Święto Dziękczynienia, które jest tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie. W wielu miejscach to wydarzenie ma różną formę, są bardziej bogate artystycznie z wielkimi Korowodami Dożynkowymi i są te mniej wystawne na miarę możliwości lokalnej społeczności, także te, które po latach wracają na mapę wydarzeń kulturalnych gminy, tak było w gminie Szamotuły, gdzie tradycyjne dożynki odbyły się po 5-letniej przerwie. Z dożynkami wiąże się tradycja zakończenia czasu żniw, która jest zawsze poprzedzona mszą świętą, składane są dary ołtarza i chleb. To nasza tradycja i tożsamość lokalnych społeczności, jednak jak się to ma do zmian na polskiej wsi, która to wieś nie jest miejscem, gdzie żyją tylko rolnicy, wieś to dziś społeczność lokalna, w której żyją i mieszkają ludzie z różnych dziedzin gospodarki, z różnych przestrzeni naszego życia.

 

Wszyscy razem dziękujemy rolnikom za ich trud pracy, za to, że chcą zachować swoje tradycyjne pokoleniowe gospodarstwa rolne, że chcą ten kawałek naszej Narodowej Tradycji, jaką jest rolnictwo, kultywować i budować potencjał przyszłości i bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju. Ale my konsumenci też jesteśmy potrzebni naszym rolnikom, byśmy szukali ich produktów lokalnych, a nie tylko ulegali presji sieci handlowych, które prześcigają się w tym, który koszyk zakupów w danym tygodniu jest tańszy. Wiem też, że niektórzy z naszych rolników nie zwracają uwagi na swoich konsumentów, bo kiedy słyszę, że któryś z producentów trzody chlewnej mówi mi, że jego „świnka” to ma przyrost 1kg/dzień, to ja pytam co to jest za mięso? Kupując naszą polską żywność chcę mieć gwarancję dobrej jakości, gwarancję polskiego pochodzenia produktu jaki kupuję i gwarancję właściwego procesu produkcyjnego. Dziś, kiedy wizytuję różne miejsca, różne zakłady, różne gospodarstwa rolne i spotykam się z rolnikami, stawiam pytanie: Czy nasi rolnicy uczciwie gwarantują nam jakość polskiej żywności? Bo łatwo stawia się żądania, trudniej jest sprostać oczekiwaniom, również tym oczekiwaniom konsumentów. Przykład sadownika, który nie produkuje jabłek pod tzw. „sznurek” – wszystkie równe, one są często różnej wielkości, nierówno wykształcone, ale mają taki smak, który pamięta się z dzieciństwa, tylko że on przegrywa z masową – przemysłową produkcją nacechowaną użyciem wielu różnych środków do produkcji owoców. Tak bywa w różnych gałęziach naszej produkcji rolnej, w której brak jest lokalnych produktów na naszych ryneczkach. Taka refleksja, kiedy wszyscy dziękujemy za trud pracy, za bezpieczeństwo żywnościowe, chciałoby się rzec za to co polska wieś dostarcza na nasze stoły, tak DZIĘKUJEMY!!! Ale oczekujemy też gwarancji dobrej jakości tej żywności.

 

Dziś polska wieś mierzy się z kolejnym problemem, jakim jest jej kształt, urbanizacja (zamieszkanie/zaludnienie), bo przecież w skupiskach wiejskich jest coraz mniej rolników, a coraz więcej tych, którzy kupują działki budowlę i osiedlają się na terenach wiejskich. To jest również dyskusja nad takim pojęciem jak „geografia wsi”, a inaczej mówiąc zachowanie pewnych stanów krajobrazu wsi w obecnych czasach. Czy ogromne pola systemów fotowoltaicznych powinny otaczać skupiska wiejskie w bezpośrednim sąsiedztwie i zmieniać nasze otoczenie?

 

Jarosław Maciejewski

Wicewojewoda Wielkopolski