Jesteśmy przyrodnikami, wiemy co robimy i dlaczego to robimy

Z Tomaszem Partyką, dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Pile, o wielu sprawach rozmawia Marek Mostowski.

 

Czy blisko czterdziestoletnie doświadczenie pomaga Panu w zarządzaniu 20 nadleśnictwami?

 

– Może nie w zarządzaniu, bo ja sprawuję nadzór nad 20 nadleśnictwami, ale na pewno to doświadczenie zawodowe, które zdobyłem na różnych stanowiskach, bo przeszedłem przez bardzo wiele stanowisk, jakie w lasach funkcjonują i przez wiele jednostek, bo pracowałem w pięciu i zawsze na terenie regionalnej dyrekcji lasów państwowych w Pile. Znam ten teren, ludzi, tutejsze problemy i próbuję, na razie, bo jestem pół roku dyrektorem, wdrażać te rzeczy dla lepszego funkcjonowania lasów państwowych, sprawniejszego i związanego również z oczekiwaniami społecznymi, których mamy coraz więcej i słusznie, że one są. Postaramy się im sprostać. Dla nas podstawą jest prowadzenie gospodarki leśnej w trzech zakresach funkcjonowania lasów: gospodarczym, przyrodniczym i społecznym. To jest nasz priorytet i będziemy to w ten sposób prowadzić.

 

20 nadleśnictw to niemało. Czy koordynowanie ich pracą już ma pan przyswojone?

 

– Tak. Byłem też prawie 16 lat nadleśniczym, więc kwestie zarządzania, koordynowania nie są mi obce, oczywiście teraz w znacznie szerszym zakresie. Natomiast mam 20 nadleśniczych i 1085 osób, wspaniałych ludzi, wspaniałych leśników i pracowników lasów państwowych, na których opieramy całość swojego działania. To są ludzie, którzy znają się na tym, żyją tym i mają duże doświadczenie. Ci, którzy nie mają jeszcze doświadczenia to je nabierają, kształcą się również. Kadra nasza jest wysoko wykształcona, bardzo dużo osób, leśników jest z wyższym wykształceniem, ale i pracowników lasów państwowych, którzy nie są leśnikami jest również wykształcona i na nich się opieramy, na nich liczymy i mam niesamowite zaufanie do tych ludzi, bo wiem, że to jest wspaniała kadra.

 

Niby każdy zdaje sobie sprawę czym się zajmują nadleśnictwa, a może Pan tak w kilku punktach wymienić czym się głównie zajmujecie?

 

– Naszym głównym zadaniem dyrekcji jest prowadzenie gospodarki leśnej opartej na trzech filarach: lasów gospodarczych, lasów społecznych i lasów przyrodniczych. Nie można łączyć tych wszystkich funkcji na każdym obszarze lasu. Trzeba sobie zdać sprawę, że gospodarka leśna jest przede wszystkim też po to, żeby produkować główny produkt lasów, a więc drewno, które jest na rynku niezbędne. Jest to surowiec odnawialny. Odnawialny w tym zakresie, że on ciągle jest i staramy się, żeby zasoby jego były jak największe i udaje nam się to zrobić, ponieważ pozyskujemy 70-75% tego, co przerasta, a więc zasoby nasze cały czas rosną pod względem masy, ale i również pod względem powierzchni. Coraz więcej lasów mamy i powierzchniowo, i w zasobach, ponieważ w tej chwili coraz mniej zalesiamy gruntów porolnych, natomiast zgodnie z ustawą cały czas odnawiamy te powierzchnie, które są eksploatowane, a więc wycinane. Odnawiamy je w ciągu 5 lat od pozyskania, zgodnie z ustawą. Dlatego prowadzenie gospodarki leśnej jest naszym podstawowym zadaniem, przestrzegając wielofunkcyjność lasów.

 

Nieoceniona jest wasza praca edukacyjna. W Jaki sposób edukujcie młodzież, ale także pozostałą część społeczności?

 

– W edukacji w ostatnich latach popełniliśmy chyba troszeczkę błędów, pomimo, że mamy wspaniałych edukatorów. To są ludzie też do tego przygotowani. Robiliśmy to na bazach ośrodków edukacji przyrodniczo-leśnej regionalnych, ale i również takich lokalnych. Tam pracują edukatorzy, do których również należą głównie leśnicy. Ten kierunek edukacji, na początku był oparty na dzieciach i młodzieży. Widzimy, że musimy to rozszerzyć na całe społeczeństwo. Od kilku lat już zaczęliśmy współpracować z seniorami, w ramach Uniwersytetów Trzeciego Wieku, którzy są tym bardzo zainteresowani. To są wspaniali ludzie, którzy chłoną wiedzę, którzy są jej żądni, żądni bycia w lesie i poznawania tego co leśnicy robią, dlaczego robią i po co. Natomiast musimy dotrzeć do całego społeczeństwa. Docieramy już poprzez rozpoczęty cykl spotkań ze społeczeństwem, od samorządów począwszy. Jesteśmy po niedawnych wyborach. Powstały nowe rady. Do rad i do samorządów dostały się również nowe osoby. Chcemy się po pierwsze przedstawić jako leśnicy, zapoznać z tymi ludźmi, bo oni są reprezentantami społeczeństwa i poprzez nich dotrzeć do ludności. Takie spotkania już rozpoczęły się w niektórych powiatach. Już były w powiecie wałeckim, złotowskim, czy powiecie chodzieskim. W Wągrowcu też się odbyło. Teraz, ze względu na okres wakacyjny, siłą rzeczy wyhamowaliśmy z tym, natomiast we wrześniu rozpoczniemy następny cykl spotkań. Co nie znaczy, że tylko chcemy się spotkać z samorządowcami. Oczywiście będą dalej spotkania z całym społeczeństwem. To będą spotkania otwarte, na które będziemy zapraszali, będziemy tłumaczyli, co robimy, dlaczego robimy, jak to robimy, po co to robimy i to będzie ta edukacja społeczeństwa. Również rozpoczynamy tak zwane, już są ogłoszenia, zespoły lokalnej współpracy w tych nadleśnictwach, w których już obowiązują plany urządzenia lasu, czyli taki dokument, na podstawie którego prowadzimy gospodarkę leśną. W tych zespołach, z tymi zespołami lokalnej współpracy będziemy chcieli wspólnie ze społeczeństwem wypracować tak zwane lasy społeczne. Lasy, z których społeczeństwo ma prawo korzystać, bo lasy są otwarte, jest wspólność wszystkich lasów poza wymienionymi w ustawie o lasach, do których jest zakaz wstępu. Chcemy, żeby społeczeństwo korzystało z tych lasów, ale chodzi nam o wyznaczenie lasów społecznych wokół aglomeracji miejskich, większych miast, mniejszych, ale i też wiosek, tam gdzie to społeczeństwo na co dzień z tego lasu korzysta poprzez spacery, przez wjazd rowerem, bieganie, korzystanie z nordic walking i tak dalej, żeby te lasy wyznaczyć razem z tym społeczeństwem. Tam będziemy prowadzili też troszeczkę inną gospodarkę leśną niż w lasach gospodarczych, takich, w których przede wszystkim nastawiamy się na gospodarcze użytkowanie tego lasu. W lasach społecznych również będziemy prowadzili tą gospodarkę, przede wszystkim dlatego, żeby one były bezpieczne dla społeczeństwa, żeby nie było, że są drzewa niebezpieczne, które mogą w każdej chwili się przewrócić, bo takie sytuacje znamy, czyli trzeba niektóre rzeczy wyprzedzić poprzez prowadzenie pielęgnacji tych drzewostanów. Być może ograniczymy tam, gdzie siedliska na to pozwolą, tak zwane zręby zupełne w kierunku zrębów złożonych, które nie powodują otwarcia tych powierzchni. Natomiast otwarcie powierzchni jest też potrzebne, bo to otwarcie powierzchni dostarcza więcej słońca, a sosna, która jest głównym gatunkiem, który produkujemy, hodujemy jest takim naszym chlebowym gatunkiem, w swoim rozwoju potrzebuje więcej światła. Dlatego te powierzchnie muszą być otwarte, a jak są powierzchnie otwarte, to też są niektóre gatunki, które potrzebują do swojego funkcjonowania powierzchni otwartych, jak lelek, czyli ptaki. Będziemy te rzeczy tłumaczyć, przedstawiać na tych spotkaniach, żeby poszerzać tą świadomość społeczną, która jest wysoka, ale chcemy ją przedstawić z punktu widzenia leśnika, z punktu widzenia przyrodnika, bo bardzo często się zapomina, że leśnik to jest przyrodnik i kwestionuje się tą przyrodniczą rolę leśnika. Tak, my jesteśmy przyrodnikami, wiemy co robimy, wiemy, dlaczego to robimy. Robimy to dla dobra lasów polskich i dla dobra społeczeństwa, które nam powierzyło te lasy do opieki i gospodarki. Tą świadomość cały czas mamy.

 

Panie Dyrektorze, przed 4 laty w wielkopolskich lasach, bardzo dużym zagrożeniem było ASF. Teraz pojawiło się kolejne ognisko także w powiecie pilskim. Choć powiatowy lekarz weterynarii niedawno na spotkaniu ze starostą pilskim powiedział, że zostało ono wygaszone, ale nadal obowiązują obostrzenia. Czy RDLP, czy leśnicy będą coś robili w kontrze przeciwko ASF?

 

– Tak, oczywiście. Byliśmy na spotkaniu ostatnio z wicewojewodą wielkopolskim w tym zakresie. Jest to niepokojąca rzecz, że te ogniska ASFu pojawiają się również na naszym terenie. One były w Wielkopolsce, natomiast w tej chwili przesuwają się wyraźnie w kierunku północnym Wielkopolski. Jest to niepokojące, natomiast nie ma tutaj zagrożenia żadnego dla społeczeństwa, dla ludzi. To jest zagrożenie dla trzody chlewnej. Natomiast prowadzimy stały monitoring lasów pod względem ewentualnych padłych dzików czy ich resztek. Nie znajdujemy jakiś niesamowitych ilości, to są pojedyncze sztuki. Natychmiast zgodnie z procedurą, zgłaszamy to do weterynarii, utylizujemy, one są badane pod względem właśnie tego ASF-u. Natomiast najważniejszą rzeczą jest, żeby to się nie rozprzestrzeniało. I tu jest rola człowieka, a człowiek i bioasekuracja prowadzona przez niego, przez rolników, przez myśliwych i przez społeczeństwo jest niesamowicie istotna. Jeżeli tej bioasekuracji nie będzie, to my sobie z ASFem możemy nie poradzić.

 

Na czym powinna polegać ta bioasekuracja?

 

– Wiadomo, że dzik żyje w stanie wolnym, on jest własnością skarbu państwa, natomiast dziki wychodzą na pola prywatnych rolników. Jeżeli rolnik będąc na polu, chodząc po nim, a potem w tej samej odzieży, w tych samych butach wchodzi do chlewni, w której jest trzoda chlewna, a on się nie przebiera, nie używa środków dezynfekujących, to w każdej chwili może to zakażenie przenieść do własnej trzody chlewnej. Nie tędy droga. Bioasekuracja jest niezbędna. Podobnie myśliwi, którzy pozyskują dziki, zmniejszają ich ilość, jeżeli dokonują odstrzału, to też tą bioasekurację muszą robić. Nie wolno tego dzika przewozić z miejsca na miejsce bez pełnego zabezpieczenia przed otoczeniem.

 

Po zmianie władzy w Polsce zarówno w dyrekcji generalnej jak i dyrekcjach regionalnych prowadzone są audyty wykazujące szereg nadużyć, do których dochodziło w ostatnich latach, jak mówił na terenie Polskiego Radia Jerzy Fijas, zastępca dyrektora GDLP, dopiero teraz w wyniku prowadzonych audytów pojawiają się konkretne kwoty, konkretni ludzie i obszary, które były zdominowanym politycznie imperatywem wydatkowanych środków, jeśli chodzi o ten mechanizm to on dotyczył nie tylko dyrekcji generalnej, ale też docierania z dyspozycją polityczną do podstawowych jednostek. Jak Pan ustosunkuje się do tej sprawy?

 

– Na samym początku swojej działalności tutaj i objęcia stanowiska rozpocząłem tak zwany bilans otwarcia, który polegał właśnie na audycie organizacji biura RDLP oraz jednostek, do których należą nadleśnictwa i to prowadziła firma zewnętrzna. Także wydział kontroli audytu wewnętrznego przeprowadzał kontrolę w zakresie funkcjonowania biura, funkcjonowania jednostek. Te pierwsze audyty zakończyły się. Zakończyły się 30 kwietnia, w związku z tym, po zapoznaniu się z wynikami audytów byłem zmuszony do złożenia 2 zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa gospodarczego. W tej chwili jest to w toku. Postępowanie trwa. Już mam zaproszenie na przesłuchanie na policję, także razem z pełnomocnikiem będziemy tą sprawę prowadzić. Tak, są pewnego rodzaju nadużycia, przede wszystkim niegospodarność, którą do prokuratury zgłosiłem. Na tym etapie mogę tylko tyle powiedzieć.

 

W ramach pointy, Panie Dyrektorze, proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

 

– Mam 61 lat. Mam dwójkę dzieci. Trójkę wnuków. Rodzina dla mnie jest bardzo ważna, najważniejsza. Natomiast niekiedy, przez ilość czasu poświęconego pracy, nie zawsze niestety, dla tej rodziny miałem odpowiedni czas. Niekiedy nie poświęciłem tej rodzinie tyle, na ile ona zasługiwała. W tej chwili mam jeszcze mniej czasu. Natomiast dzieci są dorosłe, wnuki jeszcze nie są dorosłe. Na ile mogę, to z wnukami chcę się spotykać, nie zawsze się to udaje, bo jeden wnuk jest za granicą, aż w Szkocji, więc kontakt jest tylko przez Whatsappa. To nie jest kontakt, na którym, by nam zależało, ale cieszę się, że nasze dzieci rozwijają się, mają się dobrze i wnuki mają się dobrze.

 

A ma Pan czas na jakieś hobby?

 

– Niestety coraz mniej. Jestem zwariowany, jeśli chodzi o ogrody, o utrzymywanie ogrodów, o pracę w ogrodzie, w ogóle o architekturę krajobrazu. Jest to moje hobby, któremu się poświęcam. Staram się poświęcać codziennie. Każdą wolną chwilę spędzam w ogrodzie, na łonie natury. Uwielbiam tą pracę. I tam się regeneruję. Akumulator musi być naładowany cały czas, bo jest naprawdę bardzo dużo pracy, bardzo dużo zagadnień i bardzo dużo tematów, które trzeba przysłowiowo mówiąc ogarnąć. Staram się, żeby to, co mi powierzono, to na co się zdecydowałem z pełną świadomością robić jak najlepiej. Żeby nie zawieść oczekiwań społecznych, ale przede wszystkim oczekiwań pracowników w regionalnej dyrekcji, bo oczekiwania są też duże. Czekają na zmiany, czekają na większy rozwój i zrobię wszystko, żeby ich nie zawieść, nie zawieść tych ludzi, z którymi mam przyjemność pracować, nie zawieść swojej rodziny, nie zawieść, tu trochę prywaty, mojego taty, moich rodziców, którzy niestety już obserwują mnie z góry, ale czuję ich siłę. I nie zawieść tego, co mój tata rozpoczął na tym terenie jako pierwszy dyrektor tworzący Okręgowy Zarząd Lasów Państwowych i czuję to brzemię, natomiast zrobię wszystko, żeby nikogo nie zawieść i nikogo nie skrzywdzić, bo to jest ważne.

 

Dziękuję za rozmowę i życzę zrealizowania tego co pan zaplanował.