Miasto ma szereg innych problemów, więc trudno wymagać, aby finansowało drużynę

Z Markiem Cieślakiem, wieloletnim trenerem reprezentacji Polski na żużlu i trenerem pilskiej Polonii w sezonie 2000, rozmawia Marek Mostowski.

Panie Marku, na początku chciałbym wrócić do tych czasów sprzed 20-stu lat, to znaczy do sezonu 2000, kiedy był Pan przez co prawda jeden sezon, trenerem Pilskiej Polonii. Jak Pan wspomina tamten okres?

– Powiem tak: fajnie było. To był chyba pierwszy rok gdzie nie było Nielsena w drużynie. Rok wcześniej z Hansem były Drużynowe Mistrzostwo Polski. A w sezonie, w którym ja prowadziłem drużynę zdobyliśmy drużynowe srebro. Działacze, fajni ludzie, jednak byli na starych układach trochę, ale fajny rok był. Macie fajne lasy, można było pojeździć na rowerze.

A Pan lubi cyklizm, prawda?

– Tak, oczywiście. W tym roku przejechałem 13 tysięcy km.

W tym roku, roku pandemii?

– Nie tam, gdzie są ludzie. Człowiek się uodparnia troszeczkę podczas jazdy. Jeżdżę bardzo dużo, mam dobry sprzęt, dobrych opiekunów.

Panie trenerze, a jak Pan ocenia tegoroczny dziwny sezon?

– Nie najgorzej, bo mogło wcale go nie być. A myślę, że to, że pojechali w tym krótkim okresie, to duży sukces polskiego żużla, wszystkich drużyn ligowych. U nas wszystkie mecze według kalendarza – co prawda później niż na wiosnę – ale się odbyły. A jak wiemy w Wielkiej Brytanii rozgrywki ligowe zostały odwołane w tym roku. Sukcesem też jest, że kilka rund GP się odbyło w naszym kraju.

Czy ograniczenia wynikłe z pandemii wpłynęły negatywnie na rozwój, utrzymanie klubów?

– Ciężko powiedzieć, bo my dalej jesteśmy w tej pandemii i nie widać, żeby było lepiej. Wszyscy się szykują na przyszły rok, ale ja patrzę na to tak troszeczkę mniej pozytywnie, bo różnie to się może skończyć. Coś może będzie, ale myślę, że dalej będą ograniczenia z publicznością. Telewizja przejęła rolę stadionów.

Czy to wyrównuje wpływy do klubu?

– Kluby też poobcinały zawodnikom pieniądze. Daje to coś na pewno, bo telewizja też pokazuje. Myślę, że telewizja nawet najwięcej robi dobrego. Jeżeli mieszka ktoś w Częstochowie i widzi tam firmę częstochowską, która reklamuje się na stadionie, to i tak nie wszyscy o niej wiedzą. A telewizja przekazuje informacje dużo dalej i szerzej. Mamy taki czas, jaki mamy i na pewno nie wpływa to dobrze na juniorów, bo liczba młodzieżowych drużyn została bardzo mocno okrojona, one były, ale nie tak, jak normalnie. Ale coś za coś.

Czy uważa Pan, że w związku z tą nienormalną sytuacją młode talenty będą miały trudność w rozwijaniu się i wypływaniu na szerokie wody?

– Nie, nie, tak nie uważam. Jak ktoś ma talent, to choćby nawet trochę mniej jeździł, ten talent wybuchnie i będzie się rozwijał. Na pewno troszkę dłuższa droga będzie, ale powinno wyjść.

A czy widzi Pan w tej chwili jakieś takie talenty na miarę Zmarzlika, czy Hampela?

– Trudno mówić co będzie, ale jest kilku fajnych chłopaków. Jeżdżą na 250-tkach w turniejach. Jest kilka nazwisk nowszych. Wyczekuję z ciekawością, bo jeszcze chwila i będą zdawali licencję na 500-tkę i będą mogli jeździć w zawodach, a w przyszłości mogą zostać dobrymi zawodnikami.

Zakończył Pan karierę trenera reprezentacji Polski i jak Pan ocenia ten sezon w wykonaniu reprezentantów kraju?

– Mamy mistrza świata – to jest jedno. Jeśli chodzi o występy w Grand Prix, były bardzo różne. Janowski jest bardzo dobry, ale zajął to niewdzięczne czwarte miejsce. Dudek można powiedzieć, że nie zrobił tego, czego sam by od siebie oczekiwał. Walczył o Grand Prix, teraz musi się bardzo skoncentrować, żeby wrócić do GP, bo jest jeszcze młodym zawodnikiem i powinien uporządkować co sobie przewidział, poprawić samego siebie. Jeżeli chodzi o ten rok, trzech dobrych zawodników nie było w kadrze. Więc na Speedway of Nations jechaliśmy takim składem, że po 15 biegach starczyło to na srebrny medal. Gdyby zawody udało się zakończyć, była szansa na złoto. Ale widzieli Państwo, jaki był tor i jaki upadek zaliczył m.in Woźniak.

A W Pile cały czas wielką popularnością cieszy się Jarek Hampel. Czy pana zdaniem jego kariera chyli się ku końcowi, czy jeszcze może osiągnąć jakieś sukcesy na żużlowych torach?

– Na pewno ten czas, kiedy Jarek był medalistą mistrzostw świata, był moim podstawowym zawodnikiem w Pucharach Świata, już minął. Jarek sobie z tego doskonale zdaje sprawę. Na pewno wpływ na ten fakt miały poważne kontuzję.

Rzeczywiście, szczególnie złamanie kości udowej, wpłynęło bardzo negatywnie na rozwój jego kariery.

– Tak, takie złamanie kości udowej dla każdego byłoby niezwykle ciężkie. On się jednak pozbierał i jeździł. Bardzo fajnie, że jeździ sobie ile może i zarabia. Jeśli chodzi o wydarzenia narodowe to Jarek dał sobie chyba spokój.

Zadam trudne pytanie. Czy pana zdaniem Zmarzlik to większy talent niż Tomasz Gollob?

– Tego nikt nie wie, bo ciężko powiedzieć kto jest większym talentem. Na pewno są to inni zawodnicy. Myślę, że każdy w swoim czasie był królem. Tomasz był królem i zdobył tytuły do mistrza świata 2010 r. Bartek natomiast był dwa razy mistrzem świata, rok temu i w tym roku. Trzeba też spojrzeć, jakich mieli przeciwników. Cieszmy się, że obaj byli mistrzami świata, a porównywanie, który jest większym talentem, a który mniejszym nie ma żadnego znaczenia.

I na koniec. Czy Pana zdaniem ciężar utrzymania klubu, powiedzmy drugoligowego, może powinien spoczywać tylko na barkach miasta?

– Nie, myślę, że nie. Miasto może pomagać, ale muszą znaleźć się ludzie, którzy będą dobrze dbać o wszystko i potrafić to sprzedać. Teraz znaleźć osoby, które będą to reklamować, jest ciężko, a muszą tak naprawdę jeszcze brać udział w życiu klubu. A miasto, no cóż, ma szereg problemów, coraz większych w obecnym czasie, więc trudno wymagać, żeby zajęło się finansowaniem drużyny. Tu jest, jak to się mówi, pies pogrzebany. Trzeba znaleźć ludzi, którzy mają głowę do tego, żeby zacząć coś robić, może nie od razu, ale należałoby coś zrobić, aby zachęcić środowisko i zyskać sponsorów. Miasto może wtedy pomóc.

Jestem tego samego zdania, trener Chomski też był tego samego zdania, Rafał Dobrucki, z którym rozmawiałem także. Powinien być odpowiedni marketing i tak jak Pan mówi, odpowiedni ludzie, którzy tym żyją i potrafią poprowadzić klub w dobrym kierunku.

– Pełna zgoda.

Panie trenerze, teraz już na koniec, czy widzi Pan jakiegoś następcę na stanowisko/funkcję trenera reprezentacji seniorskiej?

– Już jest. Rafał Dobrucki był mianowany moim następcą chyba z osiem lat temu.

I tu się nic nie zmienia?

– Nie. Po to mu dawałem do prowadzenia kadrę juniorów – najpierw od lat 19., potem juniorów od lat 21, aby teraz przejął kadrę seniorów.

Bardzo dziękuję za rozmowę i chciałbym Pana poprosić o pozdrowienie pilskich kibiców, którzy Pana pamiętają, a szczególnie jak Pan dbał o tor zawsze przed meczami, jak Pan jeździł na stopniu polewaczki i dokładnie precyzował, gdzie i jak polać.

– Pozdrawiam wszystkich pilskich kibiców. Tych, którzy mnie pamiętają z czasów Polonii Piła 2000 oraz tych, którzy mnie nie pamiętają z tamtych czasów! Życzę, żeby ponownie mieli gdzie chodzić i dopingować pilską Polonię

Super, życzę zdrowia przede wszystkim i wielu kilometrów na rowerze!

– Dziękuję!

miasto_ma_szereg1_01

miasto_ma_szereg1_16 miasto_ma_szereg1_02 miasto_ma_szereg1_03 miasto_ma_szereg1_04 miasto_ma_szereg1_05 miasto_ma_szereg1_06 miasto_ma_szereg1_07 miasto_ma_szereg1_08 miasto_ma_szereg1_09 miasto_ma_szereg1_10 miasto_ma_szereg1_11 miasto_ma_szereg1_12 miasto_ma_szereg1_13 miasto_ma_szereg1_14 miasto_ma_szereg1_15