Na nasze 70-lecie jest to prezent mało ciekawy…
Z Mariuszem Małachowskim, prezesem zarządu Społem PSS w Pile rozmawia Marek Mostowski
Panie prezesie, jesteście w roku jubileuszowym Powszechnej Spółdzielni Spożywców Społem w Pile. De facto te spółdzielnie na polskim rynku istnieją już 147 lat. Macie jubileusz, macie wiele sklepów, które cieszą się dużym powodzeniem. Jak ocenia pan zapowiedź partii obecnie rządzącej dotyczącą podatku od sklepów wielkopowierzchniowych?
– Na nasze 70-lecie jest to prezent mało ciekawy, ale na razie trudno jest mówić o konkretnym projekcie, bo to są właściwie zapowiedzi projektów. Natomiast jeżeliby miałaby to być pierwsza wersja, o której mówiono, czyli dotyczyłby sklepów powyżej 250 m2, to my łapiemy się z wieloma naszymi jednostkami, ponieważ nie mówi się tu o powierzchni sprzedażowej, tylko ogólnie o obiekcie. Podatek w tym kształcie kosztowałby nas na dzień dzisiejszy około 400 – 600 tys. zł. Rocznie wypracowujemy zysk ok. 350 – 500 tys. Czyli cały nasz zysk poszedłby na podatek. Przy obecnie funkcjonującym prawie podatkowym płacimy rocznie jako PSS Społem 2 mln 800 zł (mówię tu o wszystkich podatkach: VAT, CIT, akcyza, ZUS itd.). Zakładając, że nasz obrót wynosi w granicach 33 – 34 mln, to płacimy prawie 10% od tego obrotu. Więc jak dojdzie ten podatek o którym mówimy, to oczywiście od razu nas nie zniszczy. Ale na pewno przestaniemy inwestować, przestaniemy odnawiać nasze placówki, kupować sprzęt. Dzisiaj klient nie pójdzie do sklepu o niskim standardzie, bo wszyscy chcą być obsłużeni dobrze, sprawnie i w ładnym miejscu.
Inna wersja tego podatku mówi, że będzie on zależny od obrotów miesięcznych. Jedna wersja mówi, że będą płaciły firmy, które mają 3,5 mln obrotu miesięcznie. To akurat nas by nie obejmowało. Natomiast jest też propozycja, żeby firmy mające obrót w granicach od 1,3 do 3,5 mln płaciły podatek wg niższej stawki niż te z większymi obrotami. Tym podatkiem rykoszetem dostanie nasz rodzimy handel. W założeniu tego podatku było, żeby płaciły te firmy, które mają kapitał zagraniczny. Na dzisiaj rentowność naszych firm handlowych kształtuje się na poziomie 1,5 – 2%, natomiast firm zagranicznych 7 – 8%. Czyli ten podatek nas by zjadł, a ich tylko osłabił. Więc kierunek tego podatku do końca nie jest przemyślany.
Jakie uroczystości macie w planie w związku z jubileuszem?
-11 listopada zorganizowaliśmy kameralne spotkanie w restauracji „Tarcza”, na które zaprosiliśmy wszystkich naszych pracowników oraz gości. Swoją obecnością zaszczycił nas wiceprezes „Społem” z Warszawy, pan Jerzy Jaśkowski, był też prezydent Piły Piotr Głowski za co mu szczególnie dziękuję. Było to spotkanie połączone z częścią patriotyczną, w swoim przemówieniu nawiązałem do rocznicy odzyskania niepodległości, podkreśliłem wkład grup społecznych, które tą niepodległość wypracowały. Była część artystyczna przygotowana przez pana dyrektora Urbanka i uczennice szkoły muzycznej w Pile. Było też wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych. W ten sposób podkreśliliśmy to święto i naszą rocznicę.
70 lat to piękny wiek. Ale czy nie obawiacie się, że nie dotrwacie do kolejnego jubileuszu, jeżeli ustawodawca będzie postępował mało racjonalnie?
– Wydaje mi się, że najgorszy okres mamy za sobą. Baliśmy się wejścia marketów. Ograniczyliśmy się do handlu osiedlowego i to na dzień dzisiejszy nam wychodzi. Nie jesteśmy w stanie konkurować z dużymi sieciami, bo tego nie wygramy. Niemniej jednak nasz Krajowy Związek Spółdzielni w Warszawie poczynił pewne kroki, żeby mieć lepsze ceny towarów. Myślimy tu o alkoholach, papierosach, czyli o tym na co jest monopol. Podatek to pewnie mocno skomplikuje, ale nie tylko nam. Na pewno nie złożymy broni, nie chcemy nic zamykać, bo pracowników mamy w granicach 130 i chcielibyśmy tak jak dotychczas płacić pensje regularnie, pochodne od zarobków, płacić wszystkie podatki. Obyśmy temu podołali. Inwestycje, które wykonujemy każdego roku to koszt w granicach miliona złotych. Ostatnio przygotowaliśmy projekt rozbudowy „Rogalika”, mamy pozwolenie na budowę, wszystko jest opracowane, ale będzie zależne od tego jaki podatek wejdzie w życie. Projekt zakłada powierzchnię większą niż 250 m2, więc jeżeli ten podatek zacznie obowiązywać, to projekt będziemy zmuszeni zmienić. Na razie czekamy.
Jest pan pesymistycznie, czy może jednak optymistyczne nastawiony?
– Generalnie jestem optymistą. Zawsze staram się znaleźć w każdej sytuacji jakąś dobrą nutkę.
Więc jest pan przygotowany na wejście tego podatku?
– Musimy. Na początku będzie to pewnie skutkowało przycięciem inwestycji. Kupiliśmy lokal w Stobnie, też chcemy go rozbudowywać, ale na razie nie robimy nawet projektu, czekamy na ustawę. 250 m2 to jest naprawdę bardzo mało, gdzie muszą być pomieszczenia socjalne, magazyny itp.
Ile obecnie macie sklepów w Pile?
Mamy 16 sklepów i piekarnię „Rogalik”. Wynajmujemy też kilka obiektów w postaci restauracji „Młyn” czy klub „Rockopolis”. Mamy cztery źródła przychodów. Pierwszym jest handel, drugim piekarnia, która jest naprawdę na bardzo dobrym poziomie technologicznym i finansowym. Trzecie źródło to nasze marketingowe przychody związane z terminowym wywiązywaniem się z płatności. Za to dostajemy bonusy i to wcale niemałe. Czwarte źródło to wynajem mienia, które nam jeszcze pozostało. A wynajmujemy dlatego, że jest to mienie, które nie nadaje się na sklepy.
Trudno mi zapytać pana o najbliższe plany, bo na pewno wiąże je pan z tym, jak ustawodawca będzie działał. Ale jest pan ambitnym prezesem, więc jednak je zadam: jakie plany na najbliższą przyszłość?
– Na pewno rozbudowa „Rogalika” i budowa nowego sklepu w Stobnie. To są dwie największe inwestycje, które nas czekają. I jest jeszcze ta największa, planujemy wykupić Pilski Rynek Hurtowy. Stanęliśmy do przetargu na jego kupno 5 lat temu, niestety przegraliśmy. Teraz ten obiekt jest ponownie do sprzedaży, więc będziemy próbować jeszcze raz. Tak więc plany mamy ambitne.
Czego panu życzyć?
– Przede wszystkim zdrowia, bo resztę można samodzielnie wypracować.
Wobec tego życzę zdrowia i żeby ustawodawca wprowadzał w życie jak najkorzystniejsze ustawy.