Nie ma dowodu, że 5G jest bezpieczne
Ze Zbigniewem Gelzokiem, prezesem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo do Życia” w Rzeszowie, o technologii 5G i koronawirusie rozmawia Marek Mostowski.
Panie Prezesie, żyjemy w „ciekawych czasach”. Czy pana zdaniem wdrażanie technologii 5G może mieć wpływ na walkę naszych organizmów z koronawirusem?
– Polscy naukowcy, wojskowi, etc. mówią, że pole elektromagnetyczne, wytwarzane nie tylko w technologii 5, ale nawet 4 i 3 G wpływa na układ odpornościowy. A wiemy, że sprawny układ odpornościowy ma kolosalne znaczenie przy koronawirusie. To jest po prostu podstawa. Teraz możemy się zastanowić – niektórzy lekarze to potwierdzają – co dzieje się, gdy koronawirus dostaje się do naszego organizmu, a my jesteśmy poddani promieniowaniu EM, emitowanemu np. z pobliskiej stacji bazowej… albo mamy cały czas włączone WiFi. Możemy się zastanowić czy jest on w stanie w jakiś sposób podjąć walkę. Możemy poczytać publikacje z Wojskowego Instytutu z Warszawy z 2013 roku, gdzie sami potwierdzają bardzo prawdopodobny wpływ na system odpornościowy i nerwowy. Na pewno istniejące technologie mają wpływ, a teraz jeśli chodzi o technologię 5G. Jeszcze nie ma jej wszędzie, a koronawirus występuje wszędzie. Tylko z technologią 5G jest tak – przeczytam z dokumentu Unii Europejskiej – piszą, że: „technologia 5G miałaby wpływ na zdrowie ludzi, roślin, zwierząt, owadów i mikroorganizmów, a ponieważ jest technologią niesprawdzoną, zalecane byłoby przyjęcie ostrożnego podejścia. W Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ, porozumieniach helsińskich i innych umowach międzynarodowych uznaje się, że świadoma zgoda na działania, które mogą mieć wpływ na zdrowie ludzi, jest podstawowym prawem człowieka, co staje się jeszcze bardziej kontrowersyjne, jeżeli wziąć pod uwagę kwestię narażenia dzieci i młodzieży.” Unia potwierdza – nie ma jakichkolwiek dowodów, które by, zgodnie z zasadą ALARA, przekonywały nas, że 5G jest bezpieczne. U nas, w Polsce, Dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego i Rodziny w Ministerstwie Cyfryzacji twierdzi, że inaczej się tą regułę stosuje, że to ludzie mają udowodnić, że coś jest szkodliwe, a nie ten, co ją wprowadza. Koncerny farmaceutyczne musiałyby zapłacić gigantyczne pieniądze, gdyby pan minister potwierdził w stosunku do nich, ze np. wprowadzają leki bez jakichkolwiek badań, a to druga strona ma udowodnić szkodliwość. Przecież to jest kuriozum.
Najdziwniejsze jest to, że w Polsce na komisję ds. technologii 5G (dzisiaj dostałem potwierdzenie) minister zdrowia wysyła osoby bez kwalifikacji, m.in. pielęgniarkę – wiceminister Józefę Szczurek-Żelazko. One nie mają pojęcia nawet, co to są fale milimetrowe. Co jest jeszcze śmieszne, w tamtym roku 26 maja padło pytanie, czy istnieje raport o wpływie technologii 5G na zdrowie ludzi zrobiony przez Instytut Medycyny Pracy w Łodzi, ówczesny wiceminister Janusz Cieszyński mówił, że nie ma go, a raport był. To jest dziwne, że minister zdrowia i minister cyfryzacji do jednego z najlepszych dokumentów na świecie w ogóle się nie odnieśli. Tam nasi naukowcy byli przeciwko podniesieniu norm i opisywali dlaczego. Ten dokument jest dla nich najprościej mówiąc niewygodny. W ogóle nie chcą o nim słyszeć. Być może minister uznał, że Polacy, tak jak minister zdrowia „biorą”, że być może rzeczywiście jesteśmy takim skorumpowanym narodem. Może ma jakieś dowody, że minister cyfryzacji i cała reszta „bierze”. Ale to jest taka ignorancja i to, co dzisiaj mi potwierdzono, pod koniec tamtego roku zmieniono normę w Polsce. Zrobiono konsultacje skrócone społeczne, żeby premier nie musiał podpisywać, zapoznawać się, które od początku do końca były ustawione. Wszystkie opinie, które wpłynęły na początku grudnia, nie zostały w ogóle rozpoznane, bo zajmowały się tym osoby bez żadnych kwalifikacji.
W najnowszym dokumencie – który będę dopiero wstawiał na stronę www – uznano tylko, że Ministerstwo Zdrowia oparło się na autorytetach, czyli elita polskich naukowców nie jest autorytetem. Ciekawe kogo do sądu powołamy, kogoś z WHO? Oczywiście powołują się, że niemieckie stowarzyszenie jest dla Polaków wiarygodne. Za chwilę dowiemy się, że doktor Mengele też był bardzo wygodny. To jest po prostu parodia, coś, czego nawet posłowie PiSu nie mogą zrozumieć. Minister zdrowia wypowiedział się, że czy to jest szkodliwe, czy nie, mamy sobie porównać wzrost zachorowań na choroby nowotworowe. To porównajmy całą Europę, weźmy czas pojawienia się telefonii komórkowej do dzisiaj. Ponad dwukrotny wzrost, ale w nowym piśmie, minister pisze, że nie wiadomo, który czynnik to powoduje. Co to jest, że 100 tysięcy osób rocznie umiera na choroby nowotworowe, a prawie 200 tys. będzie chorować – i te dane rosną i będą rosły. Ale co to jest. Wiadomo, że jak jest koronawirus to trzeba gospodarkę położyć, a te 100 tysięcy ludzi, nikt o tym nie mówi, przecież trzeba na coś umrzeć. Przy koronawirusie jest inaczej, bo okazuje się, że na tym brat ministra dużo zarobi.
Szkodliwe dla naszego organizmu jest nie tylko promieniowanie, emitowane przez emitery w technologii 5G, ale także te funkcjonujące dotychczas?
– Jest to potwierdzone. Zacytuję słowa profesor Wybickiej, onkologa dziecięcego z Wrocławia: „Są naukowe badania, które udowadniają, że pole elektromagnetyczne ma wpływ na powstawanie wielu chorób, w tym nowotworowych”, a u nas podnieśli normy i nawet zawyżyli te, które proponuje niemieckie stowarzyszenie, czyli wzięli je z kosmosu. Zdrowia i życia nie można kupić, nie ma takiej możliwości. Nie ma wątpliwości, gdyby była, to bym sobie je kupił. Według rozporządzenia, co jeszcze śmieszniejsze, wpuścili ludzi w strefy zagrożenia pośrednie, jeśli chodzi o stanowisko pracy. Tam pracownicy muszą mieć badania, szkolenia, w jednej strefie pośredniej mogą być całą dniówkę, ze względu na zagrożenia jest ograniczony czas pracy, ale ludzie tam mogą być i teraz muszą zmienić normy w środowisku pracy, nie mając żadnych badań, bo to rozporządzenie było dwa lata temu opublikowane i znowu muszą kolejny kant zrobić.
Promieniowanie em jest szkodliwe. To jak szkodliwe będzie promieniowanie emitowane w technologii 5G, przecież jest wielokrotnie silniejsze, prawda?
– 5G będzie o 100-200 metrów od stacji bazowej, jeszcze nie wiadomo jak to będzie wyglądać. To są fale, których jeszcze w ogóle nie było. Większe fale, które w ogóle nie były testowane, jeżeli chodzi o ludzi, bo to jest w GHz. Fale milimetrowe, według profesora Zmyślonego mają całe zatrzymać się na skórze, ale bardzo dobrze to jest opisane w raporcie o 5G na stronie Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. Opisują tam, dlaczego nie zgadzają się na normy, które mówią, że w Europie, bo minister zdrowia mówi, że 16 krajów europejskich ma normę 61W i to świadczy, ona jest bezpieczna. Tylko poziom pola nie jest tam wyższy niż 3V/m. Teraz się przyznali w piśmie, że nie ma badań epidemiologicznych, nie ma nic. Naraża nasze zdrowie i życie, nie bada tego, że ludzie w Polsce się skarżą. Mamy przerażający obraz lekarza, profesora. Gdyby nie był minister zdrowia lekarzem to pół biedy, a ten człowiek z etyką lekarską nie ma nic wspólnego.
Dlaczego pana zdaniem, wszystkie media tak mocno nagłaśniają „epidemię” koronoawirusa? Czy jest w tym wszystkim jakieś drugie dno?
– To jest w tej chwili nakręcone, bo jak przyjrzymy się statystykom, mamy w Polsce gospodarkę wstrzymaną, przypadków śmiertelnych mamy kilkaset, a w tym czasie umarło kilkadziesiąt tysięcy ludzi tylko na choroby nowotworowe i serca. Nic się o tym nie mówi. Mówi się o przenoszeniu drogą kropelkową, to teoretycznie na świecie umiera około 1,5 miliona osób na gruźlicę. Nikt się tym nie przejmuje. To jest napędzane, tylko co najgorsze, przekroczyło wszelkie normy z powodu tego, że niestety, wirus gdzieś z tego Wuhan uciekł. Laureat nagrody Nobla powiedział, że jest zmodyfikowany i ma wykosić słabszych. Jak się okazuje, najczęściej umierają ludzie po 70-tce i osoby chore. To jest bardzo dziwne, że on jest zmutowany, bo wielu twierdzi, że nie można go zmutować. Ale z Chin wyszedł, a one prosperują i stały się potęgą numer 1 na świecie, a Amerykanie będą na kolanach. Trump zarzucił ostatnio Chińczykom, że zrobili to specjalnie.. W Polsce na razie mamy statystyki niezłe, w porównaniu do Włoch czy Hiszpanów. Ale minister zdrowia już 30 stycznia wiedział o epidemii koronawirusa, a kiedy nastąpiła reakcja? Dzięki spóźnionemu działaniu już prawie 800 osób w Polsce nie żyje. Czemu w takim razie nic nie robił od 30 stycznia do 12 marca? A teraz jeszcze opowiastki o jego bracie, który pracuje w koncernie farmaceutycznym. Zaraz się okaże, że minister każe każdego zaszczepić i to dopiero będzie biznes.
Czy „sianie” paniki, trąbienie na okrągło o „pandemii” jest w interesie rządu?
– Oni cały czas próbują na tym coś ugrać. Gospodarka jest 80 mld do tyłu. Teraz weźmy pod uwagę co robią. Ministerstwo Zdrowia przyznało się na piśmie, że 21 stycznia był pierwszy przypadek wystąpienia koronawirusa we Francji. Wiedzieli, że w lutym podczas ferii ludzie się przemieszczają, jeżdżą po Francji, Austrii, etc. Nie robili nic. Gdyby nie było takiego boomu na świecie, to ten koronawirus przeszedłby bez echa. Gdyby minister zdrowia i premier wykazali się inteligencją, może spróbowaliby stworzyć ośrodki, w celu odizolowania starszych, schorowanych osób. A u nas co? Szpitale i DPS-y były niezabezpieczone. Teraz tam jest po prostu obłęd. O tym się zapomniało.
Podczas wielkiej pandemii grypy A2 Hongkong 68, w Polsce na przełomie roku 1970/71 – wg oficjalnych peerelowskich „statystyk” – zachorowało ok. 6 mln osób, a zmarło ponad 25 tysięcy. Nie przypominam sobie, żeby wtedy chodzono w maseczkach i tak mocno „mrożono” gospodarkę.
– Teraz to jest wielka przesada, czyniona najprawdopodobniej w jakimś celu. Spójrzmy np. na Białoruś i Szwecję – tam idą na żywioł. Tylko w Szwecji jest inna systematyka, inne rozmieszczenie ludności, ale Sztokholm ma też koło miliona ludzi, więc łatwiej się zakazić, a liczba zachorowań nie jest taka, jaka powinna być, bo w samym Sztokholmie powinno być około 20-30 tysięcy, a okazuje się, że nie ma. Szwecja ma 20 tysięcy zachorowań, bez ograniczeń można powiedzieć, bo ograniczenia są naprawdę minimalne. Wszystko funkcjonuje. Zmarło co prawda prawie 2500 osób, ale przyznali się sami, że popełniono błąd, jeśli chodzi o domy pomocy społecznej dla starszych osób. Zrobili jeszcze jedną rzecz, chcieli wymieszać wszystkich młodych, aby zdobyć odporność stada, a my teoretycznie musimy czekać aż ostatni zakażony wirusem zostanie wyleczony. Wystarczy jeden na świecie, żeby to od nowa zacząć, a mówią już, że na jesień to wróci. W Polsce, przy takim podejściu, premier podaruje każdemu drukarkę i powie, możecie sami sobie pieniądze wydrukować. Próbuje się ludźmi manipulować, pokazując, że w Hiszpanii czy Włoszech jest taki pomór. Zapomina się jak to się tam zaczęło. Na meczu w Bergamo było 40 tysięcy ludzi. O tym się nie mówi. Na 27 krajów europejskich, jeśli chodzi o robione testy Polska była na 24. miejscu. Będziemy mieli koronawirusa na nowo, zaraz po wyborach się zacznie.
Dziękuję za interesującą rozmowę i proszę na koniec o kilka słów do naszych Czytelników.
– Telefonując używajmy słuchawek i zestawu głośnomówiącego. Nie trzymajmy telefonu blisko głowy. WiFi starajmy się wyłączać, a szczególnie na noc. Nikt nie jest przeciwko telefonii komórkowej, tylko do szybkiego internetu wymyślono światłowód. Jedna z najszybszych i najpewniejszych rzeczy. Może być przesył na poziomie 1GB. W programie PiS-u było o doprowadzeniu światłowodu do każdego domostwa. Miasta mają prawie wszystkie. W specustawach nie wspomina się jednak o światłowodach, tylko patrzy na interes firm telekomunikacyjnych. W najnowszym raporcie Francuzi stwierdzili 4-krotny wzrost zachorowań na raka i jego związek z promieniowaniem.