Paradoks, mistyfikacja… i diabli wiedzą co jeszcze!
„Obyś żył w ciekawych czasach” – czy powoli przeistacza się w ciało to stare „przekleństwo”? Wierzę, że jeszcze nie żyjemy w tych „najciekawszych”, a epoka z apogeum surrealizmu i egzotyki jeszcze nie nadeszła! I daj Boże, nigdy nie nadejdzie. Chociaż muszę przyznać – nie bez kozery – że to co się rozgrywa na scenie światowej, no i tej najbliższej, daje asumpt do stwierdzenia, iż egzystujemy w okresie co najmniej krotochwilnym. Zapytacie: z czego tu się śmiać, gdy trzeba płakać?! Rzeczywiście, jak śmiać się z tragifarsy? A może jednak… boć na płacz jest już za późno. Oby nie!
Od pewnego czasu jesteśmy świadkami kuriozalnych zjawisk, które rozgrywają się w kraju nad Wisłą. Wielu pragmatycznych Nadwiślan czuje się dyskomfortowo, niczym szlachetne, praworządne okazy, które ni z tego, ni z owego, nagle trafiły do swoistego panoptikum. W tym tyglu egzotyki prawo dla jednych jest czymś jasnym, klarownym i jednoznacznym, którego obowiązkowo należy przestrzegać. Zaś dla drugich jest ono czymś płynnym, mogącym zmieniać swoje oblicze i znaczenie, w zależności od sytuacji… i potrzeb.
Życie codzienne nie powinno być paradoksem! Definicje, dotyczące tego samego, kreowane przez politycznych adwersarzy, nie powinny stać w skrajnej opozycji, a tym bardziej być antypodyczne. Nie można zburzyć wspaniałej budowli, bo według jednych nie była ona wzniesiona zgodnie z prawem, zaś innych, że jak najbardziej lege artis, przed zbadaniem kto ma rację. Nie można również oczekiwać stwierdzenia zgodności z ustawą zasadniczą podjętej ustawy, na podstawie owej ustawy. Gdyby tak się stało, a oceniana ustawa okazałaby się wadliwa, wpadlibyśmy w swoistą karuzelę, która nie ma początku ani końca. Na Boga, zatrzymajmy tę karuzelę sprzeczności! Niech dobrych posunięć, nie przekreślają na wskroś złe!
I chociaż, jak twierdził Sokrates „Poszukiwanie prawdy nie może zależeć od nastrojów społeczeństwa i wyroków sądów” – należy stwierdzić, że prawda jest tylko jedna!!!
Marek Mostowski