PO zdumiona, zaskoczona i bardzo rozczarowana sprawą pilskiego lotniska
Na ostatniej sesji w ubiegłym roku Powiat Pilski zdecydował oddać pilskie lotnisko na rzecz Skarbu Państwa. I tu można by postawić kropkę w tym temacie. Jednak, mimo że uchwała została podjęta większością głosów, samorządowcy z Platformy Obywatelskiej nie odpuszczają tego tematu.
9 stycznia została zwołana konferencja prasowa dot. problematyki pilskiego lotniska – jego przyszłości w kontekście ostatnich decyzji Rady Powiatu, w której udział wzięli Adam Szejnfeld, poseł do Parlamentu Europejskiego, Mieczysław Augustyn, senator RP, Piotr Głowski, prezydent Piły, Tomasz Bugajski, radny Powiatu Pilskiego i Mirosław Mantaj, były starosta pilski.
– Jesteśmy zdumieni, zaskoczeni i bardzo rozczarowani reakcją w sprawie wyrażenia zgody na zrzeczenie się lotniska na rzecz Skarbu Państwa. Nikt nas nie informował, nawet podczas kampanii w swoim programie wyborczym Porozumienie Samorządowe nie zapowiadało takiej decyzji, czyli rezygnacji z lotniska. Jeśli ktoś chce zrzec się majątku wartego setki milionów to jednak się zastanawiam, konsultuje, pyta różnych środowisk, partii politycznych, organizacji społecznych. Oni mieli prawo tak zrobić, ale czy mieli prawo podejmować tak fundamentalną, ważną dla przyszłości w kategorii dziesiątek lat decyzję potajemnie? Bez konsultacji? Jest to też nasze pierwsze rozczarowanie nową władzą w powiecie pilskim. Wiadomo, że wybory raz się wygrywa raz się przegrywa. Ale interes miasta, powiatu, subregionu, społeczny gospodarczy nie jest polityczny – mówi eurodeputowany Adam Szejnfeld.
Ze zdumieniem przyjął tę decyzję Rady Powiatu były starosta pilski, Mirosław Mantaj, który uważa, że dzięki dobrej współpracy z prezydentem Piły Piotrem Głowskim w ciągu tej czterolatki udałoby się doprowadzić do tego, że w Pile powstało by lotnisko ograniczonej certyfikacji.
– Chciałbym obalić ten mit, który mówi o minimum 25 mln zł potrzebnych na założenie lotniska. Takie kwoty pojawiały się w opracowaniu, które jeszcze zlecił pan starostą Bugajski, natomiast w 2011 r. zmieniło się prawo lotnicze. To lotnisko ograniczonej certyfikacji nie wymagało takich obostrzeń jak było wcześniej. Podczas ostatnich lat część lotniska została ogrodzona, oświetlona, dokonywaliśmy badań odwodnienia, a teraz to ma być zmarnowane – mówi Mirosław Mantaj, były Starosta Pilski.
– Dziś słyszę taką pieśń, że nic się nie stało. A stało się. Wszyscy, którzy dziś twierdzą, że będzie tak jak było do tej pory, tylko właściciel się zmieni, chyba nie bardzo zdają sobie sprawę, że to właściciel podejmie decyzję jak to będzie wyglądało. Ta decyzja może być nie tylko kluczowa dla rozwoju lotniska, ale również miasta. Kilka lat temu przyjęliśmy kawałek betonu, asfaltu i trawnika, które dziś jest lądowiskiem, na którym lądują przedsiębiorcy. To oni dają zatrudnienie i płacą podatki. Powiat nie musi wysprzedawać dobra rodzinne. Możemy założyć się, co roku po 400 tys. zł i w ciągu kilku lat spełnimy wszystkie warunki. Proponowałem członkom zarządu, aby prosiły inne gminy, powiaty z całego subregionu do współpracy. Bo nie tylko Piła jest tym lotniskiem zainteresowana. Te wszystkie gminy powinny być zainteresowane finansowaniem tych zmian. To lotnisko to nasze dobro, o które powinniśmy dbać – dodaje Piotr Głowski, prezydent Piły.
Zdaniem członków PO najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana tej decyzji i proponują rozmowy z władzami powiatu. Szukać dobrego rozwiązania, ponieważ to nie jest sprawa polityczna, tylko sprawa fundamentalna dla całej Wielkopolski.
– Czy władze powiatowe będą chciały z nami rozmawiać, czy nie. Tego nie wiem. My będziemy chcieli zrobić to, czego oni nie zrobili a co powinni zrobić. Chcemy przeprowadzić konsultacje społeczne z organizacjami pozarządowymi, samorządami z pobliskich powiatów na temat lotniska – mówi Adam Szejnfeld.
Czy jest szansa żeby Gmina Piła przejęła lotnisko na swoją własność, gdyby powiat nie zmienił swojej decyzji? Tego dziś nie wiadomo. Wiadomo, że trzeba ponownie rozmawiać, a co będzie dalej, czas pokaże.
(SE)