Spartan Training Group Piła na zawodach w Rumunii!
Przy pokonywaniu przeszkód tego biegu przygodowego nie ma czasu na nudę. Liczy się wytrzymałość, determinacja i wola walki, która uruchamia u każdego, który bierze udział w cyklu biegów przeszkodowych Spartan Race, który jest światowym numerem, 1 jeśli chodzi o tą dyscyplinę. Spartańskie imprezy organizowane są w 30 krajach na 6 kontynentach. Bo w powietrzu unosi się duch Spartan, którzy byli znani z męstwa i nigdy się nie poddawali. W dniach 4-5 sierpnia po raz pierwszy Spartan Race zawitał do Rumunii do pięknej górskiej lokalizacji Poiana Brasov. Wśród ponad 200 tysięcy uczestników, którzy podjęli się tego wyzwania znalazła się dwójka pilan Radosław Maciejewski i Jacek Szaudel , którzy w debiucie postanowili wystartować na dwóch dystansach Sprint 5 km + i Super 13km+. Pilanie reprezentowali w Rumunii Spartan Training Group Piła.
Biegi przeszkodowe rozwijają się bardzo dynamicznie i już dawno przestały być niszową dyscypliną dla znudzonych bieganiem po asfalcie biegaczy. Z roku na rok rośnie frekwencja, podnosi się poziom zawodników, zaczynają pojawiać się uczestnicy, którzy nigdy nie wiedzą, czego się można spodziewać na trasie. Tak było z Radkiem i Jackiem, którzy mieli okazję najpierw uczestnictwa w biegu, co najmniej 20 przeszkodami naturalnymi i sztucznymi a w drugim po prawie 2 h odpoczynku ruszyć na trasę biegu, z co najmniej 25 przeszkodami naturalnymi i sztucznymi, ale na dłuższym dystansie oraz pokonać … własne słabości. Te biegi mógł każdy ukończyć w swoim tempie i tak też zrobiła ekipa Spartan Training Group Piła, która biegła dla sprawdzenia własnych sił.
Na uczestników w sobotę czekały m.in. opony, błoto, ściany, równoważnie, drut kolczasty, „małpie gaje” z drążkami czy wspinaczka na linę. Za nieukończenie przeszkody uczestnik musiał wykonać karne 30 burpees, czyli tzw. „padnij-powstań”. W niedzielę odbył Spartan Beast na dystansie 20 km+ i 30+ przeszkód. Tu Radka i Jacka zabrakło, ale w sobotę rozważali start na jeszcze trudniejszym terenie. Swój bieg miały też dzieci na dystansie od 750 m do 2, 5 km dla tych starszych.
Trudne przeszkody, pot na całym ciele, nabite siniaki, podarte koszulki a nawet krew to cena za ten trudny bieg. Po jego ukończeniu u Radka i Jacka było widać prawdziwą satysfakcję, radość, która jest nie do opisania, a o której przypominać będą pamiątkowe medale.
Warto wspomnieć, że Jacek i Radek z koleżankami i kolegami z Piły uczestniczyli 21 lipca w Poznaniu w innym znanym biegu Runmageddon z udziałem ponad 4 tys. zawodników.
A jak wspominają pilanie swój udział w rumuńskich zawodach Spartana?
Radosław Maciejewski (żużlowiec amator, właściciel i instruktor w Akademii Nurkowania Longimanus)
– Wcześniejsze kontuzje, a głównie złamania ( trochę ich było) podczas uprawiania speedwaya dały się we znaki ta trasie Spartan Super po ok. 10 kilometrach. Głównie na zbiegach po ciężkim terenie. Kolana i torebka stawowa odmawiały posłuszeństwa. Zacząłem słyszeć głosy: daj spokój, skończ, przygotujesz się jeszcze lepiej trenując w górach – tak mówił mózg, ale serce, co innego – ja nigdy się nie poddaję. Znalazłem sposób jak odciążyć kolana i pokonać straszny ból. Zacząłem pokonywać zbiegi tyłem i odwracając głowę kontrolować trasę.
Bardzo ciężkim odcinkiem był ok. kilometrowy zbieg górskim strumieniem z rwącą wodą i kamienisto – bagiennym podłożem – prawie pionowo w dół z masą pułapek i niebezpieczeństw. Tam jeden błąd mógł kosztować życie. Pokonałem go bokiem na tzw. przekładkę noga za nogą i asekurując się rękoma. Na dole pomyślałem sobie, kurcze to jak zdobycie mistrzostwa świata. Większość przeszkód na trasie była bardzo wymagająca, ale wiedziałem, że z nimi sobie poradzę. W sprincie zrobiłem tylko 60 karnych buurpies a superze 90. Pokonały mnie 3 przeszkody zresztą dwie pod koniec z wycieńczenia i chwilowym braku koncentracji. Kiedy kończysz wyścig Spartan to niesamowite uczucie, to walka, pokonanie własnych słabości i wieczna chwała. Tego nie da się kupić. Teraz jestem Spartaninem z krwi i kości, ale to dopiero początek. Bestia i inne triffecty czekają w różnych rejonach świata. Dlaczego Spartan ?. Dlaczego najbardziej ekstremalna seria biegów przeszkodowych na świecie ? bo imponuje mi kodeks Spartan, a głównie jeden z punktów, który jest zgodny w 100% z moją osobowością: Spartanin przeżywa każdy dzień, jakby to był jego ostatni. Dzięki Jacek i Seba za wspólną wyprawę !!!AROO, AROO, AROO !!
Jacek Szaudel (starszy mechanik na dużych kontenerowcach u niemieckiego armatora Offengroup)
– Dlaczego Spartan? Żeby się rozwijać- stawiam sobie cele nie do zrealizowania. Tak było też z biegami przeszkodowych. Dawno temu czytałem gazetę dla biegaczy była tam tylko reklama butów do biegów przeszkodowych znanej marki z dopiskiem Spartan. Wtedy w Polsce dopiero OCR-y startowały, ale na zachodzie i w USA Spartan bił rekordy popularności. Już wtedy widać było, że to będzie przyszłość dla osób, które chcą czegoś więcej niż tylko kilometry w nogach. Później na swojej drodze spotkałem Radka, który zaraża pasjami wszystkich dookoła. Razem nurkowaliśmy i pojawiły się myśli o startach w lokalnych biegach z przeszkodami. Po lekkiej zimie spędzonej na biegach w naszym pilskim Kuźniku, który dostarcza niesamowitych wrażeń, kiedy popada deszcz albo śnieg zapisałem się na RUNMAGGEDON, który jest Polską kopią SPARTANA. My chcieliśmy jednak zobaczyć, co oferuje oryginalny ten jedyny bieg, o którym wszyscy mówią. Moje przygotowania są bardzo specyficzne, ponieważ ponad 6 miesięcy w roku spędzam na statku gdzie regularne treningi to nie problem, ale brakuje dystansów biegowych. Wtedy w każdym porcie zamiast wyjścia z kolegami idziesz biegać żeby nie zapomnieć. Można też biegać po statku dookoła lub na bieżni, ale to bardzo nudne. O trening siłowy nie trudno, bo na każdym statku jest siłownia i stal, której zacząłem używać do produkcji przeszkód na własne potrzeby. I tak pojawiły się liny, poręcze, drążki i wiele innych, z którymi spotykamy się na biegach z przeszkodami. Tak to się zaczęło i na pewno na tym się nie skończy, bo SPARTAN to przygoda, to zwiedzanie świata, bieganie w różnych szerokościach geograficznych, poznawanie osób z całego świata. Jak oceniam bieg Spartana w Rumunii? No cóż zderzyłem się z jedną sprawą tzn. biegiem górskim, który wymaga wielu ćwiczeń i praktyki, do czego my mieszkańcy Piły nie jesteśmy raczej przygotowani – ale będziemy nad tym pracować. Poza tym wspaniała zabawa, ekstremalnie ciężkie przeszkody i niesamowici ludzie z całego świata dają mega motywację i chce się więcej. Chciałbym jeszcze w tym pobycie w domu zdobyć Trifect-ę, czyli wszystkie trzy dystanse SPARTAN-a w jednym przedziale czasowym i jednym obszarze (Eastern Europe), więc pozostaje ćwiczyć i trenować ile tylko się da i na ile żona pozwoli.
Pobyt w Rumuni to nie tylko udział w Spartanie, ale wycieczka do Transylwanii na zamek Hrabiego Drakuli oraz do miejscowości Rasov na tutejszy zamek, z którego jest piękny widok.
Sebastian Daukszewicz (Rumunia)