Wolność słowa! Gdzie???
Jednym z podstawowych kanonów demokracji jest bez wątpienia tzw. wolność słowa. Cóż kryje się pod tym pojęciem? To nie tylko stricte możliwość wyrażania swoich myśli, przekonań czy przemyśleń werbalnie, ale także szeroko pojęte przekazywanie swego własnego zdania w różnych formach – gestem, mimiką… i rysunkiem. Niczym nieskrępowane dzielenie się swoim zdaniem z innymi, na różnych forach, jest jednym z największych przywilejów człowieka myślącego.
W Polsce ten niezbywalny atut charakteryzujący wolnego człowieka potwierdził już w 1347 roku król Kazimierz Wielki, w tzw. statutach wiślickich. Tak, to ten sam monarcha, który zastał Polskę drewnianą, a pozostawił murowaną. Prawda, jakiż z niego był światły władca?!
I choć brak wolności słowa to domena systemów teokratycznych, totalitarnych czy autorytarnych, to jednak wcale nierzadko kaganiec na usta zakładany jest również w rozwiniętych demokracjach. W ostatnich dniach światową społecznością wstrząsnęły akty terroryzmu, których sceną stał się Paryż. W ataku terrorystycznym w redakcji tygodnika satyrycznego „Charlie Hebdo” zginęło 12 osób. Następnego dnia powiązany z napastnikami z paryskiej redakcji terrorysta Amedy Coulibaly zabił policjantkę, a dzień później czterech zakładników, których przetrzymywał w sklepie koszernym w stolicy Francji. Te krwawe akty terroryzmu, które zostały przyjęte jako atak właśnie na wolność słowa, zostały gremialnie potępione przez światową opinię, i to bez wyjątku. Apogeum owej, eufemistycznie mówiąc, dezaprobaty był marsz protestu ulicami Paryża, w którym wzięło udział ponad milion osób, a wśród nich głowy państw i przedstawiciele różnych religii. I tak być powinno!!! Nie może być przyzwolenia na terroryzm w żadnej postaci, a zbijanie bogu ducha winnych osób, chcących li tylko korzystać z przywileju wolności słowa, powinno być tępione w zarodku!
Ale czy rzeczywiście w państwie nad Wisłą i Bałtykiem tak do końca przestrzegana jest zasada nieskrępowanego wyrażania myśli? Niestety nie! Jest na to wiele przykładów. „Cenzura” sięga nie tylko malarzy, rzeźbiarzy, aktorów czy reżyserów, ale także zwykłych szarych obywateli, którzy muszą myśleć jak ich przełożeni.
Ostatnim przejawem bezpardonowego ataku na wolność słowa był incydent, który się zdarzył podczas konferencji prasowej Jerzego Owsiaka i sztabu WOŚP. Podczas owego briefingu jeden z nieprawomyślnych dziennikarzy (z TV Republika) miał czelność zadać „dyrygentowi” orkiestry niewygodne pytanie(a). Postawa krnąbrnego żurnalisty tak rozsierdziła szefa ansamblu, że oprócz zastosowania prześmiewczej retoryki wobec niego i reprezentowanej przezeń telewizji, pozwolił „ochroniarzom” na siłowe usunięcie innowiercy z sali. A fe, panie Jerzy! Niestety, wszystkich nie uda się wywalić z „sali”… ani zakneblować im ust!
Marek Mostowski