Wywiad z Mieczysławem Augustynem, senatorem Ziemi Pilskiej
Panie senatorze, pierwsza sprawa dotyczyć będzie miasta na prawach powiatu. Jak wiadomo ów pomysł ma wielu zwolenników, ale też sporą rzeszę antagonistów. Czy pana zdaniem przeciwnicy powiatu grodzkiego są to wieczni malkontenci, czy po prostu osoby obawiające się utraty stanowisk? A może kierują się jeszcze czymś innym? Czym by pan przekonał mieszkańców, że powiat grodzki będzie korzystny również dla nich?
– Najbardziej chyba przekonuje takie zdroworozsądkowe podejście. Chyba każdy pilanin, i nie tylko pilanin się zgodzi, że jeden gospodarz w jednym mieście to dobrze. Dlaczego mamy dowód osobisty odbierać w Urzędzie Miasta, a już po prawo jazdy i paszport gdzie indziej biegać. Dlaczego część formalności dotyczących budowy mamy załatwiać w jednym urzędzie, a część w innym, to wszystko przedłuża czas załatwiania spraw, generuje koszty. Poza tym trudno jest prowadzić spójną politykę np. w edukacji, zdrowiu. Część spraw jest związana z miastem, część z powiatem. Chciałoby się żeby to był jeden ciąg, np. edukacyjny – od przedszkola aż do szkoły średniej. A tych, którzy mają wątpliwości: czy warto, czy nie, mogę odesłać do tych 65 miast grodzkich, którym ani się śni ze swojego statusu rezygnować. Raz spróbował to zrobić Wałbrzych i natychmiast się wycofał, dlatego, że dobrze jeżeli pieniądze, które płacimy z podatków zostają w mieście, jeżeli mamy pewność, że tutaj są inwestowane. I to jest właśnie ta propozycja dla pilan. Problemów z instytucjami prowadzonymi dzisiaj przez powiat na terenie miasta przybywa. Widzimy to wokół szpitala, szkół, i wydaje się, że argumentem na tak jest również to, że lepiej jest trzymać z bogatszym samorządem. Piła ma więcej pieniędzy, Piłę stać na to żeby dokładać do szkół, do szpitala, a powiatu na to zwyczajnie nie stać. Dlatego dla nas wszystkich byłaby to dobra wiadomość, że to na czym nam zależy, na dobrym leczeniu, dobrej edukacji, szybszym załatwianiu spraw, szybszym rozwoju poprzez pozwolenia na budowę dla deweloperów, dla firm, że to wszystko jest w powiecie grodzkim, powiecie bogatym, w jednym ręku. Dlatego uważam, że to powinno przekonywać. Nie będzie to bynajmniej kosztem gmin okolicznych, dlatego, że wprawdzie Piła przejmie połowę dochodów, ale przejmie ¾ obowiązków za tę połowę dochodów, będzie musiała wykonać ¾ zadań. Dlatego gminy okoliczne nie wyjdą na tym źle i wcale nie jest tak, że Piła się odwraca od gmin, przeciwnie, wspólnie gospodarujemy już dzisiaj odpadami. Za chwilę realizowany będzie wielki projekt POSI za środki unijne, jest Spółdzielnia Socjalna, która łączy wiele gmin, nie tylko z powiatu pilskiego, a o ile wiem, prezydent przygotowuje wspólne przedsięwzięcie także dla tych gmin, które są poza POSI, poza Pilskim Obszarem Strategicznej Interwencji, tak ażeby je podwiązać do tego projektu, bo mu na tym zależy. Czasem sobie żartuję, że Piła może dać gminom więcej aniżeli powiat może obiecać.
Drugie pytanie. Zaczyna się, co prawda powoli, ale będzie coraz bardziej eskalowana kampania wyborcza. Zarzucają, nie będę wymieniał kto, że Państwo zaczęliście zbierać podpisy pod petycją dotyczącą pilskiego hospicjum, niejako pod publiczkę, na poczet kampanii wyborczej. Jak by Pan się do tego odniósł?
– To bardzo niesprawiedliwe i przykre dla mnie. Jestem założycielem stowarzyszenia pomocy chorym i staram się rzetelnie wywiązywać ze swoich obowiązków, łożę na to stowarzyszenie od 10 lat, a nawet więcej. W każdym razie sprawa wyszła teraz, bo teraz toczy się poważna gra o środki unijne, a skoro warunkiem ich pozyskania jest umieszczenie na regionalnej mapie potrzeb zdrowotnych, przynajmniej chociażby w projekcie, to nie możemy tej sprawy przespać. Proszę mi wierzyć, nie zrobilibyśmy w tej sprawie nic, gdyby nie zgoda zarządu tego stowarzyszenia. I to myśmy podnosili ten aspekt, że może pojawić się taki zarzut, że to w kampanii, jednak wspólnie, razem postanowiliśmy, że to będziemy robić. Panie redaktorze, może ktoś kręci nosem, bo mu się wszystko jednoznacznie kojarzy, są to tacy zakręceni ludzie. Niech się do nas przyłączą, niech też zbierają podpisy, niech też robią sobie kampanię przy okazji hospicjum, bo te podpisy są potrzebne, ich liczba już przekroczyła 2 tysiące. A więc widać, że pilanie, że mieszkańcy subregionu nie podzielają tych wątpliwości. Każdy może sie do tego przyłączyć, ci którzy uważają, że może to mieć jakiś wydźwięk wyborczy, niech się też włączą i robią swoje. Wszyscy działajmy – z PIS-u z Porozumienia, z SLD, etc. – w tej sprawie, wszyscy mają równe szanse. Zapraszamy. Odbierajcie w stowarzyszeniu, nie u nas, ściągnijcie z internetu druki. Ktoś powie, no tak, ale na tym druku Pan jest na odwrocie. Tak, dlatego, że ja chciałem żeby w sensie logistycznym były na to pieniądze. Trzeba było wydrukować ulotki, przygotować to całe przedsięwzięcie, a akurat tak się składa, że Instytut Spraw Publicznych, który z mojej też inspiracji odpowiada za kampanię na rzecz instytucji petycji, ma trochę pieniędzy i ja je tutaj ściągnąłem. Dzięki temu możemy to robić na rzecz hospicjum. Myślę, że nie ma większej reklamy dla instytucji petycji, jak złożenie petycji w ważnej sprawie. W dniu, w którym wchodzić będzie moja ustawa o petycjach, 6 września chciałbym zjawić się u wojewody z kartonami podpisów i towarzyszyć Panu dr Wiszniewskiemu, prezesowi stowarzyszenia i zarządowi tego stowarzyszenia, przy wręczaniu tej petycji. Zadbalibyśmy o coś ważnego dla nas, bo w każdej rodzinie może wkrótce być taka potrzeba, żeby był ktoś odpowiednio zadbany w końcowej fazie życia, a z drugiej strony promowalibyśmy nową instytucję wpływu obywateli na bieg spraw publicznych. Bierzmy przykład z innych. W podobnej sprawie w Czarnkowie zebrano już wcześniej 3,5 tys. podpisów. I co, tam też politykę robiono? Naprawdę nie przesadzajmy, tylko się przyłączajmy. Zresztą celowo, jeśli chodzi o samą Piłę, postanowiłem tutaj w minimalnym stopniu się angażować, bardziej będę promował zbieranie podpisów w tak zwanym terenie, w ościennych gminach, powiatach. Bo musimy udowodnić, nie tylko, że hospicjum jest potrzebne, ale że ma charakter regionalny, bo inaczej możemy nie dostać pieniędzy unijnych, a bez tego hospicjum nie powstanie. To jest konkretna sprawa. Zawsze ktoś może powiedzieć, a dlaczego tu, a dlaczego teraz. Jeszcze raz mówię, na lęki tych, którzy się boją, że to może mieć charakter wyborczy, jest tylko jedna rada – przyłączcie się!
Panie senatorze, jeszcze nie mamy miasta na prawach powiatu, mamy Starostwo Powiatowe i Urząd Miasta Piły. Jak pan ocenia – bo próbuje pan w różnych kwestiach być łącznikiem miedzy tymi dwoma urzędami – współpracę powiatu z miastem, czyli starosty z prezydentem?
– Zaczęło się fatalnie od lotniska. Jeżeli zarząd formuje się w końcówce listopada, a 10 grudnia podejmuje decyzję o oddaniu lotniska z powrotem do skarbu państwa, niwecząc prawie ośmioletnie starania, których finałem było przejęcie terenów okołolotniskowych, krótko przed wyborami, no to oczywiście było to uderzenie w szanse rozwojowe miasta Piły. Następnie była kwestia biblioteki, drogi, i było coraz gorzej. Myślę, że ta ustawa, ten projekt przypomniał nie tylko tu, wszystkim powiatom u nas w okolicy, że to jest dobrowolne skupienie gmin i że prawo zezwala przyłączyć się do powiatu i prawo zezwala wyjść z tego powiatu. I są na to procedury. Oczywiście Piła musi sobie to realne prawo jeszcze wywalczyć, właśnie przez ustawę o miastach na prawach powiatu. Uważam, że nikt nie zastąpi władz powiatu w roli lidera integracji. Kto ma tak naprawdę dowieść, że Pile opłaca się być w powiecie ziemskim, jeśli nie starosta. Kto ma udowodnić, że Łobżenica nie powinna myśleć o powrocie do złotowszczyzny, bo dobrze jest być w powiecie pilskim, jeśli nie zrobi tego starosta. Więc mnie się wydaje, że już pierwsze symptomy tego, że starosta podejmuje się roli, w której go usilnie próbuje obsadzić, są i to dobrze rokuje. Chciałbym wierzyć, że to się będzie rozwijało pozytywnie. Chciałem też stworzyć ramy do tej współpracy, bo wydaje mi się rzeczą oczywistą, że w sprawach dotyczących instytucji powiatowych, które znajdują się na terenie poszczególnych gmin, także dróg, które biegną przez poszczególne gminy, dobrze by było żeby decyzje zapadały wspólnie, żeby były wypracowane i uzgodnione. I temu miałby służyć konwent samorządów powiatu pilskiego. Absolutnie niedecyzyjny, tylko opiniujący miejsce konsultacji, miejsce rozmowy, wszystkich razem przy jednym stole, miejsce konsolidacji, miejsce integracji. Rozumie to powiat czarnkowsko-trzcianecki, który tego rodzaju konwent już powołał, a starosta pilski nieoczekiwanie, po początkowej zgodzie z tego się wycofał. Ale myślę, że dojrzeje i do tego, i że kiedyś ten konwent powstanie, bo przecież jest niemożliwe, żeby powiat rządził wbrew jakiejkolwiek gminie, wbrew interesom tej społeczności. Powiat jest po to żeby służyć mieszkańcom powiatu, a więc mieszkańcom gmin. My wszyscy mamy tylko jeden adres, w swojej gminie. A powiat jest od tego, żeby gminom pomagać i je wspierać, podejmować się zadań, których gminy same nie mogą udźwignąć. Ale ponieważ sam jest biedny, ma mało wolnych środków inwestycyjnych, to po prostu w interesie samego powiatu jest, żeby z gminami trzymać i wspólnie realizować zadania. Przez lata to się udawało, potem – zwłaszcza na terenie Piły – pojawiły się zadrażnienia, trudności. Mam nadzieję, że po jakimś czasie będziemy to wspominać tylko jako zły sen.
Dziękuję za rozmowę.