Zawieracz: „Cały zespół zasłużył na jedną wielką statuetkę”
Po sześciu latach nieobecności, do Piły wrócił trener Mirosław Zawieracz, który poprowadził zespół Enea PTPS Piła do ósmego miejsca w niedawno zakończonym sezonie LSK. Pilski szkoleniowiec wiedział przed sezonem, że przyjdzie mu budować na sezon 2019/2020 nowy zespół praktycznie z nowymi siatkarkami. Jak się okazało dał radę, bo nasze zawodniczki pokazały wielkie serducho na parkiecie, mimo że przez wielu były skazywane nawet na spadek z ligi. Poniżej rozmowa z trenerem Mirkiem Zawieraczem.
Jak się pan miewa w czasach pandemii koronawirusa?
Ciężko. Jednak przyzwyczajenie do aktywnego spędzania każdego dnia nie toleruje nic nierobienia w sensie przede wszystkim mentalnym. Ale niestety mamy taką sytuację, jaką mamy i musimy się do niej przystosować.
Z powodu aktualnej sytuacji epidemiologicznej związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, postanowiono zakończyć sezon 2019/2020? Dobra decyzja czy można było jeszcze poczekać?
Decyzja, która wymusiła sytuacja wiec nie było wyboru. Widzimy wszyscy, co się dzieje i w obecnej sytuacji nie było innego wyjścia. Zdrowie nas wszystkich i zawodniczek, zawodników i kibiców dosłownie wszystkich jest najważniejsze. Wszystko inne schodzi na dalszy plan.
Pana siatkarki zajęły ostatecznie 8 miejsce. Na to miejsce złożyło się 22 mecze- wygranych 10, porażek 12 i awans do play – off. Jak oceni pan swój zespół?
Jedynie można ocenić w samych superlatywach. Zresztą tak nas oceniają wszyscy, którzy zajmują się analizą minionego sezonu.
Przed sezonem na medialnym treningu powiedział pan, cytuje: „Chcemy grać jak najładniejszą siatkówkę. Słyszałem, że mamy najsłabszy zespół w lidze i już wszyscy przed pierwszym meczem skazują nas na spadek z ligi. Będziemy naszą ciężką pracą podczas treningów, meczów pokazać tym, co tak mówią, że trochę nie znają się na siatkówce”. Spadku nie było, a o awans do play-off musieliście walczyć do samego końca. Była ta gra ładna? Cel zrealizowany?
Jak najbardziej. Cel zrealizowany w ponad 100 %.
A było coś, czego się nie udało zrealizować zabrakło czasu?
Na pewno apetyt rośnie w miarę jedzenia. Byliśmy przygotowani na gry w p-o, ale niestety nie mogliśmy, niedane nam było zweryfikować tych przygotowań. Nie mniej 8 miejsce gdyby ktoś zaproponował przed sezonem chyba bralibyśmy w ciemno.
Jakie był najtrudniejsze i najmilsze momenty, mecze w tym sezonie i dlaczego?
Nie było trudnych… Tak to jest, że trudne momenty dopingują do działania a sport jest dziedziną, że jak się działa, pracuje jak sie coś dzieje to jest tym większa satysfakcja z późniejszych efektów. Każdy mecz był dla nas świętem, więc cały czas świętowaliśmy i to było dla nas miłe. Najtrudniejszy moment? Chyba po porażce w Bydgoszczy, bo bardzo może za bardzo chcieliśmy tam wygrać. Ale tak jak powiedziałem. Cechowało nas to, że taka porażka tylko nas zmobilizowała do jeszcze większej pracy, znalezienia lekarstwa na to, co się stało i już w następnym meczu dało to spodziewany skutek.
Wiem, że trenerzy nie lubią oceniać indywidualnie, bo siatkówka to gra zespołowa, ale po tych wygranych meczach kilka siatkarek zdobyło statuetki najlepszej zawodniczki meczu. Może pan zdradzi, kogo wyróżniłby w swoim zespole lub jakie zawodniczki były motorem napędowym podczas meczów.
Statuetki są przyznawane przez komisarzy, którzy nie zawsze opierają się na tym, co się na boisku dzieje. Dostaje z reguły ta zawodniczka, która zdobywa najwięcej punktów a nie zawsze tak jest, że zdobywając najwięcej punktów jest się najlepszym. Cały zespól zasłużył na jedną wielką statuetkę.
A największe postępy, która lub które zawodniczki zrobiły?
Praktycznie cały zespól.
Czy gdyby nie kontuzja Żanety Baran byśmy nie poznali umiejętności Oli Kazały. Czy jednak był pan spokojny, że Ola dostanie swoją szansę i kontuzja jej koleżanki nie miała na to wpływu?
Tak to jest w siatkówce, że w danej chwili na boisku może być tylko 6 zawodniczek. Kontuzja nie ma tu nic do rzeczy. Akurat Ola wchodziła na boisko i przed kontuzją koleżanki, a więc tak jak powiedziałem trenuje, gra cały zespól. Gdyby ktoś nie przyjął zagrywki nie wybronił ataku nie wystawił na pojedynczy blok piłki to czy to jest Żaneta, Ola, Paula to nikt by się nie pokazał. Więc personalne to jest najmniej ważne kto akurat skończył atak. A już tak podsumowując atakująca, kończąca atak oczywiście z dobrze wystawionej i rozegranej piłki ma tylko 15 % udziału w zdobytym punkcie. Więc ja trochę inaczej na to wszystko patrzę niż kibic, dla którego liczy się tylko to, kto zdobył punkt.
Mistrzem kraju zostały wasze rywalki, z którymi mieliście się zmierzyć w pierwszej rundzie play-off? Mistrz wrócił na tron to zaskoczenie czy jednak widział pan inny zespół?
Nie to nie jest zaskoczenie. Police miały najwięcej argumentów w tym sezonie. Rzeszów mógł być prawie równoczesnym rywalem Polic do złota, ale myślę, że na dystansie 3 meczów nie udałoby się im pokonać Chemika.
Co dalej z tym zespołem, jak będzie budowany na przyszły sezon? A przede wszystkim, czy to Pan będzie nadal trenerem PTPSu? Umowa była podpisana na dwa lata?
Tak na 2 lata wiec mam jeszcze do wypełnienia kontraktu 1 sezon. Na tę chwilę nic nie można powiedzieć. Zespól pokazał sie z jak najlepszej strony i nie jest tajemnica, że dziewczyny, które jeszcze sezon temu były prawie anonimowe na tym szczeblu rozgrywek teraz mają wiele propozycji na grę w innych klubach. Zobaczymy jak to sie dalej potoczy, bo na razie świat zamarł i kreci się wyłącznie wokół tego, co się dzieje. Mam nadzieje, że uda się to wszystko szybko opanować i wrócimy do normalności a co za tym idzie do myślenia o następnym sezonie.
Może na koniec słowa do pilskich kibiców, którzy odwiedzali halę na Żeromskiego a wśród nich byli ci z klubu kibica, którzy pojechali i dopingowali was na kilku wyjazdach.
Tak…kibicom należą się jak największe słowa uznania i podziękowania. Oczywiście mam na myśli kibiców, a nie ludzi, którzy przychodzili na sale i czekali tylko na jakieś nasze potknięcia, żeby wyładować swoje frustracje. Tym prawdziwym kibicom, którzy zawsze nas dopingowali, pocieszali jak coś nie szło, dawali dowody, że są z drużyną, klubem na dobre i złe należą się pokłony, podziękowania i niekończące się słowa zachwytu i wdzięczności. Bądźcie nadal z nami i czekajcie tak jak my z utęsknieniem na następny sezon. Do zobaczenia. Dbajcie o swoje i innych zdrowie, abyśmy nadal mogli razem przeżywać sportowe emocje.
Dziękuje za rozmowę.
Rozmawiał Sebastian Daukszewicz