BYĆ RADNYM TO ZNACZY SŁUŻYĆ LUDZIOM

Rozmowa z Katarzyną i Henrykiem Stokłosą, kandydatami do Rady Powiatu

Pani udział w wyborach do rady powiatu budzi zainteresowanie związane z faktem, że nosi Pani nazwisko jednej z najbardziej rozpoznawalnych osób w pilskim. Co chce w związku z tym Pani wyjaśnić?

Katarzyna Stokłosa: Rozumiem sens tego pytania, ponieważ sama często się z nim stykam. Tak, jestem synową Henryka Stokłosy, a nie tylko osobą noszącą zbieżne z nim nazwisko. Pracuję w jednej z rodzinnych firm związanych z hodowlą drobiu. Jestem pilanką. Tu się urodziłam i spędziłam całe dzieciństwo. Wychowałam się w rodzinie, w której rodzice ciężko pracowali, więc dużo czasu mojemu wychowaniu poświęcała babcia.  W Pile ukończyłam szkołę podstawową oraz liceum „na Pola”. Studiowałam w Poznaniu, na UAM, na wydziale chemii, ale na ostatnim roku podjęłam pracę w laboratorium przyzakładowym Wylęgarni Drobiu niedaleko Piły, łącząc tym samym swoje wykształcenie z rozwojem zawodowym. Ciągle staram się poszerzać swoją wiedzę i horyzonty. Z potrzeby ukończyłam wiele kursów i szkoleń, a także podyplomowo ekonomię, aby lepiej zrozumieć działanie firmy, w której do dziś pracuję, już w nieco innym charakterze.

W Pile założyłam rodzinę i urodziłam dwójkę dzieci: syna i córkę. Znam dobrze problemy miasta i powiatu, zarówno z perspektywy matki i żony jak również pracownika firmy zajmującej się rolnictwem.

Henryk Stoklosa: Kasia jest skromna i nie dodała, że w szkole była prymuską. Los sprawił, że dziś nie mogę pochwalić się córką, dlatego dumny jestem ze swoich synowych. Wszystkie są udane, inteligentne i pracowite. Kasia jest wyjątkowa, ma bowiem cechy przywódcze i sądzę, że w niedługim czasie będzie prezesem jednej ze spółek.

Jakie motywy kierowały Państwem, by zabiegać o mandat w radzie powiatowej, skoro to ogniwo samorządowe ma stosunkowo najmniejsze kompetencje oraz najmniej środków finansowych do ich realizacji?

Henryk Stokłosa: Nie zgadzam się z tą opinią. W powiecie decyduje się o wielu ważnych, zwłaszcza dla przedsiębiorców, sprawach. Myślę tu o pozwoleniach budowlanych, inwestycjach, drogach, służbie zdrowia i oświacie ponadgimnazjalnej. Powiat ma więc spore uprawnienia, tylko trzeba umieć z nich korzystać. Tymczasem powiat pilski, duży i bogaty, nie miał dotąd szczęścia do starostów, którzy nim zarządzali. Dlatego ja i moi koledzy przedsiębiorcy postanowiliśmy ubiegać się o funkcje radnych w powiecie, po to, by nasz powiat zmienić, by dać mu impuls rozwojowy, by służył on wszystkim mieszkańcom, a nie tylko grupie ludzi noszących w kieszeni określone legitymacje partyjne.

Katarzyna Stokłosa: Tato zawsze dawał szansę ludziom młodym w swoich firmach. I to się sprawdzało. Wystarczy spojrzeć ilu młodych ludzi mamy dziś na kierowniczych stanowiskach. Ja chciałabym to doświadczenie przenieść na powiat. To my, młodzi zakładamy teraz swoje rodziny, to my poszukujemy miejsc na rynku pracy i to my powinniśmy wziąć większy niż dotąd udział w decydowaniu o przyszłości naszego regionu. Jestem pełna szacunku dla dokonań i doświadczenia ludzi starszych, ale obok nich w radach powinni się znaleźć także przedstawiciele mojego pokolenia, dlatego podjęłam decyzję o kandydowaniu. Dla mnie, jako dla młodej matki, szczególnie ważne są problemy właściwego funkcjonowania służby zdrowia. Lekarze rodzinni spełniają dobrze swą rolę, gorzej jest z dostępnością do specjalistów. Tu zmorą są kolejki, a w przypadku dzieci reakcja musi być bardzo szybka.

Henryk Stokłosa: W powiecie pilskim nikt się poważnie służbą zdrowia nie zajmuje. Lekarze nie mają znikąd pomocy. Szpital jest zadłużony. Nie ukrywam, że jako Porozumienie Samorządowe mamy pomysł, jak sobie z tymi problemami poradzić, ale najpierw społeczeństwo musi nam zaufać.

Dlaczego wybraliście Państwo Porozumienie Samorządowe?

Henryk Stokłosa: Moje stanowisko w tej kwestii wyraża nasza deklaracja wyborcza, której jestem współautorem. Piszemy w niej, że jesteśmy dobrowolnym zrzeszeniem wolnych i świadomych swych obywatelskich powinności ludzi, działających na rzecz społeczności lokalnej Piły oraz miast i gmin. Nie utożsamiamy się z żadną partią polityczną, uznając, że naszej lokalnej społeczności potrzebna jest możliwość wyboru swych przedstawicieli, nie ze względu na ich barwy polityczne, ale na kompetencje i wcześniejsze dokonania. Tylko w ten sposób bez przeszkód i przy równych szansach dla każdego, mieszkańcy będą mogli realizować swoje pragnienia i marzenia.

Katarzyna Stokłosa: Obserwując polską scenę polityczną, jak większość ludzi z mojego pokolenia niechętnie odnoszę się do partii politycznych. To są zgrane karty i nie chcę w ich gierkach uczestniczyć. Cenię sobie swoją bezpartyjność. Uważam, że ludzi oceniać należy po tym, co potrafią i co mają w głowach, a nie po partyjnych legitymacjach. Porozumienie Samorządowe jest jedynym komitetem wyborczym, który stawia na bezpartyjnych. Dlatego z nim się związałam.

Co Państwa zdaniem trzeba zmienić w powiecie pilskim w pierwszej kolejności?

Henryk Stokłosa: W pierwszej kolejności trzeba popracować na organizacją pracy starostwa i urzędów mu podległych. Mamy dobrych i kompetentnych urzędników, ale źle kierowanych. Trzeba, więc ciągle usprawniać ich pracę. Zmieniać nastawienie do obywatela, pomagać mu, bez zbędnej zwłoki, załatwiać jego problemy, a nie piętrzyć przed nim przeszkody.

Katarzyna Stokłosa: Jeżeli ktoś już coś stworzył, tak jak mój teść, to będzie potrafił również kierować urzędnikami i to kierować w taki sposób, aby w jak najlepszym stopniu pomagać przedsiębiorcom, którym sam jest od wielu, wielu lat. Komu mamy powierzyć nasze sprawy, jak nie ludziom kompetentnym, którzy coś w życiu osiągnęli? Uważam, że grzechem byłoby z takiego doświadczenia nie skorzystać. Jako reprezentująca w tej rozmowie interesy młodych, chciałabym zwrócić również uwagę na problem kształcenia. Trzeba zmodernizować system kształcenia zawodowego, który będzie błyskawicznie reagował na potrzeby rynku. To musi być proces permanentny, ciągły, by szkół i uczelni nie opuszczali bezrobotni, lecz potrzebni gospodarce fachowcy. Ten punkt również znajduje się w programie Porozumienia Samorządowego i będziemy wspólnie o to walczyć – jeśli wyborcy nam zaufają. Bycie radną oznacza dla mnie przede wszystkim służyć ludziom.

Henryk Stokłosa: Kasia to ładnie powiedziała. Władza powinna służyć ludziom i dbać o to, by żyło się im dostatniej i wygodniej. To brzmi banalnie, ale podołać takiemu zadaniu nie jest łatwo. Punktem wyjścia w moim przekonaniu jest szerokie otwarcie drzwi powiatu na inicjatywy biznesowe. Inwestycje to nowe miejsca pracy. Nowe miejsca pracy to mniej bezrobotnych i więcej pieniędzy na rynku. Mniej bezrobotnych to niższe wydatki na pomoc społeczną. To jest tak oczywiste, a równocześnie tak trudne do zrozumienia przez niektórych. Tylko nieliczni czekają na jałmużnę od państwa, większość chce wędki, by samemu złowić sobie rybę.

Katarzyna Stokłosa: Ze względu na nazwisko, wiele osób zwraca się do mnie o pomoc w znalezieniu pracy. Niestety nie wszystkim mogę pomóc. Mam wiele koleżanek i kolegów, którzy wyjechali za granicę w poszukiwaniu pracy, lepszego życia. Niektórzy odnoszą sukces i zakładają tam rodziny. Inni tylko wegetują, aby odłożyć jakieś konkretne pieniądze na dobry start po powrocie do kraju i zapewnić rodzinie godziwe warunki. Żal mi i jednych i drugich. To wielka strata dla powiatu, gdy młodzi stąd uciekają. Droga do zmian powinna prowadzić przez nowe inwestycje i tworzenie miejsc pracy. Mamy warunki, mamy strefę ekonomiczną, choć jak dotąd tylko jednego w niej inwestora, mamy wreszcie filię Uniwersytetu i niewykorzystane możliwości. Jest dużo do roboty i trzeba się za to zabrać.

Swą decyzją o kandydowaniu, chcąc nie chcąc wchodzi Pani w świat polityki. Czy wzorem swego teścia spróbuje Pani swych sił w parlamencie? Za rok mamy kolejne wybory.

Katarzyna Stokłosa: Na razie o tym w ogóle nie myślę. Mam naturę raczej społecznika, a nie polityka. Jeszcze w szkole angażowałam się w różne przedsięwzięcia, potem jako matka działałam w gremiach zajmujących się funkcjonowaniem przedszkoli, jestem przyjacielem jednej ze szkół podstawowych. Ostatnio włączyłam się do organizacji Kongresu Kobiet Północnej Wielkopolski, bo jestem zwolenniczką wspólnego działania, a także wspierałam akcję charytatywną na rzecz dzieci chorych. Popieram również podejmowane przez tatę i jego firmy inicjatywy społeczno –charytatywne. Prócz roli sponsora, którą wszyscy znamy, tata ma na swoim koncie nieocenioną pomoc potrzebującym i ludziom chorym. Nie słyszałam, aby odmówił komuś pomocy, jeśli tego ktoś naprawdę potrzebował.

Panie senatorze. Mówią, że będzie Pan ubiegał się o funkcję starosty. To prawda, czy kampanijna podpucha?

Henryk Stokłosa: Różne opinie na ten temat krążą, ale skoro ubiegam się o mandat do rady powiatu to nie ukrywam, że muszę się liczyć z faktem, tak jak każdy kandydat, iż być może zaproponują mi fotel starosty. Każdy radny nosi w tornistrze starościńską buławę.

Dziękuję za rozmowę.

byc_radnym_to_znaczy10

byc_radnym_to_znaczy12 byc_radnym_to_znaczy11