Jestem prostym chłopakiem, tak samo jak ta muzyka…
Nie od dziś wiadomo, że disco polo jest jednym z najpopularniejszych gatunków muzycznych w Polsce. Początki tego nurtu sięgają lat osiemdziesiątych XIX wieku. Nie ma dziś zabawy, dyskoteki, wesela czy innej imprezy rodzinnej, podczas której nie pojawiłyby się piosenki disco polo. To muzyka, która daje nam radość, wyzwala pozytywne emocje i na którą żywiołowo reagujemy. Jednym z debiutujących wykonawców tego gatunku muzycznego jest pochodzący z Piły Michał ,,Mikesh” Masłowski, z którym rozmawia Sebastian Daukszewicz.
Michał, zanim opowiesz jak trafiłeś do disco polo, powiedz jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką. Było to już w przedszkolu?
– Powiedzmy. Od najmłodszych lat ciągnęło mnie do muzyki. Już podczas pobytu w przedszkolu mój śp. dziadek kupił mi akordeon i tak zacząłem plumkać po tych klawiszach. Później nastąpiła przerwa. Na jakiś czas odszedłem od muzyki. Dopiero w pierwszym półroczu ósmej klasy szkoły podstawowej mnie oświeciło i znów chciałem grać. Był taki moment, że poszedłem do rodziców i mówię, że chciałbym grać na organach. Rodzice do tego podchodzili dość sceptycznie, mówiąc: kupimy ci drogi sprzęt muzyczny, a ty przestaniesz później grać na nim. Więc najpierw pożyczyliśmy małe organy i na naukę chodziłem do pani Bramczewskiej z PDK. Ponieważ były zauważalne efekty tej nauki, zacząłem edukować się u śp. pana Starzyńskiego, od którego nawet pierwsze nagłośnienie kupiłem. Dostałem też większe organy i nadarzyła się okazja zagrania na zakończeniu ósmej klasy dla całej szkoły – jeszcze bez śpiewania. Dostałem za swój występ dużo braw. Gdy byłem w szkole średniej rodzice kupili mi klawisze firmy Yamaha i w wieku 17 lat zagrałem podczas pierwszego Sylwestra w internacie szkoły, tzw. pilskiej „Nafty”, dla 170 osób. Później już były imprezy okolicznościowe, typu urodziny, imieniny, jubileusze za przysłowiową butelkę pepsi, czy piwka. Pamiętam, że tata kupił mi telefon komórkowy, ponieważ często mnie nie było w domu, a klienci wydzwaniali na telefon stacjonarny. A tak już mieli bezpośredni kontakt ze mną. Gdy już coraz więcej tych wesel było, nie jak dziś gdzie mam ich ponad czterdzieści w roku, założyłem w 1998 roku wraz z kolegą Michałem zespół BIS. I z nim gram do dziś.
Skoro masz tyle wesel do „obskoczenia”, jak to się stało, że postanowiłeś zaistnieć w gatunku Disco Polo, jako formacja Mikesh?
– Formacja Mikesh powstała 2014 roku, kiedy przypadkowo zadzwoniłem do osoby, która robi aranżacje – my takie kupujemy na potrzeby wesela. Okazało się, że jest nią Robert Balcerzak, który od 20 lat „siedzi” w branży disco polo, i robi aranżacje dla wielu zespołów z tego gatunku, np. Milano, Mirage, Playbos, Fanatic. Okazało się, że on aranżacji na wesela nie robi, tylko takie autorskie. Po tej rozmowie zapaliła mi się w głowie „żarówka i odbyłem z nim kolejną rozmowę telefoniczną, po której zaczęliśmy współpracę nad pierwszym utworem, zatytułowanym „Pozwól mi się dotknąć”. Robert zrobił aranż, a następnie zleciłem napisanie tekstu. Teledysk powstał w stolicy disco polo w Białymstoku, a kręcił go Janusz Konopla, który jest autorem piosenki „Jesteś Szalona” zespołu Boys.
Dzięki twojej pierwszej piosence i współpracy z wydawnictwem muzycznym Folk udało ci się zaistnieć na antenie ogólnopolskiej stacji Polo TV, a kolejne teledyski były nagrywane w Pile.
– Zgadza się. Po pierwszej piosence przyszła kolej na następne teledyski, które nagrałem w naszym pięknym mieście Pile. Pierwszy nosił tytuł „Daj mi dzień”, w którym wystąpiła m.in moja żona. Ujęcia były nagrywane m.in. w restauracji Effes, Parku Miejskim czy w okolicy al. Powstańców Wielkopolskich. Teledysk kręcił mi Dominik Rakoczy – Rakoczy Film, i jak można zobaczyć super wyszło. Kolejny do piosenki „Baluj nie żałuj” był kręcony na pilskiej myjni samochodowej na ul. Walki Młodych, następny „Jak będę milionerem” nagrywany był m.in. w środku oraz na dachu Hotelu Gromada w Pile. W tym hotelu i w kilku klubach nagraliśmy też teledysk do piosenki „Moja Naj”, w którym wystąpiła wodzianka z programu Kuby Wojewódzkiego. Te teledyski pojawiły się w różnych stacjach muzycznych. Pewnego dnia dostałem ofertę od firmy Faster Media z Olsztyna na kręcenie klipu. Długo się nie zastanawiając, zadzwoniłem do firmy, ustaliliśmy szczegóły i przyjechałem do nich. Będąc na planie rozmawialiśmy sobie o promocji klipów. Paweł, właściciel firmy Faster Media, zaproponował mi, że wyśle klip do wytwórni fonograficznej Lemon Records i zobaczymy co będzie… Piosenka, którą wysłał nosi tytuł „Nie zgadza mi się hajs”. Nagrana w Olsztynie z przymrużeniem oka, ale z tekstem życiowym, bo jak wiemy każdemu się zdarza, że brakuje kasy zazwyczaj na koniec miesiąca. Po niedługim czasie zadzwonił do mnie sam dyrektor wytwórni Lemon Records i powiedział, że jest to strzał w dziesiątkę, i chcą ze mną podpisać umowę. Okazało się, że w tej stacji było zapotrzebowanie na piosenki z przymrużeniem oka, śmieszne i oni we mnie widzą artystę z dużym potencjałem. Więc nie było problemu z wyemitowaniem tego teledysku na ich antenie. Od 3 sierpnia 2016 roku teledysk ten na YouTube ma już ponad 355 tysięcy wyświetleń. Kolejny, który pojawił się na antenie Polo TV, nosi tytuł „Żaneta” i też był nagrany w formie humorystycznej, że nikomu nie udaje się poderwać Żanety, a próbuje m.in. policjant czy ksiądz. Teledysk do piosenki pt. „Droga życia” w aranżacji Roberta Balcerzaka jest już utrzymany w innym klimacie, jak się okazuje, przypadł do gustu, bo w internecie miał po miesiącu ponad 200 tysięcy odsłon. Ostatni mój klip powstał do piosenki noszącej tytuł „W delegacji”. Utwór także humorystyczny, pokazujący realia podróży służbowych, jak można delegację przeżyć na wesoło i się przy tym dobrze bawić. Zapraszam do posłuchania i obejrzenia na YouTube.
Fajnie opowiedziałeś o teledyskach, ale naszych czytelników pewnie interesuje również twój pseudonim artystyczny Mikesh? Tak cię nazywali w szkole?
– Nie wymyśliłem tego pseudonimu. To taka moja ksywka z pracy. Kolega tak do mnie się zwracał.
Porozmawiajmy o składzie Twojej formacji. Od samego początku w jej składzie były tancerki?
– Przez dwa lata od powstania Formacji Mikesh zajmowałem się muzyką, teledyskami, aby się pokazać w branży i wyjść z czymś do ludzi. W sumie od piosenki „Nie zgadza mi się hajs” pojawiły się propozycje koncertów. Pierwszy oficjalny, który miło wspominam, odbył się w Trzciance. Wtedy był ze mną na scenie tylko klawiszowiec. Stwierdziłem, że czegoś brakuje i postanowiłem poszerzyć zespół o tancerzy/tancerki. Może kiedyś będzie to zespół, który zagra na żywo. Miałem kiedyś tańczącego chłopaka, a obecnie występują ze mną na scenie trzy dziewczyny – Iza, Monika i Weronika.
Jak odnajdujesz się w branży disco polo?
– Kocham muzykę i czym więcej ludzi na koncercie, tym bardziej czuję się jak ryba w wodzie. Lubię z publiką pogadać, czy się z nimi pośmiać. Lubię też plenery, bo trzeba wykonać 110 % normy, czyli więcej niż podczas imprez zamkniętych. Tak było na pilskich Juwenaliach – pozytywna atmosfera. Cieszę się, że ludzie też mają pamiątki z koncertu, np. płyty, koszulki, widokówki, czy napój energetyczny. Dzięki temu moja osoba też jest znana. Miałem okazję poznać już kilku fajnych wykonawców i pewnie jeszcze wielu poznam.
A na kim Mikesh się wzoruje, masz swoich idoli w tym gatunku lub z innego?
– Wiadomo, że obecnie królem tego gatunku jest Zenek Martyniuk, którego miałem okazję poznać w marcu na koncercie w Pile. Jednak ja na nikim się nie wzoruję. Moja muzyka jest inna od wszystkich. Jak wspomniałem wcześniej, w Polo TV muszę zająć czas antenowy muzyką humorystyczną. Muszę być przebojowy, a moje klipy śmieszne
Wiem, że w ostatnim czasie były koncerty charytatywnie, ale chcesz pomóc także pilskim żużlowcom, a być może nawet nagrać piosenkę. Czy to prawda?
– Mogę zdradzić, że wstępnie rozmawiałem przed meczem żużlowym z Pawłem Szałapskim, Tomkiem Żentkowskim i Piotrem Świstem, aby nagrać pilską piosenkę. Jeśli będę miał wytyczne w jakiej formie to zrobić, to dla Polonii nagram taki utworek, czy to w rytmach dance czy disco polo. A nawet teledysk. Oczywiście będę z trybun kibicował żużlowcom, jak tylko czas pozwoli.
Muzyka disco polo na dobre zadomowiła się w Polsce, mimo że wielu wróżyło jej krótki żywot, bo i wielu była nie w smak. Skąd się wziął fenomen tej muzyki, że ona wciąż żyje i ma się dobrze.
– Jestem prostym chłopakiem, tak samo jak ta muzyka, która jest łatwa, prosta i przyjemna dla ucha. Jesteśmy Słowianami i lubimy się bawić. Nie ukrywajmy, że ta muzyka w Polsce bryluje, co widać na imprezach plenerowych. Ludziom nie trzeba dużo do zabawy, w tych ciężkich dla nas czasach.
Każdy z zespołów, rozpoczynających swoją muzyczną drogę, marzy o wydaniu swojego debiutanckiego albumu. A jak to jest z Tobą? Też przykładasz do tego sporą wagę?
– Mamy XXI wiek, i nie ma już mody, aby wydawać płyty. Tym zajmują się firmy fonograficzne, które wrzucają piosenki na składanki. Na koncertach ludziom mam okazję rozdać za darmo promocyjne wydawnictwo, aby mogli się zapoznać się z moją muzyką. Piosenki też są w internecie, więc kolejna okazja, aby posłuchać i obejrzeć teledyski. Jak będzie potrzeba to jestem przygotowany na wydanie płyty. Uzbierało się trochę tego repertuaru.
Plany na przyszłość?
– Póki co, tworzyć jak najwięcej dobrych hitów;)
Co chciałbyś przekazać swoim fanom na koniec naszej rozmowy?
– Abyśmy mogli się spotykać jak najczęściej na moich koncertach. No i zdrówka im życzę.
A tobie, czego życzyć?
– Zdrówka i aby uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Tego w imieniu własnym i naszych czytelników tobie życzymy oraz aby hajs się zgadzał.