Mam nadzieję, że do końca kariery pozostanę w domu, w Polonii
Rozmowa z Tomaszem Gapińskim, który po wielu latach powrócił do pilskiej Polonii, klubu, którego jest wychowankiem.
Tomek, na początku naszej rozmowy wróćmy do sezonu, który już za nami. Jaki był sezon spędzony w Orle Łódź?
– Jak wiadomo były na początku sezonu zawirowania klubowe, które mnie trochę wybiły przede wszystkim z rytmu sportowego. Jednak, gdy przeszedłem na wypożyczenie do Orła Łódź, pojawiło się światełko i z meczu na mecz moja dyspozycja była coraz lepsza. Z wyjątkiem dwóch fatalnych meczów finału ligi. Uważam generalnie, że sezon był niezły.
Wiemy co nie jest tajemnicą, że przed sezonem 2016 były rozmowy z klubem, którego jesteś wychowankiem.
– Zgadza się. W zeszłym roku byliśmy blisko podpisania kontraktu w Pile. Nie chodziło o kwestie finansowe, tylko o to, że chciałem ścigać się w Ekstralidze. Stało się inaczej. Nie chcę do tego wracać. Gdy się okazało, że w Rybniku nie będę jeździł, Polonia Piła już miała skład skompletowany. Ja nie chciałem do Polonii wpychać się tylnymi drzwiami i zdecydowałem się na jazdę w Orle. W Pile miałem być w zeszłym roku, a jestem w tym i z tego jestem zadowolony.
Była możliwość pozostania w Łodzi?
– Oczywiście, że tak. Jednak zdecydowałem, że może odpowiednia chwila na powrót do klubu, którego jestem wychowankiem. Wiadomo, że swoje lata świetności mam za sobą, mimo to będę walczył do ostatnich metrów o punkty ważne dla zespołu. Chciałbym pomóc tutaj również młodzieży. Mamy plan z Tomkiem Żentkowskim i z Piotrkiem Świstem odnośnie młodzieży. Będziemy chcieli, aby jak za dawnych czasów było ok. 20 adeptów w szkółce żużlowej, a nie jak teraz ok 5-6. Wtedy będzie szansa, że jakiś talent się znajdzie i będziemy go szlifować.
Czy Tomasz Gapiński kocha jeszcze żużel?
– Oczywiście, że kocham. Gdy było inaczej dawno przestałbym jeździć. Już rok temu zimą, gdy były te zawirowania, dla którego zespołu będę zdobywał punkty w sezonie 2016, pojawiły się myśli, żeby powiedzieć stop i zakończyć karierę. Jednak jak się coś robi przez całe życie, kocha i zdrowie na to pozwala – robi się to do końca, dając z siebie wszystko.
Zadałem to pytanie celowo, ponieważ kibice uważają, że wracając do Piły znowu się zakochasz w tym sporcie i liczą na twoją dobrą jazdę.
– Bardzo się cieszę z takiej opinii. Już mi się przypominają dawne, dobre czasy pilskiego żużla, kiedy byliśmy jedną fajną ekipą. Oczywiście wtedy większość zawodników była z Piły. Dziś pewnie inaczej to wygląda, niż dawniej. Mimo to spróbujemy stworzyć fajny klimat na meczach, aby wszyscy byli zadowoleni. My z jazdy, kibice z drużyny i z emocjonujących meczów. Dla nich postaramy się zrobić fajne show.
Wracasz do Piły po 13 latach. Myślałeś, że tak długo twoja rozłąka z naszym klubem potrwa?
– Gdy odchodziłem z Piły był ciężki okres jeśli chodzi o finanse. Po wcześniejszych latach, gdy był dobrobyt w Pile i sukcesy. Może musiało się tak stać, żeby na nowo wszystko się odrodziło. Są plusy i minusy takich rozstań. Na pewno długi był okres mojej nieobecności w Pile. Nie chcę składać żadnych deklaracji, ale mam nadzieję, że do końca kariery tu w domu, w Polonii zostanę.
Jak ocenisz skład na sezon 2017, który udało się skompletować?
– Pierwszy cel to bycie w pierwszej czwórce. Parę zespołów ma mocniejsze składy, ale będziemy walczyć o jak najlepszą lokatę.
Co powiesz o obecnych działaczach, ludziach, dzięki którym speedway w Pile istnieje?
– Już na początku należą się podziękowania senatorowi Henrykowi Stokłosie, który pomaga w odbudowaniu pilskiego żużla. Co do Tomków (Żentkowskiego i Sotera – przyp. red), to z Żentkowskim znamy się już bardzo długo, bo mieszkaliśmy kiedyś obok siebie. Fajnie, że udaje im się odbudowywać pilski żużel. Mam nadzieję, że nadal będą mieli taki zapał. Ja też dołożę swoją cegiełkę, żeby ten nasz żużel fajnie funkcjonował.
Jak przygotowania do nowego sezonu?
– Sprzętowo będę miał trzy motocykle kompletne, a może cztery, i do tego trzy silniki. Tak aby sprzęt był też na ligę szwedzką, duńską, bo planuję podpisać w nich kontrakty. A fizycznie od 6-7 lat nie zmieniam przygotowań. Jeżdżę do Gorzowa, aby tam się przygotowywać kondycyjnie. W lutym, marcu już sam – jazda na motocyklu crossowym. A potem pierwsze treningi na torze żużlowym.
Na koniec zapytam o sesję zdjęciową w schronisku, w której miałeś okazję wziąć udział? Jakie wrażenia?
– Sam posiadam dwa psy i wiem ile czasu im trzeba poświęcać.Same tego się domagają. Po mojej wizycie w pilskim schronisku jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy tu pracują. Przy okazji zapraszamy wszystkich chętnych, nieposiadających psa, aby udali się do schroniska i zaadaptowali pieska.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Sebastian Daukszewicz