Mentalna metamorfoza
Czy zwykły człowiek może łatwo ulec metamorfozie mentalnej? Zanim postaram się odpowiedzieć na to pytanie, podpowiem, że szczególnie w sytuacji, gdy zmieni się jego status społeczny, pod wpływem różnych przyczyn. Oczywiście ów status zmieni się na korzyść. Kiedyś mówiono o nuworyszach, tzw. nowobogackich, którzy jeszcze nie usunęli słomy wystającej z trzewików, a już nosili głowę w chmurach, nie poznawali znajomych, a najchętniej kazali by tytułowano ich „Ich wysokością” lub jakąś inną „mością”.
Częściowo już odpowiedziałem na postawione pytanie. Tak, homo sapiens może pod wpływem różnych „czynników” zmienić się mentalnie, na niekorzyść!
Tak było od dawien dawna. Ale są też osoby, które nawet jak zostaną np. prezydentem, wybranym w wyborach bezpośrednich i to nie raz jeden, pozostają tymi samymi sympatycznymi, otwartymi ludźmi, z którymi możesz się spotkać, porozmawiać, przedstawić swoje racje i poglądy. Oni zawsze mają czas na spotkanie i wysłuchanie, i nie przeszkadza im w tym miejsce, w którym zostali przez lud usadowieni. Chwała im za to!
Niestety są osobnicy, wyniesieni do rangi, np. starosty czy wojewody, którzy nie dość, że zajmują stanowisko z nadania, ulegają drastycznej metamorfozie. Potrafią stroić, tzw. focha, traktować cię per noga, i nie dopuszczać do swego wieliczeskiego oblicza. Audiencja u przemienionego mentalnie nuworysza jest nie do uzyskania, bo ów ma swoje widzimisię, albo przestałeś mu pasować. Niestety są tacy ludkowie! I nie trzeba ich daleko szukać.
A przecież życie jest ciągłą karuzelą, z której łatwo wypaść. Łatwiej przekonać do siebie społeczność, swoimi czynami i dobrem czynionym na rzecz regionu i owej społeczności. W ogólnym rozrachunku bardziej będzie ceniony skutek, niż kabotynizm czy nieefektywne wszędobylstwo! Ale tak już jest!
Marek Mostowski