Szpitalne paradoksy, czyli szpital się nie zmienia…

W poprzednim artykule, który ukazał się w lutowym numerze Tętna Regionu, a zatytułowanym „Szpital przemienienia?!” po pierwsze ustaliliśmy, że NAJWAŻNIEJSZE JEST ZDROWIE oraz jakie znaczenie dla homo sapiens ma szpital. Że jest on niezbędny, bo w nim toczy się walka właśnie o zdrowie i niejednokrotnie o życie pacjenta. Zatem mamy to! Ów lutowy artykuł rozpętał prawdziwą burzę oraz zmobilizował włodarza (czyt. wasala) szpitala i jego seniora do sporej aktywności. I nie była to li tylko „operatywność” sfokusowana na usuwanie mankamentów, ale przede wszystkim na dociekanie, skąd posiadłem tak drażliwe (i niewygodne) dla zarządców szpitala informacje. Zaczęło się polowanie na czarownice – czyt. szukanie źródła przecieków! A w pilskiej lecznicy, nie tylko na Brackiej, nadal pada deszcz!

Czy lutowy, nie da się ukryć, krytyczny artykuł spełnił swoją rolę i zmusił do konstruktywnej refleksji zarządc(ów)ę szpitala specjalistycznego w Pile? Nie do końca. Bowiem nawet nie próbowano odnieść się do poruszanych w publikacji wstydliwych kwestii, uderzyć w piersi, zakrzyknąć: mea culpa i przyrzec poprawę. Nic z tych rzeczy. Pozbyto się paru problemów, usuwając kilka wypunktowanych w artykule błędów i wypaczeń (czyt. mankamentów), a za punkt honoru postawiono sobie zupełnie co innego. Sprawić (choć to awykonalne) aby artykuł dotarł do jak najmniejszej grupy odbiorców! Ale należy pamiętać, że metoda strusia jest mało efektywna! Howgh!

Rozpętała się burza

„Szpital przemienienia?!” wywołał burzę nie tylko w samej lecznicy, ale przede wszystkim w social mediach. Internauci, co ważne pod swoim nazwiskiem, odnosili się do tego co przeczytali w lutowym artykule. Jeden z nich napisał: Cóż, zarządzanie „twardą ręką” nie jest tożsame z cięciem kosztów gdzie popadnie czy wprowadzeniem np. zakazu ładowania telefonów przez pacjentów czy pracowników szpitala. Czy naprawdę obcięcie etatu portiera przyniesie wymierne oszczędności szpitalowi, którego budżet liczy około 100 mln? Przy dużym zadłużeniu szpitala, przy wzroście kosztów operacyjnych, kosztów HR nie ma już większego sensu szukanie oszczędności, a raczej przyszedł najwyższy czas na poszukiwanie nowych kierunków wzrostu przychodów szpitala. Reaktywacja kilku poradni to zdecydowanie za mało. Mimo wszystko mam nadzieję, że Pan Dyrektor w końcu wyprowadzi szpital na prostą.

Z kolei pani Wanda opublikowała na FB takie stwierdzenie: Tak źle jeszcze nie było. Do szpitala powinien trafić sam dyrektor i nikt nie powinien traktować go jak szefa, tylko zwykłego chorego – położyć na starym łóżku i materacu kilkuletnim, i nie w jednoosobowej sali, tylko z innymi chorymi.

Natomiast pani Kornelia opisała pewną sytuację, znaną jej z autopsji: Kiedy leżałam na patologii ciąży w ostatnim kwartale 2019 r. mysz ok. 6 rano chodziła sobie korytarzem. Kiedy zwróciłam na to uwagę pielęgniarce, która mnie przyjmowała, uznała to za coś normalnego. Inna salowa (bojąca się myszy) mówiła, że nie raz w kuchni, jak tam sprzątała, wyskoczyła jej mysz zza lodówki.

Na wszystkie komentarze nie starczyłoby miejsca, ale warte przytoczenia jest chociaż pięć z nich: 1. Takimi metodami nie wyprowadzi (szpitala z impasu – przyp. red.). To prostackie posunięcia nie wymagające żadnej wiedzy i doświadczenia z zakresu zzl i placówkami medycznymi. Chyba rację miał poprzedni pracodawca. 2. Szanowny Pan Starosta może odnieść się do tego tekstu? 3. Strach się bać. 4. I można tak wymieniać… 5. No w końcu ktoś mądrze to wszystko opisał.

Polowanie na czarownice, czyli poszukiwanie ptaka(ów)

Nie usuwanie usterek i mankamentów, ale dochodzenie skąd czerpałem informacje o szpitalnych paradoksach, postawili sobie za punkt honoru starosta i dyrektor placówki. Nakazali również przeczesanie szpitalnych oddziałów, etc. w celu sprawdzenia czy nie zaczaiło się na nich Tętno Regionu. A gdyby nie daj boże został znaleziony ów „szmatławiec”, należy go natychmiast zutylizować! Na specjalnym spotkaniu tych dwóch jegomościów, tuż po ukazaniu się lutowego wydania TR, najprawdopodobniej nie zastanawiali się jak usunąć to co złe i jak udoskonalić naprawcze metody zmiany wizerunku szpitala, lecz typowali osoby będące źródłem przecieku. Podobno jakichś wyłoniono, ale śpieszę zapewnić, szanowni panowie, że jest to strzał kulą w płot. Informacje same wpadają do moich rąk, z przeróżnych źródeł! Wytypowane osoby (nieprawidłowo) już czują się zagrożone. O zgrozo! Zresztą otaczanie się BMW (czyt. biernymi, miernymi ale wiernymi) najprawdopodobniej jest domeną włodarza powiatu i szpitala. Kto nie z nimi, ten przeciw nim. Przykładem straszenie szefa SOR-u konsekwencjami. LEKARZA, który śmiał skierować list do zastępcy dyrektora ds. lecznictwa, w którym krytycznie wypowiada się o zachowaniu starosty, ingerującego w metodologię postępowania lekarzy na oddziale ratunkowym. I kolejny przykład. Pomijając casus niesubordynowanego dr Bystrzyckiego, bo to prawda. Ale czy prawdą jest, że przy braku oftalmologów w ogóle, a znakomitych w szczególności (vide: kolejki do okulistów), nie ma być przedłużony kontrakt (umowa) z młodym, zdolnym i empatycznym okulistą, o którego niczym lew walczy szef oddziału okulistycznego, dr Mariusz Herwich?! Panowie, zastanówcie się, korzystając z retorycznego pytania postawionego przez C.K. Norwida: Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?

Moc pióra, czyli można! Choć nie do końca…

Natychmiast po ukazaniu się feralnego dla niektórych artykułu, w szpitalu zaczęło wrzeć jak w ulu. To co nie mogło stać się przez wiele miesięcy, załatwiono w kilka dni. Nagle ksero zostało naprawione. Brakujący panel w suficie uzupełniony. Drzwi automatyczne nagle zaczęły funkcjonować. Chodnik z holu usunięty… bo łatwiej czyścić panele podłogowe, niż odkurzać ów chodnik niesprawnym odkurzaczem(sic!). I wreszcie: zamontowano szlaban przy bramie gospodarczej od strony patomorfologii. I chociaż, jako jeden z najtańszych, po zamoknięciu systemu musiano go szybciutko zdemontować, zamontowano go ponownie… i na razie funkcjonuje. Ale co daje sam szlaban, sterowany przez ochroniarza/portiera z dyżurki w holu głównym, gdy nie ma nikogo na portierni przy szlabanie?! Nic, ponieważ portier musi wierzyć na słowo, co jest wwożone i wywożone! Oby nie przeszmuglowano na teren szpitala bomby, czy nie daj boże wąglika! I najważniejsze. Podobno będzie jeszcze gorzej! Od maja nie ma być już ochroniarzy, a ich rolę ma przejąć dyspozytor, urzędujący (prawdopodobnie nieetatowo) w głębi budynku szpitalnego, niedaleko Medycyny Nuklearnej. Jak zatem biedny dyspozytor da sobie radę z reagowaniem na różnego typu ekscesy, ze strony chuliganów, dewastujących zaparkowane na parkingu samochody, czy urywających klamki u drzwi zewnętrznych??? I na wiele więcej przypadków, które mogą zdarzyć się wokół/wewnątrz tak wielkiego obiektu? Przy okazji powstaje kolejne pytanie: czy szpital jest ubezpieczony od zła wszelkiego? Jak tak, to czy ubezpieczyciel nie żąda, jako warunku sine qua non, aby szpital był ochraniany? Jeżeli ów scenariusz się spełni, pozostanie tylko… zakrzyknąć: JEZUS, MARIA!!!

Szpitalne „drugie dno”… i czy ważna jest sprawna wentylacja

Praktycznie wszyscy wiedzą, że w szpitalu istnieje tzw. poziom -1. Ale stawiam dolary przeciwko orzechom, iż większość pacjentów, a nawet część personelu nie zdaje sobie sprawy, że istnieje jeszcze coś niżej! Tak, są to przestrzenie na różnego rodzaju instalacje i kanały wentylacyjne. Jako, że owo „drugie dno” nie jest widoczne dla ogółu, można traktować je po macoszemu (to eufemizm). Zasada „co oczy nie widzą, tego sercu nie żal” nie może funkcjonować w placówce leczniczej, dodatkowo opatrzonej przymiotnikiem SPECJALISTYCZNY, taka zasada nie może funkcjonować. Zdjęcia obrazują jak wygląda ów najniższy poziom. Ale zapewne to się niebawem zmieni. Gdy szpital uzyska 30-milionowy kredyt, bez wątpienia istniejący „syf” będzie usunięty, zaś piony, poziomy, zniszczona kanalizacja zostaną doprowadzone do stanu przystojącego placówce służby zdrowia. Także częściej będzie czyszczona wentylacja, która – podobno – w jej 32-letniej historii była czyszczona dwa razy i to na początku swego istnienia. I jak tu nie bać się wirusa w koronie!

Szanowni panowie decydenci – nie idźcie tą drogą! Nie wyznawajcie zasady „Po nas choćby potop”, a tym bardziej niech waszym credo nie będzie tytuł przeboju zespołu Power Play „Co ma być to będzie”. Życzę powodzenia i większej empatii!

Marek Mostowski

szpital1_01

szpital1_08 szpital1_02 szpital1_03 szpital1_04 szpital1_05 szpital1_06 szpital1_07