TERGIWERSATOR
Ostatnio mam melodię do tworzenia neologizmów. Coś mnie takiego naszło, że nie mogę powstrzymać się od tego „procederu”. Ale właściwie cóż to za neologizm – „Tergiwersator”? Praktycznie żaden! Pochodzi od używanego drzewiej słowa „TERGIWERSACJA”, oznaczającego szalbierstwo, oszukaństwo, wykręt, wybieg, etc. Zatem ów kto szalbierzy, oszukuje, stosuje wykręty czy wybiegi – może być przecie TERGIWERSATOERM! Czyż nie?!
A teraz przenieśmy ów neologizm do czasów dzisiejszych… i zastanówmy się czy współcześnie żyją wśród nas Tergiwersatorzy! No, no, macie moi mili z tym kłopot? Nie wierzę! A, nie macie. Nie dziwię się. Przecież Tergiwersatora można napotkać na każdym kroku. Jest wśród osób reprezentujących przeróżne profesje i posiada różniste proweniencje! Zatem może wyłonić się z każdego kąta czy zaułka. Nie bójcie się, te przywołane kąty i zaułki to tylko metafora! Co nie znaczy, że ich w ogóle nie ma. Mogę jedynie dać parol, że na 99,9% nie wyskoczą z żadnej lodówki.
Ale istnieją! I nie są to wyłącznie politycy! Chociaż to oni są mistrzami od humbugu! Nie, nie wszyscy, są przecież wyjątki. Jednak przyznajcie sami, że rozreklamowana bzdura, zorganizowana bujda, fikcja, lipa; szalbierstwo bardzo często jest domeną ludzi polityki! Oni są – z reguły (ale jak wiadomo, nie ma reguł bez wyjątków) – mistrzami od sofizmatów. Bardzo często potrafią wykręcić kota ogonem!
Jak już stwierdziłem, Tergiwersatorzy to nie tylko politycy. W każdej grupie jest ich dostatek. Wśród prawników, lekarzy, kominiarzy czy dziennikarzy również ich nie brakuje. Potrafią korzystać z kruczków, blefów, zmyłek, gierek i machinacji. Dla nich nie ma niczego świętego. Nie potrafią oddać co cesarskie cesarzowi, i cóż z tego, że go nie cierpią! Wielu z nich nie uznaje siły demokracji!
Pozdrawiam, życząc aby wokół nas było jak najmniej mataczenia i szalbierzenia.
Marek Mostowski