Nic nie widziałem, nic nie słyszałem!

po_wlasciwej_stronie_lustra

 

Przyszło nam żyć w „ciekawych” czasach. Tajemnicza epidemia codzienne życie postawiła na głowie. Niektórzy potrafili przystosować się do działania w tych nietypowych warunkach, a inni niestety NIE! Właśnie do grupy tych drugich bez wątpienia należą władze powiatu w Pile, które – z wiodącym prym w tym zakresie starostą – chwalą się rzekomymi sukcesami, a nie potrafią (może nie chcą) poradzić sobie z prawidłowym przygotowaniem obrad sesji rady powiatu.

Szczególnie kuriozalnie wyglądały „obrady” XXIV sesji w tzw. zdalnym trybie obradowania. Owa sesja, która „odbyła się” 27 sierpnia br. właściwie się nie odbyła, bowiem ciągle szwankowała możliwość zdalnej komunikacji między radnymi, przewodniczącym i starostą. Radni nie mogli uzyskać odpowiedzi na postawione pytania (a zdążyli postawić aż 2) staroście, bowiem najpierw był on tylko widoczny na ekranie, a nie było słychać co mówi, a końcu nie było go słychać i widać. Przerwa w owej sesji trwała kilka razy dłużej nie same „obrady”. Aż w końcu w ramach rygorów covidowych została przeniesiona na kolejny dzień, aby wczesnym rankiem odbyła się w trybie stacjonarnym. Jednak trzech radnych KO nie mogło zagłosować w kwestii przeniesienia, bowiem zostali uznani za nieobecnych… choć obecni byli! A trzeba podkreślić, że sierpniowa sesja była nadzwyczaj ważna, bo absolutoryjna.

A jak oceniają tą cudaczną sesję radni KO, pokażą ich posesyjne refleksje.

zdzierelaRafał Zdzierela

Śródmieście, Zamość

– Po ostatniej sesji Rady Powiatu w Pile mogę powiedzieć, że Starostwo przez prawie pół roku nie zrobiło nic, aby doprowadzić do sposobu komunikowania się z wybranymi przez mieszkańców radnymi na cywilizowanym poziomie. Udaje się to nie tylko w Pile, Szydłowie, Kaczorach, Miasteczku Krajeńskim i wielu tysiącach samorządów w kraju. A w powiecie pilskim mamy niechlubną kartę samorządową, gdzie ostatnie trzy sesje były zwoływane nie w trybie zdalnym, nie w trybie stacjonarnym, a w trybie – mówiąc obiegowo – kopertowym. W związku z tym rola radnych została sprowadzona do wydrukowania karty do głosowania, zakreślenia swojego wyboru i wysłania do przewodniczącego, który prowadził obrady. To jest skandal. Nie można było prowadzić dyskusji, polemiki, nie można było argumentować i przekazywać opinii mieszkańców. A mamy za sobą okres pandemii, w której pewne służby podległe powiatowi napotykały na poważne problemy. Nie mam wątpliwości, że władze powiatowe wykorzystały wprowadzone przez parlament wczesną wiosną tego roku przepisy, aby wykorzystać taki tryb prowadzenia obrad, który był zastrzeżony dla skrajnie epidemicznej sytuacji w kraju.
Nie zmam drugiego takiego samorządu, który by wykorzystywał tak cynicznie możliwości zastrzeżone w przepisach dla sytuacji, w której mielibyśmy tysiące zachorowań. To narzędzie wykorzystywano by kneblować usta opozycji. A tymczasem nie robiono nic, aby przygotować sesje z debatą.

Sesja próbna, która odbyła się przed sesją właściwą wykazała problemy techniczne, np. uczestnicy widzieli twarz Starosty, a nie słyszeli go. Po kilku próbach, gdy udało się uzyskać też dźwięk, poirytowany starosta powiedział, że jeśli informatycy starostwa nie poradzą sobie z tym problemem, to on weźmie sprawy w swoje ręce i prywatnie coś tam załatwi. Eligiusz Komarowski ewidentnie nie dorósł do roli starosty, bo tak nie powinna działać administracja publiczna. Jeżeli informatycy zatrudnieni w starostwie mają problemy, to należy im pomóc w ich rozwiązaniu.

Podczas sesji właściwej mieliśmy do czynienia z jeszcze z większym bałaganem i większymi problemami w komunikowaniu. Dwa zadane pytania przez naszych radnych: Marię Augustyn i Stasia Dąbka, nie znalazły odpowiedzi. Kiedy starosta próbował się połączyć, było to niemożliwe. Poirytowany przewodniczący Wasiak zaproponował, aby pan starosta przeszedł piętro wyżej i zasiadając obok niego udzielił odpowiedzi na postawione pytania. Starosta zignorował prośbę przewodniczącego. Dziesięciominutowa przerwa wydłużała się w nieskończoność. W międzyczasie uczestnicy sesji komunikowali się (nie werbalnie) ze sobą, z biurem rady za pomocą komunikatora, który był od początku uznany za nieoficjalny do komunikacji podczas sesji. Mam nadzieję, że owe treści są zapisane, bo to dowód jak chaotycznie radni musieli odbywać ważną sesję, podczas której mieli głosować nad wotum zaufania dla zarządu i absolutorium dla starosty. Kompetencją przewodniczącego było przerwanie obrad i zwołania w innym terminie. Aby nie obradować w trybie zdalnym, a stacjonarnym potrzebował zgody radnych. Nie kopie się leżącego, więc postanowiliśmy poprzeć propozycję przewodniczącego, aby się spotkać następnego dnia w trybie stacjonarnym. Niestety po zakończeniu tej części zdalnej okazało się, że troje naszych radnych nie miało możliwości oddania głosu. Co ciekawe byli wskazani, że nie brali udziału w sesji, a to nieprawda. Przewodniczący powinien sprawdzić, czy wszyscy zagłosowali. W związku z tym, że zostały naruszone zasady demokratyczne, zwróciliśmy się do przewodniczącego z prośbą o ponowne zwołanie sesji w trybie zdalnym.

Naszym zdaniem Rada Powiatu w Pile nie rozstrzygnęła kwestii zmiany sposobu głosowania na tryb stacjonarny, stąd nie można traktować tego rozstrzygnięcia za wiążące. Dlatego nas obowiązuje tryb zdalny. Okazuje się, że sesję w trybie stacjonarnym można przygotować w pół doby, a przez pół roku nie można było przygotować się do sprawnego prowadzenia sesji w trybie zdalnym. Dziwna sytuacja.

augustynMaria Augustyn

Śródmieście, Zamość

– Co prawda odbyło się szkolenie radnych w związku z tą sesją, prowadzoną w trybie zdalnym. Szkolenie miało być skuteczne, a w praktyce okazało się, że tak nie jest. Były problemy zarówno podczas szkolenia i podczas komisji, a przede wszystkim na sesji. Nawet nie było możliwości zabierania głosu, takiej możliwości nie miał nawet Starosta i inni członkowie zarządu, więc można powiedzieć, że system nie działał. Następny zarzut, który można postawić to zmiana sposobu prowadzenia sesji w jej trakcie, bez dodatkowych wyjaśnień i bez szkolenia. Zostały osoby, które na co dzień stosują nowe metody komunikacji, które sobie poradziły i osoby, które były zgromadzone w sali 109, gdzie miały pomoc informatyków. A biorących udział w sesji z domu, pewnie uznano jako nieobecnych. Ja chciałam głosować, ale nie dano mi takiej możliwości. W momencie kiedy słyszałam już sesję, właśnie było zakończone głosowanie, a następnie pojawił się komunikat, że głosowanie nieaktywne.

rymerStefan Rymer

Gmina Wyrzysk

– Podczas sesji zawiodła technika, która powinna być tak dopracowana, żeby nie doszło do takich kuriozalnych sytuacji. Na komisjach to jakoś funkcjonowało, a na sesji – kto oglądał na żywo przez internet to widział – jakie były problemy. Nie powinno dochodzić do takich sytuacji. Dziś post factum można wyciągać wnioski. Chciano zachować bezpieczeństwo – stąd obrady przez internet, a następnego dnia zwołali posiedzenie w sposób tradycyjny, przy zachowaniu odpowiednich odległości. Można było przedyskutować z radnymi, co zrobić gdy są problemy techniczne. A tu nie było takiej woli i wyszło jak wyszło. Pytanie, jakie wnioski wyciągnie się na przyszłość, aby przy kolejnej sesji do takich sytuacji nie dochodziło.

wadolowskiGrzegorz Wądołowski

Podlasie, Koszyce, Jadwiżyn

– To była sesja, w której nic nie działało. Czekaliśmy prawie dwie godziny na konkretny komunikat, w międzyczasie jakieś przerwy, zrywane połączenia internetowe, brak kontaktu. Byłem zalogowany, system mnie widział, ale po tak długim czasie oczekiwania zrezygnowałem z udziału w sesji i o tym poinformowałem przewodniczącego rady. Później do mnie zadzwonili, informując, że nie brałem udziału w głosowaniu. Musiałem zmienić lokalizację, w której wcześniej przebywałem, a to spowodowało, że nie mogłem już aktywnie w niej uczestniczyć. Wcześniej były szkolenia i chyba jako ostatni radny zostałem przeszkolony. Wtedy w miarę wszystko było w porządku.

jarczakPaweł Jarczak

Górne, Gładyszewo, Staszyce, Motylewo

– Postanowiliśmy jako klub opozycyjny, że nie będziemy brali udziału w sesji (w trybie stacjonarnym – przyp. red.), ponieważ naszym zdaniem sesja w trybie zdalnym została przerwana z naruszeniem prawa, ponieważ część radnych nie mogła brać udziału w głosowaniu. Na drugi dzień, wczesnym rankiem sesja w trybie stacjonarnym się odbyła, absolutorium zostało udzielone – wotum zaufania również. W związku z tym nie wiem, dlaczego nas obarcza się odpowiedzialnością za feralną sesję. Jest nam przykro, bo w żaden sposób nie chcieliśmy tego torpedować. Był czas, aby dużo wcześniej te zdalne obrady wprowadzić, a nie czekać do ostatniego momentu. Trudno mieć pretensje do przewodniczącego, bo on tylko prowadzi sesję i wyznacza termin, miejsce i sposób przeprowadzenia sesji. Natomiast za techniczne aspekty przygotowania sesji odpowiada zarząd powiatu ze Starostą na czele.

Przygotowujemy też pismo do wojewody, aby służby do tego powołane sprawdziły, czy rzeczywiście wniosek, który został w ten sposób przegłosowany i sesja, która poprzez głosowanie tego wniosku się odbyła, jest zgodna z prawem. Jest to łańcuszek, który zaczyna się naszym zdaniem od niewłaściwie przeprowadzonego głosowania. Skutkiem tego jest nieważność podjętej uchwały i zwołania w trybie stacjonarnym sesji, a co za tym idzie – jeżeli sesja jest niewłaściwie zwołana, to wszelkiego rodzaju uchwały na niej podjęte są nieważne.

dabekStanisław Dąbek

Śródmieście, Zamość

– Czuję się niezręcznie, a nawet zażenowany, bo było sporo czasu, aby przygotować się do takiej sesji zdalnej. Wiem, że były próby, które były mniej lub bardziej udane. Tak jak przebiegały komisje w miarę poprawnie, to co wydarzyło się z sesją jest przedziwne. Pewne elementy, które są po stronie organizatora powinny być dobrze przygotowane. Rozumiem, że może zdarzyć się złośliwość rzeczy martwych, ale wszystko powinno wiele razy być sprawdzone. Chciałbym żebyśmy my jako radni powiatu w Pile dawali przykład, że pewnie elementy umiemy zrealizować. Sesje nie przygotowują wybitni informatycy i oni też potrzebują czasu, aby dobrze wszystko przygotować pod obrady. Sesje Rady Miasta już od jakiegoś czasu tak się prowadzi i nie ma tam problemów z komunikacją.

szutkowskiWojciech Szutkowski

Górne, Gładyszewo, Staszyce, Motylewo

– Siedziałem przy komputerze prawie półtorej godziny, do godz. 18.30, a sesja rozpoczęła się o 16-tej. I w któryś momencie zorientowałem się, że przewodniczący zarządził przerwę a obrady przeniósł na następny dzień. Jak się okazało odbyło się głosowanie, w którym ja i moich dwóch kolegów nie uczestniczyło. Po tym zdarzeniu zatelefonowano do mnie z biura rady, informując że sesja została przeniesiona na piątek na godzinę 8.00. Natomiast nikt z organizatorów obrad nawet nie pomyślał, żeby dać znać, że odbywają się głosowania. Uważam, że jest to naruszenie moich uprawnień jako radnego powiatowego, reprezentującego określoną liczbę wyborców.

Czy kolejne sesje Rady Powiatu w Pile będą miały podobny przebieg? Czy będą przebiegały w sposób demokratyczny, tak jak to jest podczas Sesji Rady Miasta Piły? Tego nie wie nikt! Ale czy na pewno? Przecież nie może być kram lepszy od pana!

Marek Mostowski
Fot. Sebastian Daukszewicz

po_wlasciwej_01

po_wlasciwej_02